Recenzje książek

Santa Rosa – Marek Górny-Marguson

Recenzja książki Santa Rosa - Marek Górny-Marguson

Santa Rosa
Marek Górny-Marguson

Myślę, że każdy z nas zetknął się z książkami Dana Browna. Ten niezwykle popularny pisarz jest autorem wielu książek, które cieszą się olbrzymią popularnością. Każdy bowiem lubi czytać i poznawać fascynujące historie o tajemniczych stowarzyszeniach, skarbach z przeszłości i niewyjaśnionych zagadkach.

Możemy powiedzieć, że w ten nurt literatury wpisuje się książka autorstwa Marka Górnego-Margusona, pod tytułem „Santa Rosa„. Głównym bohaterem powieści jest prywatny detektyw Mark. Sam autor w sugestywnym opisie przedstawia nam swojego bohatera:

„Dwadzieścia dziewięć lat doświadczeń życiowych nie zmieniło Marka w snoba ceniącego ponad wszystko własne wartości. Wygórowane ambicje? Nie, one prędzej czy później zabijają osobowość, trawią wnętrzności. Nieświadomi naszego stanu nadludzko wspinamy się wyżej i wyżej, tym samym skazując się na marnotrawienie własnego ja. Kiedy przekroczymy granicę absurdu w walce o wyższe stanowisko, pomnażanie majątku i władzę, pozbywamy się wówczas ludzkich uczuć. Mark nie miał sobie nic do zarzucenia, samokontrola pozwalała mu nie tylko pracować bez balastu władzy, ale także czerpać z życia minimum przyjemności, po prostu żyć w zgodzie z ludźmi i naturą”.

Wydawać by się mogło, że Mark wiedzie spokojne życie, czerpiąc satysfakcję z wykonywanej pracy. Pewne spotkanie zmienia jednak bardzo wiele w życiu detektywa i jest początkiem równie fascynującej, co niebezpiecznej przygody. Podczas – zdawać by się mogło – rutynowego spotkania z klientką, padają strzały. Ktoś próbuje zabić Marka. Detektyw postanawia na własną rękę dowiedzieć się, kto i dlaczego czyha na jego życie. W efekcie trafia do przyjaciela swojego zmarłego ojca, profesora Rainera. Naukowiec, wybitny archeolog, prosi detektywa o pomoc. Podejrzewa bowiem, że śmierć jego ojca nie była – jak głosi oficjalna wersja – zwykłym nieszczęśliwym wypadkiem. Aby jednak rozwikłać tę zagadkę, Mark musi udać się do Turcji, gdzie jego ojciec prowadził wykopaliska archeologiczne. Towarzyszką jego podróży zostaje piękna kobieta, która razem z nim chce poznać prawdę. Oboje nie podejrzewają jednak, że wplątują się w międzynarodową intrygę. Są bowiem ludzie, gotowi zrobić wszystko, by prawda nie wyszła na jaw. Naszych bohaterów czekają więc w Turcji bardzo niebezpieczne przygody. Co łączy umarłego archeologa z tajnym stowarzyszeniem, mającym siedzibę we Francji? Jakiego cennego odkrycia dokonał, że musiał przypłacić je życiem? Czy jego syn zdoła odkryć, o co tak naprawdę toczy się walka?

Muszę przyznać, że autor miał ciekawy pomysł na książkę. Opowiedziana przez niego historia jest pokroju przygód Roberta Langdona, bądź Indiany Jonesa. Stare wykopaliska, archeologia, śmierć, piękna kobieta i starożytne skarby, które – jak się okazuje – lepiej, żeby w ogóle nie ujrzały światła dziennego. Wszystko to sprawia, że czytelnik uważnie śledzi losy bohaterów, a nawet „na własną rękę” stara się rozwikłać zagadkę.

Niestety styl i język powieści pozostawia troszkę do życzenia. Osobiście przeszkadzały mi ciągłe wstawki w ustach bohaterów o kosmitach i pozaziemskich cywilizacjach. Raziły mnie też bardzo próby interpretacji Biblii jako jakiejś magicznej księgi, która zredukowana została do licznych opisów nawiedzania ziemi przez obce cywilizacje z kosmosu. Jako teologowi z wykształcenia, bardzo nie podobały mi się też rozważania bohaterów powieści o naturze Boga i Chrystusa. Jest to subiektywne odczucie, ale odnoszę wrażenia, że autor ustami swoich bohaterów toczy wojnę z tradycyjną teologią, Kościołem. Posługuje się przy tym na dodatek nieprecyzyjnymi określeniami, jak np. „teologia chrześcijańska”. Ponieważ chrześcijaństwo jako religia jest podzielone, to nie może być mowy o teologii chrześcijańskiej w sensu stricto. Istnieje natomiast teologia katolicka, prawosławna, protestancka itp. Czytając niektóre wypowiedzi bohaterów, czułem się niczym podczas rozmowy ze świadkami Jehowy, co pozostawia u mnie pewien niesmak.

Dodam jeszcze, że te „pseudo teologiczne i metafizyczne” rozważania, nie wnoszą niczego do opowiadanej historii. Pojawiają się w książce niejako z przypadku, trudno też dostrzec, aby wnosiły coś do książki.

Na koniec recenzji przytoczę cytat, który mnie samego zmusił do refleksji. Mam nadzieję, że sprowokuje do przemyśleń również innych czytelników.

„Spokojne życie, ot czego czego nam potrzeba, pójść za głosem serca, znaleźć własne przeznaczenie i razem z niewinną białą lilią przejść przez życie , wypowiadając magiczne słowo: kocham. Czy potrafię jeszcze kochać prawdziwą miłością i powierzyć obcej osobie własne życie i uczucia? Powierzyć siebie komuś, kogo tak naprawdę się nie zna i nie pozna się do kresu swoich dni. Lokata uczuć z obawą o zdradę i ból, melancholijną rozpacz oraz rozczarowanie. To jak igranie z szatanem w ludzkiej skórze. Świat wiruje, pędzi jak oszalały w pogoni za sukcesem i jednostkowym dobrobytem, tym samym zabija świadomość miłości i uwielbienia, które stają się drugorzędnym czynnikiem naszej osobowości”.

Reasumując, książka „Santa Rosa” nieco mnie rozczarowała. Ciekawy pomysł na fabułę zepsuły – niepotrzebne moim zdaniem – dywagacje o kosmitach i obcych cywilizacjach. Książkę mogę polecić miłośnikom historii alternatywnej, a także tym, którzy poszukują śladów pozaziemskich cywilizacji na Ziemi.

Informacje o książce:
Tytuł: Santa Rosa
Tytuł oryginału: Santa Rosa
Autor: Marek Górny-Marguson
ISBN: 9788380832428
Wydawca: Novae Res
Rok: 2016

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać