Literatura obyczajowa

Song nauczycielki – Vigdis Hjorth

Song nauczycielki - Vigdis Hjorth

Song nauczycielki
Vigdis Hjorth

Dzisiaj na warsztat biorę książkę pochodzącej z Norwegii Vigdis Hjorth. „Song nauczycielki” na język polski przełożyła Maria Gołębiewska-Bijak, a wydało Wydawnictwo Literackie w 2020 r. Oryginał pochodzi z roku 2018. Zasobność: 252 strony.

Jest to przyjemna, acz specyficzna opowieść o – co sugeruje tytuł – nauczycielce. Główna bohaterka (Lotte Bok) jest ponad 50letnią wykładowczynią Wyższej Szkoły Sztuk w Oslo, gdzie prowadzi zajęcia z teatru. Na swojej zawodowej drodze spotyka studenta z innego wydziału tej samej uczelni, który w ramach pracy dyplomowej realizuje dokument ukazujący na ile życie pozadydaktyczne zazębia się z tym, czego uczą, o czym mówią ex cathedra akademicy. Taki artystyczny wariograf: czy jesteś autentyczny. Ciekawe, prawda? Niby tak, ale z perspektywy Lotte oznacza to, że ów student będzie uczestniczyć w jej życiu prywatnym. Czyli przestrzeni, którą ze studentami raczej się człowiek nie dzieli. Należałoby zatem uznać, że owszem – ciekawe, ale również ryzykowne. Lotte to wyzwanie podejmuje.

I tu nie bez znaczenia jest czym pisząca te słowa zajmuję się na co dzień, albowiem nie do końca mam pewność, czy lektura byłaby dla mnie aż tak płynna, gdybym sama nie była nauczycielką akademicką. Czerpałam dużo frajdy z opisów przebiegu zajęć i zaangażowania głównej bohaterki w pracę. Wiele aspektów, z którymi się borykała odczuwałam wręcz podskórnie… ponieważ pewne dylematy, bolączki zawodowe okazują się nie zależeć od współrzędnych geograficznych. W wielu momentach czułam braterstwo dusz z Lotte. Tym samym było mi dużo bardziej po drodze z tą książką, niż może być komuś kto na co dzień zajmuje się zupełnie czymś innym niż nauczanie. Wątki związane z wypaleniem zawodowym Lotte, z jej próbą podjęcia dyskusji z młodzieżą, z jej postrzeganiem owej młodzieży i oczekiwaniami wobec niej – to wszystko jest dla mnie namacalne. Tyle tylko, że to jest wyłącznie jeden z aspektów lektury. Drugi zasadza się w nieco innej materii i wychodzi poza salę zajęciową. Zazębia się on z obszarem zawodowym, ale może być odczuwany przez przedstawicieli wielu branż. Kwestia umiejscowienia siebie w świecie, czyli przestrzeni, w której zmieniają się realia, zmieniają się okoliczności, zmieniają się dążenia ludzkie i percepcja świata. Czy umiemy za nim nadążyć? Czy umiemy nie dać się wtłoczyć w sztywne ramy? Lotte walczy. Jest konsekwentna, oddana sprawie i przekonana o słuszności celu, który chce osiągnąć podczas zajęć. Ale nie jest wariatką – wie, że mierzy się z materią trudną, niewystarczająco plastyczną, często leniwą. Ta książka to także trafny portret współczesnego studenta. Portret malowany ciemnymi barwami.

Lotte zadaje dużo dobrych pytań. Prowokuje do dyskusji. Jej spostrzeżenia są trafne; ale też ostre jak brzytwa. W swojej przestrzeni zawodowej jest bezkompromisowa i na pewno wymagająca. Autorka książki pozwala Lotte tak na zadawanie bardzo dobrych pytań, jak i na zabranie się za odpowiedź na nie. I kiedy oczekujemy esencjonalnej finalizacji tej personalno-zawodowej podróży Lotte, całość zaczyna kuleć. O ile jeszcze droga, która ma owe odpowiedzi przybliżyć (tu następuje wątek grecki, zatem według mnie druga z dwóch części książki, chociaż nie odzwierciedla to podziału przyjętego przez Autorkę) jest do zaakceptowania, o tyle tak owe odpowiedzi, jak i finalna konstatacja, zaskakują. Puenty, do których dochodzi bohaterka są moim zdaniem mocno mgliste. Nie wybrzmiewają jednoznacznie, a ich quasi-filozoficzne zabarwienie kłoci mi się z jej dotychczasowym obrazem. Nawet, gdyby miała zmięknąć i złagodnieć, to finalnie obrana droga też jest zła. Nie mam poczucia efektywności podróży Lotte. Mam poczucie poddania się. I to jest o tyle niedobre (bo przecież w samej rezygnacji nie ma nic złego; czasami coś nas po prostu przerasta), że u Lotte nie idzie o to, że ona mówi „pas”. Ona wraca w momencie, w którym zebrała siły na podróż w drugą stronę. Ale nigdzie potem już nie znajduję tej gotowości… czuję jej poddanie systemowi. Nie zmierzyła się z tematem. Ona od niego uciekła. Przeczekała.

Trudno jest mi jednoznacznie opowiedzieć się za tym, czy książkę polecam czy nie. Pierwsza jej część, obszerniejsza, jest według mnie bardzo ciekawa. Rozczarował mnie finał tej historii, bo chciałabym tę wartościową kobietę ujrzeć w innym świetle. Nie ukrywam bowiem, że polubiłam nietuzinkową Lotte. Ale warto po tę książkę sięgnąć chociażby dla tych wspaniałych analiz twórczości Brechta, którymi Lotte tak zacięcie karmi studentów.

Informacje o książce:
Tytuł: Song nauczycielki
Tytuł oryginału: lærerinnens sang
Autor: Vigdis Hjorth
ISBN: 9788308070079
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2020

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać