Anty-recenzja

Księżyc w nowiu – (anty)recenzja książki

Polska wersja okładki "Księżyc w Nowiu" autorstwa Stephenie Meyer

Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer

Jak już pisałam wcześniej recenzując książkę Zmierzch autorstwa Stephenie Meyer, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ona dopiero uczy się pisać. Bo choć jest to powieść typu „ja Cię kocham, Ty mnie kochasz, ale i tak jesteśmy nieszczęśliwi” to  jest lepsza niż część pierwsza, od której od nadmiaru słodkich scen romantycznych można dostać cukrzycy.

Jestem taka okrutna dla książki Księżyc w nowiu, więc postaram się już trzymać język za zębami, co generalnie mi się nie udaje. Pani Meyer zaczyna swoją druga część kilka miesięcy po pierwszej, więc szalonej miłości wampira Edwarda do pięknej Belli ciąg dalszy. Zbliżają się urodziny Belli. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jest już o rok starsza od swojego wybranka, choć pomijam fakt, że teoretycznie Edward ma już ponad setkę na swym „wampirzym” karku. Gdy wreszcie nadchodzi dzień urodzin panny Swan, ona, jako typowa niezdara zacina się papierem, otoczona przez siódemkę wampirów. Rodzina Cullenów nareszcie zachowuje się jak na krwiopijców przystało… a przynajmniej jeden z nich imieniem Jasper. Widząc kropelkę krwi Belli nie może się pohamować i rzuca się na dziewczynę, reszta dzieje się dalej sama. Jedni go trzymają inni odciągają Bellę, która w efekcie jest jeszcze bardziej ranna niż na początku. Te wydarzenie jest wodą na młyn do tego, aby Edward postanowił odejść od Belli. Powód ten jest wręcz błachy, ale główny bohater odchodzi. Bella rozpacza przez wiele miesięcy, tęskniąc za Edwardem, po którym ślad zaginął, bo razem z nim zniknęła jego rodzina, a także wszystkie pamiątki, jakie zostawił Belli. Czyli tak jakby nigdy nie istniał. Iskierka pojawia się wraz z przystojnym Jacobem, z którym spędza czas. To sprawia, że depresja zaczyna mijać, aż…

Musze dodać coś od siebie, bo gdy to przeczytałam na początku nie wiedziałam, co autor miał na myśli i muszę się przyznać, że nadal nie wiem. Mianowicie, gdy Bella podejmuje jakieś niebezpieczne akcje, typu jazda motorem (tak bardzo niebezpieczna), zaczyna widzieć Edwarda, który w dodatku mówi jej, aby nie robiła nic ryzykownego. Tak powiem szczerze, gdybym widziała twarz mojego „byłego”, gdy wsiadam na motor i nie do końca wiem gdzie jest hamulec zgłosiłabym się do szpitala, jednak Bella podejmuje coraz to nowe i bardziej niebezpieczne kroki, aby raz jeszcze zobaczyć się z ukochanym. Co z tego wyniknie? Sami zobaczcie.

Przyznaję, że z tej książki lubię najbardziej te puste strony, na których są napisane tylko nazwy miesięcy i wiersz na początku. Akcja jest tam zerowa, a w dodatku można samemu wpaść w depresję, gdy czyta się te strony, w których Bella wzdycha za Edwardem. Choć styl pisanie jest już ciut lepszy to i tak książka ląduje na tej samej pozycji, co jej poprzedniczka.  Jako osoba studiująca psychologię muszę przyznać, że depresja Belli jest tak możliwa jak przybicie galaretki do ściany. Dziewczyna odczuwa fizyczny ból, a do tego ma omamy, a to już nie jest zwykła depresja… ja miałam ciągłą ochotę powiedzieć jej „weź się babka w garść” (lub przynajmniej skonsultuj się z psychiatrą)… Wszystkie wzburzone fanki Zmierzchu, jak będziecie mnie atakowały oszczędźcie włosy…

Przeczytajcie Księżyc w nowiu… jak macie siłę.

 

Informacje o książce
Tytuł Księżyc w nowiu
Tytuł oryginału New Moon
Autor Stephenie Meyer
ISBN 9788324588930
Wydawca Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania 2007

 

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać