Czasami na naszej drodze życiowej pojawiają się niespodzianki. W sumie nawet częściej niż czasami. Na fali sukcesu „pięćdziesięciu twarzy Greya” czy innych powieści szarej myszki i multimilionera, niejedna kobieta marzy właśnie o kimś takim. Współczesnym księciu w drogim aucie, który obroni ją przed złem tego świata i wszelkimi problemami. Serio? Gdzie niezależność? Okazuje się, że kobiety niezależne są do pewnego momentu.
Clarissa Jesson jest twardą babką. Dziennikarką, która walczy o wejście szczebel wyżej. Przepustką do tego ma być wywiad z Chrisem Lindaggo. Jak się okazuje, nie tylko ona w tym duecie jest interesowna. Mężczyzna słynie ze swojego antypatycznego usposobienia i właśnie ten wywiad ma być sposobem zmiany wizerunku. Ten trzymający się na uboczu gbur za radą PR-owców postanawia oczarować swoim zachowaniem i manierami starszą, stonowaną dziennikarkę, która spali się od samego jego widoku… Niestety, zamiast starszej kobiety dostaje Clarissę, która stonowana ani podatna na niego nie jest. Wręcz przeciwnie, nie rozpala on w niej zbyt pozytywnych odczuć, choć nie mogę powiedzieć, że ze wzajemnością. Kobieta jest jak siatka z drutu kolczastego. Nie dopuszcza nikogo. Ma bardzo bogatą historię dzieciństwa, która do dziś nie daje jej normalnie funkcjonować. Koszmary i stany lękowe są u niej na porządku dziennym, więc po co jej w tym burdelu jeszcze facet? Zmienia zdanie, gdy okazuje się, że Chris nie jest pierwszym z brzegu amatorem szybkich numerków. Facet naprawdę się stara. Na przykład ratując ją przed gwałcicielem. To chyba jest wyraz głębszego zaangażowania. Ale co ja tam wiem?
Jaką tajemnicę skrywa przeszłość Clarissy? Czy Chrisowi uda się przedrzeć przez jej barierę ochronną? Jaką niespodziankę przygotował jej los? Czy dziewczynie uda się podnieść po kolejnej stracie? Czy przezwycięży demony dzieciństwa?
To niemal niemożliwe, by tak mała objętościowo książka powieliła tyle schematów. W tym momencie mogłabym rzucać tytułami, w których jest akcja taka jak tu (pierwszy, oczywiście, idący falą sukcesu, pan Grey), jednak nie jestem do końca pewna, czy autorka zdawała sobie sprawę z tego, co zrobiła. W sumie, teraz na rynku literackim można śmiało powiedzieć, że królują książki „Grejopodobne„, więc trudno o indywidualność i oryginalność. Nie mówię, że tu jest MULTUM seksu, więcej seksu i nic poza seksem, jak w oryginale. Ale jak wspomniałam na wstępie, motyw szarej myszki, 'walczącej o niezależność’ i milionera, który traci dla niej głowę i podaje wszystko na tacy jest POWSZECHNY. Muszę z przykrością stwierdzić, że ta książka nie wniosła do mojego życia nic. Jest jedną z wielu. Fakt, dzieciństwo Clarissy jest czymś, za co należy autorkę pochwalić, bo bardzo trafnie to rozegrała, ale to tylko tyle. Boli mnie to, ale to nie pierwszy raz, gdzie autorzy usilnie robią wszystko na jedno kopyto. Przecież jest cały ciąg książek „takich jak Zmierzch”, chociażby recenzowane przeze mnie „W kolorze krwi: Wieczna miłość„, gdzie autorka PERMANENTNIE zerżnęła fabułę sagi Zmierzch. Tu na szczęście tego aż tak wyraźnie nie ma. I chyba tym ta książka się broni. Naprawdę, to nie jest zła pozycja. Jednak kiedy czytam pięćdziesiątą książkę taką jak Grey, to po prostu odbija mi się szarością.
Podsumowując. Jeśli jakimś cudem ominęła Cię wątpliwa przyjemność czytania pięćdziesięciu twarzy Greya – TA książka jest dla Ciebie! Mniej seksu. Więcej akcji. Więcej działania. I więcej sensu.
Informacje o książce:
Tytuł: Dotyk życia
Tytuł oryginału: Dotyk życia
Autor: Aleksandra Szoć
ISBN: 9788379424290
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014