Autor Krzysztof Bochus jest dziennikarzem, publicystą i miłośnikiem historii. Jest to zauważalne w jego książkach. Pióro jest lekkie, czasy przedwojenne, a powieść czyta się jednym tchem.
Wachmistrz. Dogrywka jest kontynuacją Wachmistrza, więc choć miałam obawy, że nieznajomość pierwszego tomu będzie przeszkodą, tak się nie stało. Wszystkie postaci, fakty, tło historyczne są przedstawione od zera i nie pojawia się ani przez moment założenie, że powinniśmy wcześniej przeczytać lub znać Wachmistrza.
Fabuła toczy się w 1930 roku, w czasie wielkiego kryzysu, w Wolnym Mieście Gdańsk. Bogaci wciąż mają na życie i przyjemności, jednak biedni zostają z dnia na dzień bez pracy i jakiegokolwiek źródła dochodów. Postępuje fala włamań do domów śmietanki towarzyskiej Gdańska i kradzieży ich najcenniejszych skarbów – biżuterii, numizmatów, obrazów, kolekcji sreber czy cennych rzeźb. Ofiarami złodziei padają senator Manfred Glatz, bankier Max Hoppe, fabrykant Konrad Aloffs, dentysta Adolf Rosenstein oraz złotnik Amon Blaschke.
Radca Christian Abell i wachmistrz Gustl Kukulka dostają zadanie jak najszybszego wykrycia sprawców kradzieży. Śledztwo jest jednak wyjątkowo trudne, bo sprawcy wydają się „niewidzialni”. Potencjalni świadkowie opowiadają, że nic nie widzieli, nic nie słyszeli, a jedyny informator zostaje znaleziony martwy. Podejrzani są wszyscy, sekty masonów i rojalistów, komuniści i doliniarze. Jedyny wspólny mianownik to cytaty z Biblii pozostawione na miejscu zbrodni.
„Myślę, że złodzieje zostawiają nam coś w rodzaju komunikatu. Przeczytajcie, a dowiecie się dlaczego to robimy. Nie jesteśmy zwykłymi złodziejami, zabieramy tylko bogatym świniom. Biedni mają takie same żołądki. Jesteśmy jak niewidzialna ręka, jak gdański Robin Hood, który zabiera bogatym i rozdaje biednym.”
Dobry kryminał retro to sama przyjemność czytania. Mamy historię kilku kradzieży i morderstw, które się ze sobą łączą, śledztwo rozwija się mozolnie, wątki się plączą, a w tle pokazana jest historia miasta Gdańska, wzloty i upadki jego mieszkańców. Odwiedzamy kamienice i domy bogatych mieszczan, z ich przepychem i luksusowym życiem, aby już po chwili znaleźć się w spelunach i suterenach pokojówek i doliniarzy. Nasi bohaterowie przemierzają miasto na zundappach czy w luksusowych horchach 430. Przyznaję, że nawet sprawdziłam w Google jak wyglądają te stare piękne motocykle i automobile. Nasi bohaterowie jedzą także z duchem czasów, będziemy więc przełykać ślinę czytając o zeppelinach w omaście, sardynkach, salcesonie, wędzonych szprotkach, sałatkach ziemniaczanych czy goldwasserze, soku z brzozy czy bimbrze w litrowych butelkach. W sprawę zamieszany będzie nawet Wysoki Komisarz Ligi Narodów, co spowodowało, że doczytałam w internecie historię Wolnego Miasta Gdańska.
Książka przypomina mi tematyką, umiejscowieniem w czasie oraz opowiedzianą historią powieści Marka Krajewskiego. U obydwu autorów jest lekko mrocznie, no bo przecież zabójstwa i morderstwa to są tematy i zadania ludzi stojących w cieniu, ukrywających się, niezależnie od tego czy należą do sprawców, czy też do odkrywców zbrodni. U Marka Krajewskiego w tle jest często Wrocław, u Krzysztofa Bachusa jest to zwykle Gdańsk.
Okładka książki jest pociągająca i irytująca zarazem. Mężczyzna w kapeluszu na pierwszym tle daje sygnał tajemnicy sprzed stu lat, a w oddali „korona Gdańska”, czyli bazylika mariacka umiejscawia naszą historię. Natomiast te plamy krwi na środku, psują obraz. Bez nich byłoby naprawdę lepiej.
Przyznaję, że nie jestem pewna czy nadążałam za przedstawioną zagadką kryminalną. Czasem wydawało mi się, że przecież już to wiem, aby po chwili być zupełnie zdezorientowaną. Nie wiem, czy byłabym w stanie samodzielnie rozwiązać tę zagadkę, moment przełomowy był dla mnie dość nieoczywisty. Bohaterowie byli ciekawie sportretowani, nikt nie był wyłącznie dobry lub zły, jak to w życiu wszystko się przeplatało. Pojawiają się też wątki miłosne, ukryte romanse, tajemnice alkowy. Nie mamy żadnych oczywistych śladów zbrodni, pozostają tylko poszlaki, ale i te są bardzo wątłe. Sprawcy kradzieży i zbrodni zostają zdemaskowani drogą dedukcji, tak jak powinno być w dobrym kryminale.
Krótko mówiąc – dobry kryminał historyczny lub też kryminał retro. Klasyfikację pozostawmy literaturoznawcom, którzy spierają się jak poprawnie rozdzielać fabuły tego typu. Szczerze polecam!
Informacje o książce:
Tytuł: Wachmistrz. Dogrywka
Tytuł oryginału: Wachmistrz. Dogrywka
Autor: Krzysztof Bochus
ISBN: 9788366939691
Wydawca: Skarpa Warszawska
Rok: 2021