Niełatwo mi to przyznać, ale rozczarowała mnie lektura „Siedmiu kręgów” – debiutanckiej powieści Doroty Bartyzel-Dukaczewskiej, wydanej przez Novae Res. Mimo iż pozycja ta zaintrygowała mnie tytułem i przyciągnęła przepiękną okładką, sięgnęłam po nią tak naprawdę z jednego powodu: chciałam przekonać się, jak pisze ktoś, kto jest cenionym nauczycielem mindfulness (po polsku „uważności”, czyli świadomej obecności w „tu i teraz”, którą praktykuje się m.in. poprzez świeckie medytacje i rozmaite ćwiczenia). Ponieważ na okładce widniało logo Mindfulness Centrum, uznałam, iż taki patronat przypadkiem na pewno nie jest i coś mnie, czytelnikowi, mówi. A co mówi? Tego właśnie chciałam się dowiedzieć. Logo zasugerowało mi jednak, że recenzowana powieść w jakiś sposób nawiązuje do uważności – bądź tematyką, bądź stylistyką. A ponieważ jestem zafascynowana koncepcją mindfulness i ciągle zgłębiam to zagadnienie, nie mogłam przejść obojętnie obok „Siedmiu kręgów” – powieści, którą uznałam w duchu za przykład „literatury uważnościowej”. Był to zarazem mój czytelniczy eksperyment. Niestety, zaliczam go do średnio udanych. I tak, jak trudno było mi przebrnąć przez lekturę „Siedmiu kręgów”, tak trudno jest mi tę książkę zrecenzować. Bowiem, jak obiecał Wydawca, „to podróż bez drogowskazów, gdzie wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi”. I ja się chyba pogubiłam.
Główna bohaterka, Milewa, to kobieta w wieku średnim, zahaczającym o kryzys. Pozornie jest kobietą sukcesu, wiedzie życie ustabilizowane, na poziomie i – pozornie – szczęśliwe. Tak przynajmniej pomyślałby ktoś, kto patrzy z boku. Tak samo, jak rzekomy obserwator, myślała o sobie i swoim życiu Milewa. Niespełniona w małżeństwie, wypalona karierą zawodową, ignoruje nasilające się problemy zdrowotne oraz chroniczną samotność. Do czasu, kiedy dłużej ignorować się już ich nie da, bo pada lekarska diagnoza. Milewa staje przed koniecznością podjęcia decyzji o poważnej operacji kręgosłupa. Groźba paraliżu sprawia, iż główna bohaterka zaczyna konfrontować się ze swoimi uczuciami. Kiedy zaczynają opadać mury obronne, Milewa po kolei uświadamia sobie liczne iluzje, z których misternie zbudowała swój świat. Bezpieczny, ale duszący. Zapisem tej psychologicznej podróży jest właśnie powieść „Siedem kręgów”.
Chociaż Wydawnictwo Novae Res zaliczyło książkę do gatunku literatury obyczajowej, bardziej adekwatna byłaby kategoria „powieść psychologiczna”. Jej klimat oraz stylistkę ilustruje chociażby poniższy cytat:
„Nadciągała nowa samotność, samotność faktyczna, taka, co ma przyczynę i skutek. Było całkiem prawdopodobne, że Milewa wcale jej nie znała. Dotychczas przecież trawiła ją samotność duchowa, czyli wewnętrzna i zupełnie nie wiadomo skąd pochodząca. Teraz jej egzystencjalna pustka, ukochana metafizyka, preferowana transcendencja – cokolwiek to było – wcale nie chciały siedzieć same w pustym domu. A Milewa nie grzeszyła ani odwagą, ani zdecydowaniem” (s. 118).
Milewa to trudna postać. Psychologicznie bardzo skomplikowana, skrajnie wręcz neurotyczna. Niełatwo byłoby obdarzyć ją sympatią. We mnie wzbudziła wręcz lekką, łagodną antypatię – ciężarem swoich myśli, emocji, dylematów… Brakowało mi bezpośrednich opisów jej uczuć, bo mimo ogromnego wglądu w siebie, Milewa żyje w świecie swoich myśli. Każde swoje przeżycie, doświadczenie i każdą emocję rozkłada na czynniki pierwsze, racjonalizuje, intelektualizuje. A tak naprawdę mało czuje. Jest niezrozumiała sama dla siebie, i mnie też trudno było wykrzesać motywację do zrozumienia jej. Po prostu – zmęczyła mnie sobą. Natomiast „Siedem kręgów” to w większości zapis treści psychicznych głównej bohaterki, osadzonych w kontekście wywodów filozoficzno-naukowych na temat otaczającej ją rzeczywistości.
Całości dopełnia trudny w odbiorze, momentami zawiły i mocno przeintelektualizowany styl, w jakim napisana została ta powieść – przedmiot mojego głównego zarzutu.
Dla ilustracji tego stylu:
„I tak, okrężnie bardzo, ale jednak dotarliśmy do tego, jakim cudem u osoby tak poważnej jak Milewa, elokwentnej i ambitnej, a przede wszystkim trzymającej pewien poziom, w tym także intelektualny, znalazła się książeczka, którą Gabi wypatrzyła i potraktowała jako Corpus delicti” (s. 111).
Częste przestawienia szyku zdania, liczne wtrącenia, mnóstwo nawiązań do tzw. tekstów kultury, za częste i zbyt długie naukowo-filozoficzne wywody (z pogranicza filozofii, psychologii, socjologii, ekonomii i gospodarki), zapisy sesji psychoterapeutycznych, a do tego brak akcji i dynamizmu fabuły… Taki styl to z pewnością dowód ogromnej wiedzy, elokwencji i szerokich horyzontach autorki, jednakże uzyskany efekt przyprawia o senne ziewnięcie. Jest nużąco, monotonnie, ciężko, poważnie. Wysoki poziom okazał się mieć także drugie dno. Niestety, raz po raz walczyłam z sobą, by wykrzesać z siebie motywację do przeczytania kolejnej strony. Ta lektura to w każdym razie doskonałe wręcz lekarstwo… na bezsenność.
Trudno mi jednoznacznie ocenić powieść Bartyzel-Dukaczewskiej i trudno ją komuś polecić. W takich sytuacjach zazwyczaj szukam przyczyny swojego negatywnego odbioru. Być może jestem za młoda, by odnaleźć się w świecie głównej bohaterki? – myślę z pokorą. Ale zaraz potem przychodzi refleksja, że przecież nie cierpię na deficyt empatii, a z literaturą psychologiczną jestem „za pan brat”. Niewykluczone, że jeszcze kiedyś wrócę do tej powieści, ale na pewno nieprędko. Natomiast chętnie poznam opinie innych Czytelników na jej temat.
A jeśli chodzi o uważność, znalazłam i wynotowałam takie oto, bezpośrednie nawiązanie:
„Gdziekolwiek jestem, zawsze jestem nie tam, gdzie jestem. Z kimkolwiek jestem – jestem równocześnie z każdym innym i z nikim” (s. 93).
Cóż, główna bohaterka to idealna wręcz kandydatka na kurs uważności.
Informacje o książce:
Tytuł: Siedem kręgów
Tytuł oryginału: Siedem kręgów
Autor: Dorota Bartyzel-Dukaczewska
ISBN: 9788379428472
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015