Leszek Adamczewski w drugiej części “Katastrof…” opisuje kolejne wypadki lądowe i kolejowe, a także powietrzne oraz morskie. Lektura tej książki nie jest najprzyjemniejszym sposobem na spędzanie zimowych wieczorów, niemniej cieszę się, że mogłem dowiedzieć się czegoś z nowożytnych dziejów mojego kraju. Niestety, są to historie, które nie zakończyły się happy endem.
Zważywszy na tak delikatną tematykę doceniam postawę autora, w której nie ma cienia pogoni za tanią sensacją. Kolejne wydarzenia przedstawia w może nawet nieco chłodny sposób, acz w tym wypadku nie jest to wadą. Tutaj liczą się przede wszystkim fakty. Podoba mi się takie podejście. Kolejnym plusem jest to, że Adamczewski, poza przedstawieniem przyczyn, przebiegu i skutków tragedii, umieszcza je w określonym kontekście czasowym. I często w tym właśnie kontekście należy szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego do nich doszło.
Dobrym przykładem może być katastrofa samolotu Ił-62 “Mikołaj Kopernik” z 14 marca 1980 r., w której zginęło 87 osób, w tym moja ulubiona piosenkarka Anna Jantar. Bezpośrednią przyczyną wypadku było rozerwanie wału turbiny niskiego ciśnienia jednego z silników, co spowodowało zniszczenie lub uszkodzenie dwóch kolejnych silników oraz układu sterowania maszyny. W ułamku sekundy Ił stał się kupą złomu… Oczywiście sprzęt radziecki, który ze względu na ówczesne uwarunkowania polityczne znajdował się na wyposażeniu naszego lotnictwa, nie był najwyższej jakości, ale i Polacy również mieli swoje “za uszami”.
Otóż szalejący w drugiej połowie lat 70. kryzys ekonomiczny zmusił władze do dosyć radykalnego zaciskania pasa. Stąd też władze PLL “LOT” samowolnie wydłużyły przebiegi (fachowo nazywane resursami) eksploatowanych przez siebie silników. Dodatkowo nie wysyłano ich na remonty wtedy, kiedy było to konieczne. Czy nikt nie przejmował się ludzkim życiem?
7 lat później doszło do najtragiczniejszej pod względem liczby ofiar (183) katastrofy lotniczej (o czym niektórzy zdają się – świadomie lub nie – nie pamiętać) w Lesie Kabackim. Nawiasem mówiąc, sporo osób jest przekonanych, że wówczas zginęła Anna Jantar. W każdym razie tutaj zawiniła wadliwa konstrukcja łożyska wału silnika, która przyczyniła się do jego zniszczenia podczas rejsu do Nowego Jorku. Niestety, mimo heroicznej walki kapitanowi Zygmuntowi Pawlaczykowi nie udało się wrócić na lotnisko na Okęciu. Do dziś widok miejsca katastrofy, tj. skoszonych drzew na długość ok. 370 m, wywołuje we mnie ogromne wrażenie.
Z racji wieku (urodziłem się w 1989 r.) nie mogę pamiętać tego wypadku, ale kojarzę zatonięcie promu “Jan Heweliusz” z 14 stycznia 1993 r. Jako niespełna 4 – letnie dziecko oglądałem telewizyjną relację poświęconą tragedii, nie mogąc (ze zrozumiałych względów) zrozumieć, co dokładnie się wydarzyło. Wokół tej katastrofy nadal jest wiele niejasności i nie wyjaśniono w pełni jej przyczyn. To, co jest pewne, to dramatycznie źle przeprowadzona akcja ratunkowa, która przyczyniła się do śmierci kolejnych uczestników feralnego rejsu…
Tyle o tych słynnych wypadkach. Niemniej ważne są te rzadziej przypominane, z różnych przyczyn marginalizowane lub pomijane w mediach.
Z pewnością należy do nich śmierć 10 żołnierzy przewożonych w wagonach towarowych (!) na szkolenie, które miało się odbyć na poligonie w Ustce w 1988 r. Ponadto po raz pierwszy przeczytałem o tragicznym w skutkach pożarze 18 Wojewódzkiego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu, który pochłonął 53 ludzkie istnienia w feralnym 1980 r.
Zdecydowana większość tragedii opisanych w książce wydarzyła się przed 1989 r., kiedy nie wahano się upubliczniać drastycznych zdjęć ich ofiar. A tych w książce nie brakuje. Uprzedzam, że jest to niekiedy bardzo szokujący widok.
“Katastrofy 2…” korzystają ze sprawdzonej już koncepcji swojej poprzedniczki. I dobrze, bo większe zmiany nie były moim zdaniem potrzebne. Każdy z rozdziałów książki przypomina nieco swoją formą dłuższy artykuł prasowy. To nie dziwi, zważywszy na to, że Leszek Adamczewski był przez wiele lat dziennikarzem. Taki przejrzysty styl i komunikatywny język sprawiają, że poszczególne historie zostały opowiedziane w przystępny sposób. Jak już wspomniałem we wstępie nie jest to lektura, przy której można się odprężyć, bo nie taki jest jej cel. Książka upamiętnia swoich (często) anonimowych bohaterów. Bohaterów wbrew swojej woli, ponieważ żaden z nich świadomie nie wybrał swojego przeznaczenia. A tego nie da się przecież oszukać.
Informacje o książce:
Tytuł: Katastrofy 2. Słynne i przemilczane tragedie powojennej Polski
Tytuł oryginału: Katastrofy 2. Słynne i przemilczane tragedie powojennej Polski
Autor: Leszek Adamczewski
ISBN: 9788366481565
Wydawca: Replika
Rok: 2020