W rodzimej literaturze i kinematografii nie mamy tradycji w przedstawianiu świata postapokaliptycznego. Owszem, w 2020 r. miał premierę polski horror “W lesie dziś nie zaśnie nikt”, jednak jest on przeraźliwie przewidywalny i wtórny względem produkcji amerykańskich. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że został osadzony w pewnej konwencji, ale powielanie oklepanych wzorców nie ma moim zdaniem większego sensu. I dlatego z tym większą ciekawością sięgnąłem po “Chrystusową ziemię” Marcina Halskiego, którą śmiało można zaliczyć do literatury grozy. Czy okaże się lepszą propozycją niż przywołany film? W końcu zapis na okładce: “Dla ludzi nie ma już miejsca. Ich czas przeminął” obiecuje całkiem sporo.
Przyznaję, że byłem bardzo mile zaskoczony nieoczywistością książki. Jej fabułę poznajemy z perspektywy Leona, który funkcjonuje w odciętym od świata wysokim murem Wrocławiu. Tak, tak, życie po wywróceniu naturalnego porządku toczy się i na terenie Polski, Stany Zjednoczone nie są już w tym wypadku hegemonem.
Co właściwie się stało? W nie do końca jasnych okolicznościach duchowni przejęli władzę nad światem, a tajemnicza mutacja spowodowała, że flora i fauna stały się największymi wrogami człowieka. W czasie tego “przewrotu” zginęło mnóstwo ludzi. Nieliczni ocalali w większości skupili się na terenach dawnych miast, a jednym z nich jest wspomniany już Wrocław. Osobiście żałuję, że autor nie poświęcił jednego rozdziału książki na retrospekcję, która wyjaśniłaby, co tak naprawdę zatrzęsło posadami dawnego świata.
W każdym razie ludzkość cofnęła się o wieki w rozwoju i każdego dnia walczy o przetrwanie. Zmutowane zwierzęta (“swojskie” dziki, niedźwiedzie czy jelenie) raz po raz forsują mury miasta, próbując dostać się do środka i zabić wszystko (a właściwie wszystkich), co się rusza. Aby przedłużyć egzystencję mieszkańców Wrocławia, jego władze wykorzystują w tym celu ludzi pojmanych za drobne, albo wyimaginowane, przewinienia. Zostali oni podzieleni na 3 swego rodzaju “oddziały” remontujące mur, które oznaczono kolorami odpowiadającym sferom prowadzonych prac: niebieskim, zielonym i czerwonym.
Jednym z robotników jest Leon. Wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności trafia do najniebezpieczniejszego miejsca – na zewnętrzną stronę muru, która jest najbardziej narażona na ataki mutantów. To nie wróży nic dobrego… I rzeczywiście – atak krwiożerczych bestii jest tylko kwestią czasu. Leon nie tylko wychodzi z niego cały, ale i ucieka z Wrocławia za tajemniczym mężczyzną.
Kilka lat później Leon jest już wytrawnym wojownikiem i wędrowcem na usługach Jaśnie Oświeconego przywódcy Częstochowy. Jasna Góra jest jednym z nielicznych świętych miast, które cieszy się względnym spokojem. I tutaj dochodzi do głosu ciekawa kwestia. Według oficjalnych informacji chroni je siła modlitwy jego mieszkańców. Leon będzie miał okazję zweryfikować tę tezę. Czy okaże się ona prawdą, czy kłamstwem mającym na celu utrzymanie władzy przez przedstawicieli Kościoła? Co (lub kto) pozbawia życia ludzi zamieszkujących wolne osady? Mężczyzna z biegiem czasu dowiaduje się coraz więcej… Czy znajdzie wyjście z tej trudnej sytuacji i zdoła ochronić kobietę, którą pokochał w tych ekstremalnie trudnych warunkach? Tego wszystkiego dowiecie się, kiedy przeczytacie “Chrystusową ziemię”.
W przypadkach horrorów i wszelkiego rodzaju mutacji to z reguły ludzie zmieniają swoją postać i stają się zombie. Tutaj jest inaczej, co już jest przejawem oryginalności. Widowiskowe, opisane z dużą troską o detale, sceny walki wyglądałyby świetnie na kinowym ekranie. W ogóle cała książka nadaje się do sfilmowania, jednak obawiam się, że w polskich warunkach nie będzie to możliwe. Fabuła jest dosyć dynamiczna, ma też swoje dramatyczne momenty. Udana polska książka grozy? Jak najbardziej. Szkoda tylko, że język narracji i bohaterów jest praktycznie taki sam, przez co treść fabuły oraz dialogi “zlewają się” w całość. Większe urozmaicenie byłoby tu jak najbardziej wskazane.
“Chrystusowa ziemia” to ciekawa próba przeniesienia na polski grunt historii znanych do tej pory z amerykańskich filmów grozy. I choć nie wywołała we mnie lęku, z zaciekawieniem śledziłem losy jej głównego bohatera. A te, z racji realiów, w jakich została osadzona, są dalece niecodzienne. Walka z mutantami, walka o przetrwanie, walka o prawdę… Nad tym wszystkim unosi się duch Kościoła, którego rola może zaskoczyć niedowiarków… Cieszę się, że Marcin Halski nie podążył oklepanymi ścieżkami, dzięki czemu “zaserwował” nam interesującą, a co najważniejsze – dobrą, opowieść z pogranicza literatury przygodowej, grozy oraz fantasy.
Informacje o książce:
Tytuł: Chrystusowa ziemia
Tytuł oryginału: Chrystusowa ziemia
Autor: Marcin Halski
ISBN: 9788382190892
Wydawca: Novae Res
Rok: 2020