Fantastyka naukowa

W blasku obojętnych gwiazd – Maciej Dynieski

W blasku obojętnych gwiazd - Maciej Dynieski

W blasku obojętnych gwiazd
Maciej Dynieski

Maciej Dynieski, autor “W blasku obojętnych gwiazd”, ma dosyć ciekawe podejście do swojej twórczości. “Uważa, że ludzkość należy nieustannie motywować do rozwoju, bo tylko dzięki nauce i wiedzy możemy spełniać marzenia”. Częściowo podzielam ten pogląd, jednak poza nauką mamy jeszcze emocje popychające nas w kierunku tego, na czym nam zależy. Sądzę, że do podobnego wniosku doszedł główny bohater książki – astrofizyk Piotr Natecki.

Natecki jest bliski epokowego odkrycia, dzięki któremu ludzkość będzie mogła podróżować na Marsa. To brzmi dumnie, prawda? Poza tym mężczyzna wiedzie raczej zwyczajne, by nie powiedzieć nudne, życie. Mieszka sam, jest nieszczęśliwie zakochany, a jego skromne stypendium naukowe nie wystarcza mu nawet do przysłowiowego “pierwszego”. Ta monotonia zostaje gwałtownie zburzona – Piotr traci brata, a jego promotor zostaje zamordowany. Do tego w mieszkaniu mężczyzny zjawia się dziwny i tajemniczy gość…

Tyle o samej fabule. Książeczka jest krótka (liczy niespełna 100 stron), więc osoby zainteresowane losami astrofizyka będą mogły “pochłonąć” ją dosyć szybko i dowiedzieć się, co stało się później.

Z innych kwestii wartych poruszenia – “W blasku obojętnych gwiazd” znajdziemy dosyć tendencyjne stwierdzenia dotyczące naszego świata i zamieszkujących go ludzi. Wynika z nich, że dzisiaj liczy się przede wszystkim konsumpcjonizm, a my nie jesteśmy zdolni do rozwoju. Do tego ogłupiają nas strategie marketingowe wielkich firm. Jest w tym dużo racji, ale to już wiemy, to już było, dlatego myślę, że warto wreszcie skupić się na pozytywach.

Chyba nie jest z nami do tak końca źle, skoro potrafimy nieść pomoc potrzebującym. W czasie ostatnich mrozów ktoś wpuścił bezdomnego na klatkę bloku, w którym mieszkam. Mężczyzna dostał coś ciepłego do picia, a ponadto został obdarowany zakupami. Zresztą piszę tę recenzję w czasie przygotowań do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która jest wielką manifestacją tego, że “ludzi dobrej woli jest więcej”. W czasie niedawnej podróży autobusem MZA dowiedziałem się z informacji wyświetlanych na monitorze, że w USA ponad 50 mln ludzi (!) dokarmia ptaki. Jednak nie zapomnieliśmy jeszcze o tym, jak pięknie żyć.

Wracając do samej książki, Piotr Natecki miota się pomiędzy służbą ludzkości, a szukaniem własnego szczęścia. I chyba dlatego jest to postać tragiczna. Poświęca się dla innych, choć sam potrzebuje czegoś więcej – lekarstwa na swoją samotność. Na jego życie spoglądają owe obojętne gwiazdy, które nie zważają na dylematy mężczyzny. Taki jest chyba jego los zapisany w… gwiazdach?

Co charakterystyczne dla debiutantów, język narracji i dialogów jest mało zróżnicowany. Poszczególne postacie posługują się podobnie sformułowanymi zdaniami, co powoduje, że gdyby nie wskazanie ich imion, trudno byłoby poznać, z kim mamy do czynienia.

W blasku obojętnych gwiazd” nie przekonuje mnie jako książka science fiction, ale jako opowieść o człowieku i jego zmaganiach – i owszem. Nie jestem przekonany, czy “wstawki” dotyczące negatywnych stron naszego świata są potrzebne, ale to już zapewne zależy od percepcji każdego czytelnika. Z historii Piotra Nateckiego nie płynie wesoły morał, choć być może taki był zamysł autora, tj. zwrócenie nam uwagi na to, abyśmy w naszym życiu nie przegapili tego, co najważniejsze. Gdyby ktoś się chciał dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi, odsyłam go do lektury, choć wnioski – przynajmniej dla mnie – są dosyć oczywiste.

Informacje o książce:
Tytuł: W blasku obojętnych gwiazd
Tytuł oryginału: W blasku obojętnych gwiazd
Autor: Maciej Dynieski
ISBN: 9788382190816
Wydawca: Novae Res
Rok: 2020

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać