Z twórczością Daniela Koziarskiego spotkałam się do niedawna tylko raz, przy okazji jego duetu z Agnieszką Lingas-Łoniewską w „Zbrodniach pozamałżeńskich” – książce, która wywarła na mnie duże i bardzo pozytywne wrażenie. Nie dziwi więc fakt, że przy kolejnej publikacji tego autora moje oczekiwania były większe niż zazwyczaj.
Główną bohaterką powieści „Kobieta, która wiedziała za mało” jest czterdziestokilkuletnia Marzena Wierzba, poczytna, choć przez wielu deprecjonowana autorka powieści obyczajowych z nutą nie zawsze subtelnej erotyki. Kiedy pewnego dnia z życia kobiety odchodzi jej mąż, zafascynowany młodą asystentką, Marzena po pierwszym szoku i rozpaczy postanawia napisać powieść o wyzwolonym życiu osobistym kobiety już nie najmłodszej, ale spragnionej mocnych wrażeń, niekoniecznie idących w parze z głębszym uczuciem. Pisząc sceny do „Dziennika Suki”, wyobraźnia czyni Marzenę główną bohaterką, przeżywającą te wszystkie miłostki i uniesienia, sprawiając, że nasza bohaterka ubolewa nad własnym, nieistniejącym już życiem prywatnym.
Z jednej strony byłam pod wrażeniem tego, że utwór Daniela Koziarskiego czyta się niczym… coś, co napisane zostało kobiecą ręką, co w przypadku literatury obyczajowej uważam za komplement. Czytając jednak sceny erotyczne w „Kobiecie, która wiedziała za mało”, wyczuwamy tam także męski punkt widzenia. Nie znajdziemy tu eufemizmów, dwuznaczności i niedopowiedzeń. Tu napisane jest wszystko, kawa wyłożona na ławę przed Czytelnikiem. Co ktoś robi, z kim, w jaki sposób i co wtedy czuje. Pierwsze wrażenie? Duże zaskoczenie i rumieniec na twarzy. Z czasem zaczęłam przyzwyczajać się do tej bezpośredniości, którą książka jest wypełniona po brzegi. Dla mnie być może było tego nawet zbyt wiele – osobiście wolę bardziej subtelne, mniej naturalistyczne opisy relacji międzyludzkich, ale to moje prywatne zdanie. Przecież ilu Czytelników, tyle gustów i z pewnością znajdzie się spore grono tych bardziej odważnych, dla których dosłowność i obrazowość będą jednymi z ważniejszych zalet.
Podobnie wygląda kwestia kreacji bohaterów, którym nie można odmówić charyzmy i trudno posądzić o tendencyjność, co uważam za nie tak częste we współczesnej literaturze obyczajowej. Tym bardziej, że dotyczy to także postaci drugoplanowych. Może wyjdę w tym momencie na pretensjonalną pensjonarkę, która mało jeszcze wie o życiu, zanadto je idealizując, ale mi jednak brakowało w bohaterach czegoś w rodzaju wewnętrznego ciepła, takiej nici porozumienia, dzięki której czujesz do nich sympatię, a przez to przeżywasz mocniej ich wzloty i upadki. Jeśli tego zabraknie, odczuwasz coś na kształt dystansu – niby chcesz wiedzieć, jak potoczą się ich losy i jeśli fabuła jest ciekawa, a tak było w tym przypadku, szybko wertujesz kartki, chcąc dowiedzieć się, co znajdziesz na końcu, ale mimo wszystko warstwa emocjonalna zostaje uaktywniona tylko częściowo. U mnie tak właśnie było – rozbudziła się ciekawość, ale zabrakło solidaryzowania się z bohaterami, co po prostu czynić lubię, choć pewnie nie dla każdego jest to kwestia najistotniejsza.
Zaznaczę od razu, że trudno mi pisać tę recenzję, a to przez wzgląd na jeden z wątków pobocznych obecnych w książce. Daniel Koziarski włożył w usta stworzonych przez siebie postaci słowa tyczące się blogerów i pisanych przez nich recenzji – tak powierzchownych, że nieprzedstawiających sobą żadnej wartości poza kolejnym odnośnikiem do tytułu w wyszukiwarce. I choć zgadzam się z wymierzonym w moją brać zarzutem, niejednokrotnie czytając streszczenia zamiast opowieści o wrażeniach po lekturze, to jednak przeszło i mi przez myśl, czy to czasem nie o mnie także. Tak więc plus za skłonienie mnie, a pewnie nie tylko, do autorefleksji.
Myślę, że książkę warto polecić Czytelnikom, którym niestraszna jest erotyka w dość mocnym wydaniu. Nie jest to z pewnością typowa literatura obyczajowa, ale dzięki atrakcyjności fabuły, poruszającej ciekawe kwestie społeczne (jak choćby kryzys wieku średniego nie tylko w męskim wydaniu) sprawdzi się także u jej zwolenników. Warta przeczytania i chwili refleksji, ale dla mnie trochę zbyt obrazowa. Jeśli pominąć ten aspekt, chętnie sięgnę jeszcze po twórczość Daniela Koziarskiego, bo przemawia do mnie zwłaszcza jedna z cech jego utworów – zaciekawienie Czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, choćby nie ze wszystkim się on zgadzał.
Ulubione cytaty:
„Kochaj siebie, bo zasługujesz na dobro i czułość. Jeśli nie będziesz dla siebie dobra, wysyłasz sygnały innym, że nie muszą cię dobrze traktować”
„Pamiętaj, że jeśli tylko czegoś bardzo pragniesz i podporządkowujesz temu cały swój umysł, serce i duszę, nie ma takiej siły, która mogłaby cię powstrzymać przed tym, żeby tego spróbować”
„Myślę, że nigdy nie doceniamy tego, co mamy. Z drugiej strony, jeśli przestajemy marzyć i chcieć więcej, stajemy się żywymi trupami”.
Informacje o książce:
Tytuł: Kobieta, która wiedziała za mało
Tytuł oryginału: Kobieta, która wiedziała za mało
Autor: Daniel Koziarski
ISBN: 9788380834354
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017