Jestem częścią analogowego świata, tak jak Rafał Cichowski i wielu jego czytelników. Bo tylko pokoleniu analogowców, urodzonemu w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, cokolwiek mówią takie nazwy jak magnetowid (tzw. video na kasety VHS), telefon przewodowy, telegazeta, pegasus, zamrażarka niezintegrowana z lodówką, boazeria na ścianie, trzepak, jamnik, kasety magnetofonowe, lody sople, „za Kopernika można było wszystko, za Wyspiańskiego jeszcze więcej!”, igła do piłki nożnej, zabawa w chowanego, „zlizuję czekoladę z wafla”, żołnierzyki, resoraki, koszulki z bazaru, guma kulka i można by wyliczać nieomal w nieskończoność!
W ten klimat, a dokładnie do 1997 roku, zabiera Rafał Cichowski w książce zatytułowanej „Requiem dla Analogowego Świata”. Autor dwóch dobrze przyjętych powieści science fiction („2049” i „Pył Zemi”) tym razem zabrał swoich czytelników do Kutna i świata jak najbardziej realnego. Poznajemy tu polskie podwórko dojrzewające do wolnego świata – ludzi otrząsających się z peerelowskich pozostałości, trochę przybitych możliwościami demokracji i próbujących czerpać, często nieudolnie, z dobrodziejstw wolności, która nie wszystkich równo obdzieliła swoimi dobrami. Takie też jest podwórko w Kutnie. Pełne zróżnicowanych bohaterów, często szare i smutne, w dodatku obserwujące z przestrachem nadciągającą powódź, która wkrótce do historii przejdzie jako powódź tysiąclecia.
Z tego obrazu wyłania się czwórka kumpli z osiedla, czyli Chudy, Berlin, Kuki i Wojtala, będących głównymi bohaterami powieści. To kilkunastoletnie dzieciaki próbujące zmierzyć się z nieuchronnym dorastaniem. Grają w piłkę, którą wybijają szyby w osiedlowym sklepiku, palą fajki, próbują browara, zakochują się w starszych dziewczynach z osiedla i zapełniają wakacyjny czas wszystkim, co przychodzi na myśl. Nie każdemu to się podoba, szczególnie dorosłemu pokoleniu…
„Wy, dziecioki, mata wszystko, a chcecie jeszcze wincyj […] ja w waszym wieku to ciągałem pług po ściernisku, rozrzucałem gnój widłami po polu, na roli tyrałem od rana do nocy. W sklepach nie było nic, a i tak trzeba było stać godzinę w kolejce. Jak nie znałem daty bitwy pod Cedynią, ociec huknął mnie kijem dziewińcet siedemdziesiąt dwa razy, żebym popamiętał. Ssałem cukier za piecym, żeby nikt nie wiedział, że podkradam kostki. Jadłem suchy chlib, a plaster szynki tylko wąchałem przed każdym gryzem. A wy żreta batony, pijeta łorenżadę, chodzita w ubraniach”
…ale kto by się przejmował zgredami pamiętającymi czasy bitwy pod Grunwaldem? W „Requiem dla Analogowego Świata” czas płynie inaczej. Cyfrowy świat nie istnieje, a najważniejsze akcje dzieją się na osiedlu. Rafał Cichowski z niezwykłą wiarygodnością i dbałością o detale tamtego, dziś już nieistniejącego świata, przedstawił rzeczywistość jakże nostalgiczną. Opierając się na przygodach czterech kolegów z podwórka, zabiera czytelników tam, gdzie powieść ma szanse stać się stymulacją pięknych wspomnień, takich jak choćby pierwszy odsłuch legendarnej płyty „Nevermind” Nirvany albo smak gumy Turbo, czy też wspomnień z kategorii bojowych, bo często bywało tak, że na dużych blokowiskach dochodziło do pierwszych solówek i starć, w których uczestniczą też Chudy, Berlin, Kuki i Wojtala. Pamiętajmy jednak, że to są tylko figury – każdy z nas mógł być którymś z tych chłopaków.
Cenną wartością dzieła „Requiem dla Analogowego Świata” jest także czynnik społeczny. Rafał Cichowski opierając się na historii czterech kolegów z osiedla dobrze szkicuje modele funkcjonowania polskiej rodziny w niedługim czasie po transformacji ustrojowej. Z tego obrazu wyłaniają się rodziny bogobojne, ciężko pracujące na lepszy los, ale też rozmaite patologie wbijające ostrza we wrażliwość dzieci:
„Następnego dnia przy śniadaniu w domu Berlina podnoszą się do lotu wszystkie talerze. […] W przerwach od rzucania garami płacze i wspomina, wyciera łzy rękawem koszuli i nie pozwala się dotknąć. Ojciec próbuje wytłumaczyć, przeprosić, załagodzić, a później sam się wścieka i krzyczy […] i żeby się głupia kurwa lepiej zamknęła. Matka każe mu się spakować i wypierdalać”
W istocie „Requiem dla Analogowego Świata” okazuje się hołdem dla paradoksu lat dziewięćdziesiątych XX wieku w Polsce. To świat bez mediów społecznościowych, rozmaitych aplikacji i kształtującego się w zawrotnym tempie e-społeczeństwa, ale to równocześnie świat, który wywołuje tęsknotę i nostalgię. Te uczucia szczególnie mocne okażą się wśród pokolenia analogowców. Wydaje mi się, że dla nich książka może być czymś w rodzaju sentymentalnej biblii, ponieważ historia opowiedziana przez Rafała Cichowskiego stanowi bazę do naszych własnych wspomnień z tego podtopionego powodzią świata. Zatem biorę do ręki kasetę magnetofonową, szukam jakiegoś jamnika i odpływam…
Informacje o książce:
Tytuł: Requiem dla Analogowego Świata
Tytuł oryginału: Requiem dla Analogowego Świata
Autor: Rafał Cichowski
ISBN: 9788381474238
Wydawca: Novae Res
Rok: 2019
Kontakt z recenzentem: konrad.morawski@wp.pl