Kto z nas nie lubi sałatek? Szczególnie latem, kiedy w otaczające nas upały odechciewa się stać przy gorącej kuchence albo co gorsza, dogrzewać już i tak już gorące mieszkanie piekarnikiem, bo akurat wpadł nam do głowy pomysł na pieczone danie obiadowe albo kolację na ciepło. Tutaj właśnie przychodzą z pomocą niezastąpione sałatki: lekkie na kolacje, z mięsem czy rybą na obiad albo owocowe jako lunch, albo przekąska.
Tutaj z pomocą przychodzi nam poradnik kulinarny „Sałatki. Zdrowe i kolorowe” autorstwa Joanny Zielewskiej. Zastanawiacie się teraz pewnie, po co komu książka kulinarna, skoro pełno jest przepisów w internecie i w dodatku nie trzeba za nie płacić. Zgadza się, w sieci można znaleźć mnóstwo przeróżnych dań, sałatek, tylko czasami z powodu mnogości ciężko się na coś zdecydować i w końcu kończy się na tej samej sałatce co zwykle. Ja miałam tak wiele razy, szukałam, szukałam, aż w końcu zamawiałam pizzę. Podobnie zresztą jest z serialami na Netflix i kinem — na Netflix możesz obejrzeć wszystko, ale w końcu po pół godziny szukania nie wybierasz nic. A w kinie z kilku filmów jesteś w stanie wybrać ten jeden i z przyjemnością go obejrzeć. Podobnie jest z jedzeniem. Przeglądając ograniczoną liczbę pomysłów, jestem w stanie wybrać coś innego niż zwykle i z przyjemnością to zrobić i zjeść. Pomocna jest w tym właśnie książka „Sałatki. Zdrowe i kolorowe”. Zostało w niej przedstawione 70 różnych przepisów na sałatki. Niektóre z nich można spożywać jako samodzielne danie, inne zaś potraktować jako dodatek do innej potrawy. Dodatkowo w poradniku spodobało mi się to, że zostały one podzielone na kategorie: wegetariańskie, z mięsem, z rybami i owocami morza, z makaronem, kaszą, ryżem oraz sałatki owocowe. Dzięki temu podziałowi jesteśmy w stanie szybko zidentyfikować, do którego miejsca w poradniku zajrzeć. Jeśli interesuje nas danie obiadowe, to zapewne dobre będzie coś z kaszą albo makaronem, a jak słodka przekąska to powinniśmy kierować się bardziej w stronę owoców.
Wadą książki dla mnie było to, że nie zawsze były podane dokładne proporcje i wagi, ile czego powinniśmy użyć oraz jakie przyprawy wykorzystać. Nie jestem mistrzem gotowania i lubię ściśle trzymać się przepisu, aby nie było niespodzianek, tutaj mi tego ewidentnie zabrakło. Autorka jednak podeszła do tego inaczej, już we wstępie napisała wyraźnie, że w świecie sałatkowym panuje dowolność, nie trzeba ściśle trzymać się przepisu, jak na przykład w przypadku ciast, można zaś eksperymentować, improwizować i szaleć. Traktować przepisy w książce bardziej jako inspiracje, a nie ścisłe receptury. Dodawać to, co się lubi, odejmować to, za czym nie przepadami i doprawiać wedle uznania. Może rzeczywiście jest to dobry sposób dla osób, które mają wyczucie, co z czym można połączyć, u mnie takie wariacje kończą się zwykle tym, że nie do końca sałatka wychodzi dobra. Z drugiej strony może dzięki tej książce i podpowiedziom co dodać, bez dokładnego wskazania ile, podszkolę się trochę w zasadach łączenia produktów i wejdę na wyższy poziom wtajemniczenia?
Dodatkową zaletą książki są przepiękne i apetycznie wyglądające fotografie zrobionych sałatek, pomagają one zwizualizować czytelnikowi, jak powinna wyglądać ich potrawa. Niewątpliwym atutem jest też to, że sałatki są proste i nie wymagają wymyślnych dodatków. Zwykle są to popularne i łatwo dostępne produkty, które możemy znaleźć w każdym sklepie. Nie wiem, jak Wam, ale mi często zdarzało się rezygnować z przygotowania sałatki tylko dlatego, że w przepisie był fenkuł lub inne wymyślne coś, co nawet nie wiedziałam, czy jest warzywem, owocem, czy może przyprawą.
Podsumowując „Sałatki. Zdrowe i kolorowe” są pozycją godną polecenia, sprawdzą się zarówno dla osób, które zaczynają przygodę z sałatkowym światem, jak i dla tych bardziej wprawionych. Każdy znajdzie dla siebie coś pysznego i przede wszystkim zdrowego. Zapraszam do testowania przepisów.