Fantastyka naukowa

2049 – Rafał Cichowski

Recenzja książki 2049 - Rafał Cichowski

2049
Rafał Cichowski

Każdy człowiek decydujący się na przeczytanie książki sci-fi, ma w sobie coś z dziecka, którego marzenia nie zostały zaspokojone. Przypuszczalnie tak samo jest z fantasy, ale spoiwo łączące ma te same właściwości dla obu grup – poszukiwanie przygody, której brakuje w zwykłym, poukładanym, codziennym życiu. Jest to także swoista ucieczka od monotonii, która nie zostawia żadnego marginesu na rzeczy spontaniczne. Nie chodzi mi o nagłą decyzję o zmianie pracy, czy wyjeździe za granicę. W świecie fantastyki ludzie doświadczają diametralnych zmian, które, wykraczają poza ich rozum. W fantasy jest to nieoczekiwana podróż Bilbo Bagginsa, w sci-fi klasyczny Lem i jego bohater – Ijon Tichy, przedstawiony w kilku dziełach. Wszystko sprowadza się do żądzy nierealnej przygody, która drzemie w każdym czytelniku. Czyż nie po to czyta się książki? Pan Rafał Cichowski, stworzył idealne zacisze dla właśnie takiego typu czytelnika. Czytając jego powieść, miałem wrażenie, jakbym na powrót znalazł się w starym dobrym świecie sci-fi lat osiemdziesiątych, gdzie rozum przegrywa z technologią, a nacisk na społeczne reperkusje rozwoju cywilizacyjnego zostaje postawiony na pierwszym planie. W książce „2049” odnalazłem podstawy pisarstwa sci-fi, które uznałem za dawno wymarłe.

Robert Welkin jest człowiekiem w czepku urodzonym. Mieszka w najnowocześniejszym mieście świata – Ketrze. W tymże mieście nie ma problemu bezrobocia, każdy ma pracę i to sowicie opłacaną. Nie ma dzięki temu problemu bezdomności, każdy ma niemal luksusowy apartament do własnej dyspozycji i nieograniczone zasoby żywności i wody. Przestrzeń życiowa i kontakt z naturą również zostały zażegnane poprzez ogromne parki i lasy na terenie Ketry. Problemem Welkina jest jego spuścizna, która w niewyjaśniony przez autora sposób jest jego przysłowiowym gwoździem do trumny. W tajemniczych okolicznościach zostaje wydalony z miasta, jakoby nie posiadał prawa w niej pobytu. Trzeba tutaj dodać, że w samej Ketrze mogą mieszkać tylko wybrańcy, a Welkin, jako syn konstruktora tegoż miasta takie prawo posiadał z urzędu. Prawo swoje, polityka swoje – Welkin ląduje poza murami miasta. Świat w który zostaje wypluty, nazywany jest Ketrą-B. Można go przyrównać do slumsów na obrzeżach takich miast jak Rio De Janeiro. Sam proces pozbycia się Welkina ze Strefy A przypomniał mi nieśmiertelny film klasy B – „Ucieczka z Nowego Jorku”  Kurtem Russelem. „Wypraszanie” niechcianego elementu z miasta miało tam charakter reality-show, w którym to sam zainteresowany miał tyle do powiedzenia co bydło idące na rzeź. Po dokładnym przeżuciu i wypluciu Welkina przez system, trafia on pod skrzydła najbarwniejszej postaci całej książki – Leonarda Constantina i jego nie mniej barwnej firmy „Everybody Schadenfreude”. Tutaj też chylę czoła prze Panem Cichowskim, ponieważ stworzył postać, która stała się jednym z moich ulubionych bohaterów w świecie sci-fi. Po drodze oczywiście, jak to w starym dobrym stylu sci-fi, pojawia się kobieta – Almeida, która została przydzielona jako psycholog Welkinowi. Jeśli myślicie, że przedstawiłem wam za dużo z fabuły, to jesteście w błędzie, to dopiero początek.

Świat wykreowany przez Rafała Cichowskiego jest z jednym z najciekawszych sposobów przedstawienia przyszłości. Łączy w sobie wiele cech sci-fi, które, w swoim połączeniu, tworzą książkę praktycznie przyrastającą do dłoni. Jest w niej element utopijnej potrzeby zabezpieczenia własnej egzystencji, który został zestawiony z antyutopijnym jej wzorcem. Jing i Jang świata sci-fi, które tak świetnie sprawdzało się, chociażby w dziełach wyśmienitej komitywie polskich pisarzy – Borunia i Trepki. Poszukiwanie własnego miejsca w świecie, przywodzące na myśl Lemowskie rozterki jego bohaterów, szeroko opisane np. w „Powrót z Gwiazd”, czy też dziką naturę człowieka, studiowaną przez Bohdana Peteckiego w „Pierwszym Ziemianinie”.

Książka „2049” jest opowieścią bardzo przemyślaną, która ma na celu przywołanie klasyków, ale zaznacza się też swoim samodzielnym pomyślunkiem. W większości przypadków odnosi się to do technologicznego aspektu, który pewnie za następne trzydzieści lat zostanie uznany za coś na wzór antycznej mowy, jednak czytelnikowi obecnemu tu i teraz, pozwala na małe zerknięcie w samo sedno historii. Ma ono swoje miejsce w czystko zinformatyzowanym społeczeństwie, które nie potrafi obejść się bez nowoczesnych technologii. Ciekawym wywodem autora w tym miejscu jest porównanie naszego obecnego świata do tego za trzydzieści cztery lata. W czasach nam obecnych tzw. Zachód ma dostęp do szerokopasmowych łącz internetowych, smartfonów, nawigacji GPS. W biedniejszych krajach takie technologie posiadają albo wojsko albo rząd. Za trzydzieści kilka lat, dla nas będzie to relikt, kiedy dla innych będzie standardem. Wydaje mi się, że Pan Cichowski daje nam do zrozumienia, że Ketra A już dawno temu został zbudowana i to my, ludzie kultury zachodniej jesteśmy jej mieszkańcami, a wszystko wokół nas to Ketra B. W książce „2049” Pan Cichowski próbuje nam powiedzieć, że każde „spokojne gniazdo” będzie się zmniejszać, aż osiągnie wymiar jego książkowej Ketry A i nic na to nie poradzimy.

Pomimo przygnębiającego wydźwięku książki „2049”, muszę powiedzieć, że spędziłem z nią wyśmienity czas. Na powrót poczułem się jak w czasach licealnych, czyli przeszło dziesięć lat temu, kiedy to zaczytywałem się na szkolnych korytarzach w klasykach polskiej sci-fi. Jestem oczarowany książką Pana Cichowskiego i z utęsknieniem czekam na więcej.

Informacje o książce:
Tytuł: 2049
Tytuł oryginału: 2049
Autor: Rafał Cichowski
ISBN: 9788379425204
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać