Postanowiłam znowu spróbować i ponownie zagłębić się w powieści Nory Roberts. Tym razem na mój literacki ruszt trafiła seria Znak siedmiu, rozpoczynająca się od książki Bracia krwi. Czy mnie zawiodła czy też sprawiła, że nie mogłam się oderwać? Jak to bywa u tej pisarki było trochę tego i tego.
Trzej dziewięcioletni chłopcy Caleb, Gage i Fox, choć nie łączą ich żadne bliższe więzi rodzinne, urodzili się w tym samym dniu. Poznajemy ich w momencie, gdy, wybierają się na swoją pierwszą samotną wycieczkę w swoje dziesiąte urodziny. Oczywiście, rodzice nie mają pojęcia, dokąd naprawdę idą. Cal, Gage i Fox zmierzają do Kamienia Pogan, aby tam spędzić noc jednocześnie świętując wejście w jakże uroczysty dla każdego dziecka wiek. Kamień Pogan, to duży głaz przypominający trochę ofiarny stół. Odkąd miejscowi pamiętają, znajdował się on na polanie w środku lasu. Uważany jest za miejsce trochę święte, trochę nawiedzone, w zależności, jak kto na to spojrzy. W każdym razie idealne na złożenie swojej pierwszej chłopięcej przysięgi. Tak też robią nasi bohaterowie. O północy, chłopcy wypowiadają przysięgę, (którą na szybko piszą), obiecując sobie być braćmi krwi i zawsze się wspierać. Po uroczystym nacięciu nadgarstków, rozpętuje się piekło. Nie mają pojęcia, że właśnie w ten dziecinny sposób wypuścili uwięzionego w Kamieniu Pogan demona.
Mijają lata. Chłopcy stają się mężczyznami. Cal prowadzi kręgielnie ojca, Fox zostaje prawnikiem, a Gage wyjeżdża z miasta, aby stać się zawodowym hazardzistą. Pytanie, czy coś się zmieniło? A jakże! Co siedem lat, przez siedem dni od chwili pierwszego uwolnienia demona, w miasteczku, z którego pochodzą bohaterowie rozpętuje się piekło. Niektórzy ludzie zaczynają zachowywać się bardzo dziwnie. Zabijają, rabują, gwałcą…, co więcej po każdym przestępstwie, sprawca tego nie pamięta. Miasteczko już przeszło tę gehennę, gdy chłopcy mieli dziesięć lat, siedemnaście i dwadzieścia cztery. Teraz nadszedł kolejny rok pamiętnej Siódemki, a z każdym rokiem uwolniony demon staje się coraz silniejszy.
W poszukiwaniu dobrego tematu na paranormalny artykuł do miasta zjeżdża Quinn Black, młoda dziennikarka od razu zauważa swoje dziwne powiązania z miasteczkiem, co więcej na własne oczy doświadcza działania złowieszczej siły. Tuż za nią w miasteczku pojawia się Layla, a gdy demoniczne sprawy zaczynają przybierać na sile, Quinn sprowadza swoją przyjaciółkę Cybil.
Niby obcy sobie ludzie, jednak coś ich ze sobą łączy. Niezałatwione sprawy z przeszłości powracają. Cała szóstka ma nie lada zadanie przed sobą…
Jak to bywa u Nory Roberts, oprócz ciekawej akcji, w tle książki musi pojawić się romansik. Trzech mężczyzn i trzy kobiety, którzy już od początku łącza się w przysłowiowe pary, a mając doświadczenie z wcześniejszymi powieściami tej autorki wiem, że nie ma siły, aby na samym końcu nie było trzech szczęśliwych papużek nierozłączek. Nie przepadam za takimi rozwiązaniami, ale szczerze wyznam, że u Roberts to w ogóle mi nie przeszkadza. Taka forma romansideł nie „narzuca” się Czytelnikowi, a stanowi ciekawe połączenie z główna akcją.
Sama zaś demoniczna treść? Nie czarujmy się, nikogo nie przerazi tak jak proza Kinga, ale też całkiem dobrze trzyma się kupy. Mamy złośliwego demona, tajemnicę do rozwiązania i niczego nieświadomych, choć zagrożonych mieszkańców miasteczka. Sami zaś bohaterowie to przyjemni, zgoła bardzo różni ludzie, których charakter mimo wszystko jest bardzo podobny do szóstki, która gra główną rolę w innej powieści autorki Magia i miłość. Dialogi są lekkie i zabawne, łóżkowe sceny aż kipią od namiętności i erotyzmu, a paranormalne wydarzenia wprowadzają dozę tajemnicy.
Podsumowując, książka jest lekka i w sam raz na wakacje na plaży. Nie przytłacza swoja romansową fabułą, nie przeraża demonicznymi momentami i nie sprawia żadnych kłopotów z zaśnięciem. Od siebie polecam, choć nie radzę zaliczać jej do działu z literaturą ambitną.
Informacje o książce:
Tytuł: Bracia krwi
Tytuł oryginału: Blood Brothers
Autor: Nora Roberts
ISBN: 9788374698153
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 2008