Recenzje książek

Nie krzycz – Marcel Moss

Nie krzycz - Marcel Moss

Nie krzycz
Marcel Moss

Marcel Moss nie bierze jeńców i już od pierwszych stron „Nie krzycz” funduje czytelnikom emocjonalny rollercoaster. Zgodnie z życzeniem autora nie krzyczałem, ale ze zdumienia otwierałem coraz szerzej oczy… Nic dziwnego – w końcu nieczęsto pierwsza scena książki zawiera opis brutalnych tortur, do których dochodzi między bliskimi osobami.

Dalej jest równie frapująco.

Po tym iście hollywoodzkim wstępie poznajemy Anitę Wrzos, której co prawda nikt nie traktuje brutalnie, ale to nie oznacza, że jej życie jest nudne i przewidywalne. Wręcz przeciwnie – właśnie straciła pracę, a właściciel wynajmowanego przez nią mieszkania zamierza znacząco podnieść jej czynsz.

Jakby tego było mało, Anitę ma dosyć specyficzną przyjaciółkę Ewę Babel.

“A gdy na początku roku Ewa poprosiła mnie o pomoc przy zakopaniu ciała tamtej kobiety, zrozumiałam, że jestem dla niej kimś więcej”.

Moss precyzyjnie i bez ostrzeżenia wyprowadza kolejny cios w kierunku czytelnika. Skutecznie. Babel jest psychoterapeutką, która nawiązała romans z pacjentem czerpiącym przyjemność z tego, że… poniża go żona. Kobieta weszła z nim w bliżej nieokreślony układ. Cała historia nie kończy się oczywiście happy endem. Mężczyzna nie przeżył jednego z sado – masochistycznych uniesień, przez co Babel znalazła się w nieciekawym położeniu. A taka niestandardowa sytuacja wymagała niestandardowego rozwiązania…

Czy Ewę spotka zasłużona kara, czy jej występek przepadnie w odmętach zapomnienia? I kim jest kobieta, o której wspominała Anita?

To tylko kilka pytań, które możemy sobie zadać podczas lektury „Nie krzycz”. Kolejne pojawią się, kiedy odkryjemy inne postacie grające w tej historii równorzędne role.

W kategorii „największa osobliwość” Anita i Ewa mają mocną konkurencję w postaci Agaty i Michała – iście patologicznego małżeństwa. Agata jest psychopatką, maltretującą swojego partnera. (Tak, tak, owe „brutalne tortury”, o których wspomniałem we wstępie, dotyczą właśnie ich). Na dodatek owinęła sobie wokół palca jego rodziców. Michał zdaje sobie sprawę z beznadziejności swojego położenia, jednak nie bardzo ma pomysł, w jaki sposób mógłby się skutecznie obronić przed żoną.

Z czasem czara goryczy zaczyna się przelewać, ale czy to oznacza, że ofiara stawi czoła oprawcy? Mężczyzna ma twardy orzech do zgryzienia. Nikt mu nie wierzy, trudno więc o ratunek… Czy odnajdzie w sobie siłę do tego, aby wyrwać się z niewoli? Tego oczywiście nie zdradzę, niemniej Moss i w tym wypadku zadbał o solidną dawkę emocji, które płyną wartkim i nieoczywistym strumieniem. Uwaga! Wrażliwsze osoby przestrzegam przed bardzo brutalnymi opisami poszczególnych scen.

Przyznaję, że autor w ciekawy i sensowny sposób powiązał z sobą losy poszczególnych postaci. Dodatkowo każdej z nich oddaje głos, tj. mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową. Co istotne, Moss nadał każdej z nich unikatowy rys osobowościowy, a poza tym każda z nich wypowiada się w taki sposób, że nie sposób ich ze sobą pomylić.

Autor stopniowo podgrzewa emocje i w ważnym momencie urywa wątek danego bohatera, po czym przechodzi do kolejnego. Taki zabieg powoduje, że zostajemy z poczuciem zaciekawienia i niepewności, dzięki czemu możemy w pełni „rozsmakować się” książką.

Podejrzewam, że kumulacja trudnych i niewystępujących na co dzień w tak dużym natężeniu sytuacji jest celowym zabiegiem. W końcu wyolbrzymienie jest dobrą metodą, aby zwrócić uwagę na bolączki naszej rzeczywistości. A taką jest z pewnością fala hejtu, która już od lat przelewa się w (nie tylko w polskim) internecie. Przywoływana już Anita podejmuje się oczerniania ludzi i trzeba przyznać, że jest w swym fachu bardzo skuteczna. Do czasu.

Czy zatem „Nie krzycz” jest pozycją bez wad? Nie do końca. Jakkolwiek rozumiem zastosowanie hiperbolizacji i absurdu jako środków wyrazu, to nieco rozczarował mnie brak logiki w kulminacyjnej części książki. Pewne rozwiązania, którymi posłużył się autor, oceniam jako niewiarygodne. Niemniej jestem w stanie przymknąć na nie oko, przez co nie rzutują tak bardzo na moją ocenę.

W każdym razie „Nie krzycz” z pewnością nikogo nie pozostawi obojętnym i zwraca przy tym uwagę na kwestie, które w dzisiejszym świecie wymykają się spod kontroli. A że robi to w szokujący sposób? Cóż, niekiedy tak można wpłynąć na zachowanie ludzi. Czy takie rozwiązanie jest słuszne? Mam nadzieję, że ocenicie już to sami.

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać