Książka Napoleona Hilla i W. Clement Stone’a motywuje od pierwszej strony. Na przeładowanej cytatami okładce książki możemy przeczytać: „Umysł człowieka może osiągnąć wszystko, cokolwiek sobie zamyśli”. To naczelna dewiza tej książki – jeżeli tylko odpowiednio nastawimy „celownik” swojego umysłu, wszystko jest w naszym zasięgu. Z takim podejściem osiągnięcie sukcesu nie wydaje się aż tak trudne. Wystarczy jedynie zmotywować się (zmusić się?) do tego, by po prostu myśleć inaczej. I temu podporządkowane jest Pozytywne myślenie kluczem do sukcesu.
Poradnik podzielono na dwadzieścia dwa rozdziały, z których każdy omawia jakiś aspekt tego, co autorzy nazywają PMA (postive mental attitude). Znajdziemy tu zatem wskazówki dotyczące tego, jak zmienić swoje nastawienie do świata, jak zmusić się do działania, przekuć porażkę w sukces i zostać milionerem. To wszystko wzbogacone jest praktycznymi wskazówkami (tzw. pilotami) oraz mnóstwem przykładów, które mają udowodnić, że ludzie kierujący się tymi zasadami odnieśli sukces i zostali bogaczami. Sądzę, że naczelna teza tej książki, którą dałoby się zawrzeć w jednym zdaniu, brzmi: nie myśl czy Ci się uda. Myśl raczej, co zrobić, żeby ujrzeć, jak może Ci się to udać. Wszystko to napisanie jest lekko i nader entuzjastycznie.
Poradnik ten ma jednak szereg istotnych wad, które sprawiają, że ktoś z założenia pozbawiony pozytywnego podejścia (a przecież do takich kierowana jest ta książka), z trudem, o ile w ogóle, dobrnie do ostatniej strony. Naczelna idea, że człowiek może osiągnąć wszystko, napotyka na trzy poważne trudności. Po pierwsze, przywoływane w tekście przykłady dotyczą tylko tych ludzi, którzy odnieśli sukces. Zasadne jest jednak pytanie: czy można mieć pozytywne podejście i odnieść porażkę? Moja odpowiedź brzmi: oczywiście! Autor przytacza niezliczone przykłady tych, którym (podobno) się udało. Na ile ich sukces był zasługą pozytywnego podejścia, również jest kwestią dyskusyjną. Po drugie, niektóre przypadki są specjalnie naginane, by udowodnić z góry przyjętą tezę. W Pozytywnym myśleniu… pojawia się wątek biednego chłopca, który został w przyszłości szanowanym sędzią, ale który w dzieciństwie był prześladowany przez kolegów. Poprzez lekturę książek przygodowych przeciwstawił się swoim prześladowcom i… To koniec historii. Za co sędzia opłacił studia? Jak dochodził do swojego sukcesu? O tym książka milczy; Czytelnik może jedynie się domyśleć, że ma to (blady) związek z przeszłymi wydarzeniami, kiedy „postanowił […] że to on będzie zmieniał świat (s. 42). Wreszcie – zarzut największy. Książka jest stara – jej oryginalne wydanie pochodzi z roku 1960, a zatem z czasów, gdy spełniać się jeszcze mógł amerykański sen. „Jeżeli będziesz uczciwym pucybutem z pozytywnym nastawieniem, możesz zostać milionerem!” – zdają się stwierdzać autorzy. Problemy są dwa: żyjemy w Polsce i mamy XXI wiek. W naszym kraju podejście takie nigdy praktycznie nie zapewniało sukcesu. W rodzimych warunkach pokutuje raczej przekonanie o – by sparafrazować tytuł książki – „kradzieży pierwszego miliona jako kluczu do sukcesu”. Ponadto, nawet w dzisiejszej Ameryce amerykański sen prysł. Kryzys sprawił, że na rynek Europy i Ameryki weszło stracone pokolenie, dla którego pozytywne nastawienie to zaklinanie rzeczywistości. W warunkach gospodarki rynkowej pozytywne myślenie ma raczej coś z samookłamywania. I choć autorzy próbują uwzględniać takie przypadki, obraz współczesnej gospodarki jest bezlitosny. Najbogatsi ludzie mieszkają dziś głównie w Rosji (ciekawe co z ich PMA?), zaś bogactwo odnosi się dziś zazwyczaj przypadkiem (udany start up w zalewie przegranych). Czy jest tu miejsce na pozytywne myślenie? Może i jest. Tyle, że promowana w tym podręczniku bezrefleksyjna wiara w moc swojego umysłu może skończyć się ogromnym rozczarowaniem.
Pomijam już fakt, że miejscami książka wchodzi w dość mocny konflikt z nauką. Autorzy używają zarówno kategorii woli, jak i podświadomości. Jeżeli jednak podświadomość jest z definicji nieświadoma, a ponadto kieruje naszymi świadomymi działaniami, to jest jasne, że nasze świadome działania nie są w pełni wolne. Freud zresztą, od którego pochodzi koncepcja podświadomości, był skrajnym deterministą i pesymistą; bez wątpienia byłby on bardzo rozbawiony czytając recenzowaną książkę. Wprawdzie autorzy są zdania, że na podświadomość można wpływać poprzez autosugestię (lub pomoc Najwyższego; s. 82), ale trudno mówić o naukowym uzasadnieniu tego typu mistycznych twierdzeń. Mistycznych – tym bardziej, że co chwila pojawia się tu odwołanie do umysłu (rzecz jasna uwięzionego w ciele i odeń odrębnego), jasnowidztwa, psychokinezy i – jakże by inaczej! – Boga. A wszystko napisane z takim entuzjazmem, że wypada wręcz niewiarygodnie. „Dzięki Bożej łasce z dnia na dzień jestem pod każdym względem coraz lepszy” (s. 77) – prawda, że urocze?
Zapewne znajdzie się ktoś, kto powie, że powyższą recenzję napisał pesymista i eskapista – jednym słowem ktoś, kto przejawia wszystkie cechy negatywnego podejścia. No cóż, być może i z takim podejściem można odnieść sukces. Wystarczy tylko zastanawiać się – nad sobą i światem. Po dłuższej chwili można nawet dojść do wniosku, że sukces nie oznacza bogactwa (czego Hill i Clement Stone zdaje się nie brać pod uwagę). Bo sukcesem w życiu jest być szczęśliwym. A szczęście, jak mawiał Arystoteles, to dobrze żyć i dobrze się mieć. By osiągnąć ten cel wystarczy myśleć. Pozytywne podejście również nie zaszkodzi, lecz w tym projekcie nie przeceniałbym jego siły.
Informacje o książce:
Tytuł: Pozytywne myślenie kluczem do sukcesu
Tytuł oryginału: Success Through a Positive Mental Attitude
Autor: Napoleon Hill, W. Clement Stone
ISBN: 9788324680375
Wydawca: Helion
Rok: 2014