Mam nadzieję, że depresja przestaje być w Polsce tematem tabu. Jest w końcu (niestety) zjawiskiem powszechnym. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia cierpi na nią ponad 350 mln osób na świecie – to więcej niż populacja Stanów Zjednoczonych. Zapewne na co dzień spotykamy się z ludźmi, którzy na nią chorują, i podejrzewam, że nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.
Więcej o depresji, jej objawach, przebiegu i skutkach możemy przeczytać w książce Emilii Witowskiej – “Odrzucić wstyd. O chorobie, która zmieniła moje życie i spojrzenie na świat”.
To truizm, ale opowieść p. Emilii o nierównej walce z cierpieniem wywołanym przez tę chorobę jest po prostu potrzebna. Nasza wiedza o depresji wciąż jest raczej niewielka. Trudno się więc dziwić, że nie potrafimy o niej rozmawiać i tym samym nie wiemy, jak wspierać tych, których dotknęła.
A co jest tak naprawdę ważne? Cytując autorkę:
“Oczywiście akceptacja, zrozumienie, wsparcie. Nie wyręczanie, obwinianie, czy też zbędne komentowanie, a przede wszystkim – nie litość”.
Myślę, że każdego z nas na to stać. “Odrzucić wstyd…” odczarowuje depresję, przybliża ją czytelnikowi i robi to wszystko z perspektywy osoby, która doświadczyła jej na własnej skórze. Kto w końcu może zrobić to lepiej?
Od razu zaznaczam, że książka nie jest długa (liczy ponad 110 stron), ale wystarczająco treściwa. Pani Emilia dzieli się z nami swoimi refleksjami i – co niezwykle istotne – emocjami. Jest żoną, matką i bardzo wrażliwą kobietą. Przez kilka lat walczyła (z powodzeniem!) o powrót do normalności, czego nie ułatwiało jej mieszkanie w niewielkiej miejscowości. W takim środowisku łatwo o brak zrozumienia i etykiety…
Autorka przedstawia nam czynniki, które zwiększyły jej podatność na zachorowanie na depresję. Później było tylko gorzej, ponieważ zaczęła bezwładnie osuwać się w mrok tej choroby. Poczucie beznadziei oraz bezwartościowości będzie jej towarzyszyło przez zdający się ciągnąć w nieskończoność czas. W pewnym momencie nie była już w stanie ukrywać przed bliskimi tego, co się z nią działo. Trafiła do lekarza psychiatry, który poddał ją leczeniu farmakologicznemu. Jednak to nie wystarczyło.
Pani Emilia ma na swoim koncie pobyt w szpitalu psychiatrycznym, co było dla niej bardzo trudnym doświadczeniem. Wcale się temu nie dziwię. Na szczęście ten niezwykle dramatyczny zwrot w jej historii równoważą momenty pozytywne i przełomowe. Dlatego też jej książka niesie nadzieję tym, którzy nie widzą perspektyw na lepsze jutro, i mam tu na myśli zarówno chorych, jak i ich bliskich.
Cenne uzupełnienie walki autorki “Wstydu…” stanowi rozdział złożony z wypowiedzi p. Katarzyny Grzesiuk-Kuszneruk, diagnosty psychologicznego. Znajdziemy w nim fachowe informacje na temat tej choroby, które przybliżają jej specyfikę.
Zmierzenie się z własnymi demonami jest z pewnością aktem odwagi. Podobnie jak opowiedzenie swojej historii na kartkach książki. Ale nie jest to opowieść, która szokuje czy wzbudza litość. Zapewne dlatego, że Emilia Witowska nie jest ofiarą, ale (nie boję się tego napisać) bohaterem. Bo wyjście z cienia depresji przypomina zaparcie się samego siebie. I najlepiej wiedzą o tym ci, którzy doświadczyli tej choroby. Na niej nie kończy się życie. Wręcz przeciwnie – może być impulsem do zmian na lepsze. I z taką myślą zostaję po lekturze tej książki.
Informacje o książce:
Tytuł: Odrzucić wstyd. O chorobie, która zmieniła moje życie i spojrzenie na świat
Tytuł oryginału: Odrzucić wstyd. O chorobie, która zmieniła moje życie i spojrzenie na świat
Autor: Emilia Witowska
ISBN: 9788382198690
Wydawca: Novae Res
Rok: 2022