Małgorzata Kalicińska – tego nazwiska nie trzeba przedstawiać chyba polskim czytelniczkom, a zwłaszcza tym z nich, które gustują w lekkich, pełnych ciepła, obyczajowych powieściach o losach kobiet. Kobiet, zdawać by się mogło, zwyczajnych, a jednak na tyle ciekawych, że warto spisać ich losy, choćby zdarzyły się tylko w wyobraźni autorki. Małgorzata Kalicińska, znana najbardziej chyba z serii „Rozlewisko” („Dom nad rozlewiskiem”, „Miłość nad rozlewiskiem”, „Powroty nad rozlewisko”), w powieści „Trzymaj się Mańka!” nie zawodzi swoich czytelników. Pozycja jest kontynuacją losów Marianny, przedstawionych w książce „Lilka”. Przyznam szczerze, że nie czytałam pierwszego tomu, jednak zachęcona opisem lektury i jej objętością (uwielbiam, gdy dobra książka jest ze mną na dłużej), sięgnęłam po nią i nie żałuję. Co więcej, teraz na pewno przeczytam również „Lilkę”, ponieważ tak polubiłam Mariannę, że jestem ciekawa jak wcześniej rozwijały się w jej życiu wątki, o których zdawkowo mogłam przeczytać w „Trzymaj się Mańka!”.
Czy można zacząć życie na nowo będąc po pięćdziesiątce i menopauzie? Czy w tym wieku czekają nas już tylko kanapa i seriale w telewizji? Czy jest możliwe, żeby otrzymać szansę od losu na życie od nowa, na miłość, prawie młodzieńczą, a jednak dojrzałą i mądrą? Czy wypada w ogóle jeszcze czegoś od życia wymagać? Mieć nadzieję? Zwiedzać świat z nowym ukochanym u boku? Autorka przekonuje nas, że tak, jak najbardziej. Że to może się przydarzyć każdemu, w każdym wieku i w każdym momencie życia.
Mariannę poznajemy (tudzież wracamy do niej, jeśli jesteśmy już po lekturze pierwszego tomu), gdy tkwi w wielomiesięcznym odrętwieniu po śmierci siostry. Nie ma pracy i żadnych perspektyw na jej odzyskanie, co więcej, sąsiadka właśnie zalewa jej mieszkanie. Doszczętnie. Marianna musi więc ocknąć się ze stanu, w jakim tkwi, wziąć się w garść i zająć kapitalnym remontem. Rozpoczyna również intensywne poszukiwania pracy. Z marnym skutkiem, niestety. Gdy więc otrzymuje propozycję napisania cyklu wywiadów z ciekawymi Polkami, mieszkającymi za granicami kraju, których nie wygoniła tam pogoń za pieniądzem, ale chęć życia inaczej, po swojemu, Mańka przyjmuje wyzwanie i podejmuje szaloną decyzję. Wyjeżdża na jakiś czas do Korei, dokąd zaprasza ją znajomy – nieznajomy, mianowicie korespondent, Antek – Emigrant, mieszkający i pracujący tam od wielu lat inżynier. Od tej chwili już nigdy nic w życiu Marianny nie będzie takie samo. W Korei poznaje ciekawych ludzi, nawiązuje przyjaźnie, zakochuje się. Z ukochanym zwiedza świat. Różnymi kanałami odnajduje Polki rozproszone po całym świecie i przeprowadza z nimi wywiady. W książce poznajemy więc nie tylko życie Mańki, ale i niesamowite losy Teresy, Estery, Gabrysi, Hanki i kilku innych dziewczyn, które wyrwały się z dotychczasowych miejsc zamieszkania, aby szukać swego miejsca na ziemi i szczęścia gdzieś indziej, żyć inaczej niż dotychczas. Mariannie towarzyszymy przez pół roku jej życia i kończąc lekturę mamy nadzieję na więcej. Jak dalej potoczą się losy jej i jej bliskich? Na szczęście, czytając książkę dziś, po trzech latach od jej wydania, mogę szybko sięgnąć po trzeci tom „Miłość na walizkach”, co na pewno uczynię.
Cała powieść jest napisana lekko, ciekawie. Poznajemy wiele postaci, wiele miejsc i kultur tak innych od naszych. Wraz z bohaterami odwiedzamy Koreę, Wyspy Kanaryjskie, Bali, Stany Zjednoczone, czy Australię. Stykamy się nie tylko z Polakami i Koreańczykami, ale Hindusami, Anglikami, Szwedami, czy Białorusinami. Lektura jest na wskroś kosmopolityczna. Autorka przekonuje nas, że ojczyzną człowieka może być cały świat, a nie tylko jego skrawek w postaci własnego podwórka, miasta, czy kraju.
„Od lat nam wmawiano, że ojczyzna święta, korzenie, dziad z dziada, kości przodków i tak dalej. Piękne to i wzniosłe, ale czy koniecznie trzeba żyć tam, gdzie się człowiek urodził?”
Przez strony książki płynie się lekko, z wdziękiem. Jedyne, czego trochę mi brakowało, to odrobina dramatyzmu. Jakiegoś zwrotu akcji, wydarzenia powodującego większe napięcie. Niczego takiego w tej lekturze nie znajdziemy. Jest to po prostu opowieść o pięknej miłości dwojga ludzi w wieku, może jeszcze nie podeszłym (chociaż taka miłość w tej książce też występuje), ale na pewno zaawansowanym. Z wszystkimi zaletami tego wieku, ale i wadami, które też można kochać – zarówno w drugiej osobie, jak i w sobie samym. Opowieść tchnie optymizmem i radością. Jest ciekawą i przyjemną propozycją na długie, zimowe wieczory.
Informacje o książce:
Tytuł: Trzymaj się, Mańka!
Tytuł oryginału: Trzymaj się, Mańka!
Autor: Małgorzata Kalicińska
ISBN: 9788380532779
Wydawca: Burda Media
Rok: 2017