W 2018 r. na ekranach kin zadebiutował film “Bohemian Rhapsody” poświęcony zespołowi Queen. Przyznaję się bez bicia, że nie należę do ortodoksyjnych wielbicieli grupy, ale po obejrzeniu produkcji zaznajomiłem się z jej największymi przebojami. Nawet nie sądziłem, że znam ich aż tyle. W każdym razie, gdybym nie obejrzał (bardzo nierównego) “Bohemian Rhapsody”, nie sięgnąłbym po książkę “Queen. Królewska historia” autorstwa Marka Blake’a. Reklamuje się ją jako “biblię fanów Queen”, a to już całkiem niezła rekomendacja, prawda?
Ta nieco wyegzaltowana teza nie bierze się znikąd. Blake, opisując muzyczną działalność czterech członków Queen, dosłownie “zalewa” czytelników ogromną liczbą nazwisk, zespołów i – w moim przekonaniu – zupełnie zbędnych powiązań. Dowiadujemy się, kto z kim, dlaczego i kiedy współpracował. O ile ma to uzasadnienie w przypadku bohaterów książki, o tyle w kontekście innych postaci – już nie. Nie sposób zorientować się w tym kalejdoskopie nazwisk. Być może najwierniejsi wielbiciele grupy nie mają z tym problemu, ale ja byłem przytłoczony tymi wszystkimi informacjami.
Zdecydowanie lepiej z przedstawieniem historii członków zespołu poradził sobie Carl Magnus Palm – autor “Abby. Historii supergrupy”, którą niedawno zrecenzowałem.
Wracając jednak do początku. Blake dużo miejsca poświęca Farrokhowi Bulsarze, czyli przyszłemu Freddiemu Mercury’emu. Urodził się i wychował w egzotycznym Zanzibarze położonym w Afryce. Jak zapewniają jego szkolni koledzy, w czasie przerw zabawiał innych uczniów grą na fortepianie, bezbłędnie powtarzając usłyszane w radiu utwory. Już wtedy jego kompleksem były wydatne zęby. Być może dlatego przyszły showman nie należał do najbardziej przebojowych osób. Wskutek niestabilnej sytuacji w kraju jego rodzina podjęła decyzję o emigracji do Wielkiej Brytanii, gdzie z czasem zmienił imię z Farrokh’a na Freda. Żałuję, że autor nie opisał jego relacji z pozostałymi członkami rodziny. Być może znaleźlibyśmy w nich przyczynę mniej lub bardziej ekstrawaganckich zachowań późniejszego frontmana Queen.
W każdym razie kolejne lata były swoistą metamorfozą Mercury’ego w barwnego, szokującego swoim stylem bycia, motyla. W połączeniu z równie ekspresyjnym perkusistą Brianem Mayem, pedantycznym gitarzystą Rogerem Taylorem i introwertycznym basistą Johnem Deaconem powstała iście wybuchowa mieszanka, która zatrzęsła posadami rocka w połowie lat 70 XX wieku.
Jednak zanim kwartet zawojował listy przebojów na niemal całym świecie, upłynęło sporo czasu. Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej na ten temat, zachęcam do sięgnięcia po “Królewską historię”.
Oczywiście najwięcej uwagi/kontrowersji/sympatii/antypatii wzbudzał wokalista Queen, wspomniany już Freddie Mercury. To bardzo niejednoznaczna postać. Z jednej strony udało mu się zrealizować marzenie o byciu gwiazdą (a po śmierci – legendą) piosenki, a z drugiej – nie bardzo radził sobie z tym wszystkim, co przyniosła mu popularność. Niewątpliwie był jednym z najlepszych piosenkarzy wszech czasów oraz zdolnym twórcą przebojowych utworów. Tego nikt mu nie odbierze. Z drugiej strony był ekscentryczną i odnoszę wrażenie, że oderwaną od rzeczywistości postacią. Po odniesieniu ogromnego komercyjnego sukcesu zaczął szastać pieniędzmi, a jego prowadzenie się do dzisiaj wywołuje wiele kontrowersji. Współżył z wieloma mężczyznami, co spowodowało, że (na własne życzenie) zaraził się wirusem HIV, który wywołuje chorobę AIDS. Ta doprowadziła do wyniszczenia jego odporności, przyczyniając się do śmierci wokalisty z powodu grzybiczego zapalenia płuc w 1991 r.
Za jego życia zespół osiągnął w zasadzie wszystko, co było do “odhaczenia” – sukces w ojczystej Wielkiej Brytanii, w Stanach Zjednoczonych, egzotycznej Japonii i Ameryce Południowej. W dużej mierze przyczynił się do tego repertuar Queen, który jest mocno eklektyczny. Znajdziemy w nim zarówno utwory w stylu rockowym, zawierające elementy heavy metalu czy funka aż po kompozycje popowe. Blake świetnie uchwycił wszystkie stylistyczne przemiany grupy. Drobiazgowo (na szczęście tym razem bez popadania w przesadę) analizuje płyty Queen i nie waha się wytknąć im słabych momentów. To dobrze. Lubię twórców, którzy w swoich książkach zawierają konstruktywną krytykę i przedstawiają mniej korzystną stronę opisywanych postaci.
Mimo pewnych słabości, “Queen. Królewska historia” rzeczywiście może pełnić rolę “biblii fanów zespołu”, których nie brakuje i w Polsce. Mark Blake okazał się być skrupulatnym autorem, dzięki czemu utrwalił wielowymiarowy (zawodowo – prywatny) wizerunek jednego z najważniejszych zespołów wszech czasów. A że za blaskiem fleszy i scenicznych świateł nie wszystko było już takie piękne i kolorowe? Może wcale nie jest to istotne? Może chodzi o to, aby zdarta płyta kręciła się nadal, a “Show Must Go On”?
Informacje o książce:
Tytuł: Queen. Królewska historia
Tytuł oryginału: Is This The Real Life? The Untold Story of Queen
Autor: Mark Blake
ISBN: 9788381293112
Wydawca: SQN
Rok: 2018