Anty-recenzja

Królowie plagiatu – Roman Cupał

Recenzja książki Królowie plagiatu - Roman Cupał

Królowie plagiatu
Roman Cupał

Dzisiejsze czasy bez wątpienia należą do reklamy. Telewizja, radio, prasa, internet – wszędzie tam spotykamy się z zachętami kupna danego produktu, który jest – według reklamy – niezbędny nam do życia. Zjawisko to staje się również coraz powszechniejsze na rynku książki. W czasie, gdy wydaje się tak wielką liczbę tytułów, sytuacja taka nie powinna nas dziwić. Jak wszyscy wiemy, reklama może jednak wprowadzić nas w błąd. Zdarza się, że kupiliśmy dany produkt jednak jego stan faktyczny odbiega od prezentowanego nam opisu i zaczynamy żałować pieniędzy, które na niego wydaliśmy. Być może zapyta ktoś, co ten krótki wstęp ma wspólnego z recenzją książki. Okazuje się, że bardzo wiele. Otóż skuszony opisem pewnej nowości wydawniczej postanowiłem ją przeczytać. Mowa tutaj o książce Romana Cupała pod tytułem „Królowie plagiatu”. Wydawnictwo Novae Res zamieszcza taki opis tej pozycji:

„W polskim państwie bezprawia niepodzielnie panuje jedyny ojciec narodu, potężnymi przywilejami otaczając kościelnych patriarchów. Klerykalne rządy nie pozostawiają wolności osobistej obywatelom, a stosowane metody kontroli i ucisku niebezpiecznie kojarzą się ze sposobem działania komunistycznego aparatu władzy. Nowa rzeczywistość wpływa szczególnie na uniwersytety, które nie kształcą już samodzielnie myślących jednostek – wśród wykładowców i studentów szerzy się bowiem plagiatorstwo i rozdawnictwo tytułów naukowych w zamian za seks”.

Ponieważ interesuję się polityką, historią i systemami totalitarnymi, byłem pewien, że zapowiada się ciekawa lektura. Niestety. Już na wstępie zdradzę, że książka bardzo mocno mnie rozczarowała. Przede wszystkim niewłaściwe i wprowadzające w błąd jest zakwalifikowanie tego tytułu do kategorii powieści obyczajowej. W żadnym wypadku nie jest to bowiem literatura obyczajowa. Ta – jak wiemy – opisuje rzeczywistość, przedstawia szerokie tło społeczne, polityczne, gospodarcze. Sztandarowym przykładem jest „Lalka” Bolesława Prusa.

Tymczasem Roman Cupał stworzył w swojej książce zupełnie alternatywną rzeczywistość. Polska rządzona jest przez Kononowicza. Właśnie on

„był Przewodniczącym Rady Państwa. Z tego, co Kostia zdążył rozumieć, państwa kościelnego pod egidą wszelkich grzesznych i źle ułożonych praw, które w zakłamaniu swoim pochłonęły miliony ofiar w imię tak zwanych wartości w walce z pogańskim widzeniem świata. Ojciec Kononowicz (tak kazał do siebie mówić) jako ojciec narodu i Przewodniczący Rady Państwa złamał głęboko zakorzenione przekonanie, że kariery zawodowej nie robi się dzięki wykształceniu. Jako parweniusz wykorzystał ciemnotę narodu i wtargnął na polityczne salony bez tak zwanej legitymacji intelektualnej, za co pogardliwie traktowali go ci, którzy mu teraz podają do stołu i służą radą”.

W takim kraju zostaje stłamszona swoboda naukowa i wolność działania. Rządzi Kościół i kler, który chce całkowicie podporządkować sobie obywateli. Ludzie pozbawieni są praw i wolności osobistej. Ich sytuacja przypomina tę z czasów mrocznego komunizmu. Przeciwko takiemu stanowi rzeczy występuje tajemnicza Ona. Wspiera ją grupa imigrantów rosyjskich, którzy pracują jako tania siła robocza na polskich budowach, a niegdyś byli elitą dawnego ZSRR. Levin, Marin, Kostia przyjechali do Polski za pracą. Mieszkają w kontenerach i ciężko pracują na budowie, chcąc utrzymać rodziny które zostały w Rosji.

W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o języku powieści. W moim mniemaniu zarówno język jak i styl książki pozostawiają wiele do życzenia. Przede wszystkim z mojego punktu widzenia – katolika i teologa – autor po prostu bluźni. Bardzo często w niewybrednych słowach kpi sobie z Boga, Chrystusa, Maryi, Kościoła. Nie istnieje dla niego żadna świętość. Napiszę wprost – poczułem się obrażony i znieważony. Po kilkudziesięciu stronach miałem ochotę odłożyć tę książkę. Nie byłem bowiem pewny, czy czytam „literaturę piękną” czy raczej antyklerykalne „Fakty i mity”, a może „NIE”. Autor używa bowiem takich określeń jak: „odrażający krzyż; rozpasane zakonniczki, których orgazmy są produkowane w watykańskiej fabryce”. Kościół jest „złośliwym wrzodem na dupie całej ludzkości, aktywnie zaangażowanym w realizację szatańskich planów”. W ogóle atakując Kościół autor powtarza tak oklepane i nieprawdziwe frazesy, jak choćby ten, że księża nie płacą podatków. Niektóre pomysły zdaje się czerpać wprost z komunistycznej propagandy, kiedy to jedna z postaci pyta w powieści „czy ksiądz jest księdzem Unii Europejskiej, która daje pieniądze na budowę, czy księdzem Watykanu” (jak pamiętamy motyw księży, którzy byli agentami Watykanu i USA był najcięższym zarzutem w PRL-u).

Z góry odrzucam wszelkie argumenty, że autor chciał „zaszokować” czy wywołać poruszenie pisząc książkę kontrowersyjną. Jeśli nawet, to jego warsztat (a raczej jego brak) jest na naprawdę niskim poziomie. Wylewająca się nienawiść do religii katolickiej i księży jest widoczna na każdej stronie. Właściwie wszyscy księża to pedofile i dewianci seksualni. Same sceny seksu opisywane przez Cupała są szokujące, brutalne i po prostu żenujące. Czyż bowiem musimy czytać o „wyrywaniu szybkim gryzem członka razem z jądrami do krwi ostatniej”. W moim przekonaniu nie. Nadmienię, że nie przytaczałem wcale najdosadniejszych cytatów.

W całej książce nie potrafiłem znaleźć pozytywnych elementów. Opisana historia jest rozwlekła i po prostu źle się ją czyta. Trudno zrozumieć, o co autorowi chodziło. Nasz serwis nosi nazwę „Można przeczytać”. Książkę „Królowie plagiatu” zdecydowanie jednak można NIE PRZECZYTAĆ. Z pożytkiem dla wszystkich. Nie polecam. Jednak nie wszystko powinno być wydane.

Informacje o książce:
Tytuł: Królowie plagiatu
Tytuł oryginału: Królowie plagiatu
Autor: Roman Cupał
ISBN: 9788380837324
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać