Recenzje książek

Wirus – Adam Ostaszewski

Wirus - Adam Ostaszewski

Wirus
Adam Ostaszewski

W ciągu ostatnich 3 lat odmienialiśmy słowo „wirus” przez wszystkie możliwe przypadki i z pewnością wspomnienie pandemii COVID-19 już na zawsze zostanie z nami. A gdyby sytuacja nie wróciła do normy? Na to pytanie odpowiada Adam Ostaszewski, który w swojej książce kreśli alternatywną wersję rzeczywistości zdominowanej przez śmiercionośny wirus.

W tym (całe szczęście) fikcyjnym scenariuszu życie społeczne praktycznie przestało istnieć. Zastąpiła je (dobrze nam znana) wirtualna rzeczywistość. Do powszechnego obiegu weszły maseczki i testy. Oczywiście w tym świecie obowiązuje zakaz przemieszczania się i zgromadzeń – autor mógł tutaj czerpać z realnych doświadczeń.

Na tym jednak kończą się podobieństwa pomiędzy tym, przez co przechodziliśmy, a realiami ukazanymi w książce.

W miastach wyznaczono trzy strefy – zieloną, pomarańczową i czerwoną. W pierwszej – cieszącej się największymi swobodami – znajdują się osoby stojące najwyżej w społecznej hierarchii. Drugą, w której jest zdecydowanie więcej ograniczeń, zamieszkują przedstawiciele klasy średniej. Zdecydowanie najoryginalniejszym bytem jest ta ostatnia. Na jej obszarze nie obowiązują żadne obostrzenia – jest to więc raj dla wszelkich niedowiarków podważających istnienie pandemii, a także dla osób, które niekoniecznie podzielają zasady i normy społecznego współżycia.

Na tym jednak nie koniec.

Na gruzach Unii Europejskiej powstał nowe, ponadnarodowe byty – Nowa Unia i jej zbrojne ramię w postaci Europejskiej Służby Bezpieczeństwa (ESB). Te organizacje (w założeniu) dbają o ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa, a do tego walczą z ugrupowaniem terrorystycznym Szesnastu, które szerzy bardzo odważne tezy. Jego członkowie stoją na stanowisku, że wirus został stworzony po to, aby celowo zarazić nim ludzi.

Co jest w takim razie prawdą a co jedynie wytworem ludzkiej imaginacji?

Tego stara się dowiedzieć kapitan Andrzej Ranecki – zdegradowany oficer ESB. Dowodził nieudaną akcją wyeliminowania jednego z członków Szesnastu, podczas której zginęli cywile. Choć prawdę powiedziawszy można mieć zastrzeżenia co do słuszności obarczenia go odpowiedzialnością za to tragiczne w skutkach wydarzenie. Wspomnienie tej misji będzie się za nim ciągnąć jeszcze długo… Ale już wkrótce Ranecki otrzymuje propozycję nie do odrzucenia, dzięki której będzie mógł „odkupić” swoje dawne grzechy…

Wirus” jest doskonałym studium zakulisowych gier politycznych, w których każdy ma swój ukryty cel. Cel, który jest ważniejszy niż dobro ogółu. I nawet w tak dramatycznych okolicznościach, w jakich przyszło żyć bohaterom książki, możni tamtego świata szukają swoich szans na to, aby ugrać dla siebie jak najwięcej. Brzmi znajomo? Cóż, ten mechanizm znamy nie od dziś…

W każdym razie Ranecki staje twarzą w twarz z Szesnastym, jednak jest to dalece zaskakujące spotkanie… I choć akcja zostaje uznana za sukces, a mężczyzna w chwale otrzymuje intratny awans, nic już nie będzie takie samo. Cena, jaką ponosi za wejście w posiadanie informacji, które otrzymał od Szesnastego, jest bardzo wysoka. To początek kolejnej rozgrywki, która toczy się dwoma torami – tym oficjalnym i zakulisowym.

Wirus” jest sprawnie napisaną intrygą, gdzie – mówiąc kolokwialnie – im dalej w las, tym więcej drzew. Autor książki z wyczuciem wprowadza kolejne wątki i postaci, dzięki czemu nie wkrada się tu niepotrzebny chaos. Do tego umiejętnie dozuje napięcie. I kiedy główny bohater tej nieco surrealistycznej opowieści bierze udział w kolejnej, spektakularnej akcji, Ostaszewski stopuje rosnące napięcie.

W tym momencie następuje powrót do przeszłości, czyli jakże potrzebne przedstawienie początków pandemii i momentu, w którym zaczęła wymykać się spod kontroli. Przyznaję, że ten zabieg przypadł mi do gustu i wzmocnił moją ciekawość poznania dalszych losów polskiego „odpowiednika” Jamesa Bonda – Andrzeja Raneckiego.

Niestety, ta wciągająca opowieść nie jest pozbawiona wad. Pierwszą z nich jest mało zróżnicowany, czasami brzmiący sztucznie, język, którym posługują się jej postacie. Uśmiechnąłem się sam do siebie, kiedy przeczytałem te wypowiedziane w dużych emocjach słowa:

“Co się tak gapicie! To przecież hologram! Zrobił nas na szaro! (…)”

Tutaj bardziej na miejscu byłoby „soczyste” przekleństwo, które brzmiałoby o wiele bardziej naturalnie, niż zrobienie kogoś „na szaro”.

Ponadto znalazłem tu kilka logicznych niedociągnięć, które pojawiają się w kulminacyjnym momencie akcji.

Nie mogę uwierzyć w to, że służby ESB przygotowujące się do zabezpieczenia szczytu dyplomatycznego, nie dostrzegły rakiet wystrzelonych przez obronne drony. Przecież nie rozmyły się jak mgła… Do tego ciężko mi sobie wyobrazić, że student potrafi pilotować je niczym zawodowy żołnierz.

Te minusy, choć zauważalne, nie wpłynęły znacząco na moją pozytywną ocenę „Wirusa”. Książka ma rzeczywiście spory sensacyjny potencjał, przez co spodoba się nie tylko wielbicielom political fiction.

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać