Literatura dla dorosłych

Seksturysta – Adam Ambler

Recenzja książki Seksturysta - Adam Ambler

Seksturysta
Adam Ambler

„Amerykanie mają «Pięćdziesiąt Twarzy Grey’a», Brazylijczycy «Jedenaście minut», a my – Polacy mamy «Seksturystę» Adama Amblera” – tak głosi hasło na okładce tej książki (Niech nie zwiedzie Cię niepozorna, czarno-biała okładka i ewidentnie niskobudżetowe wydanie tej książki!) Ponieważ przeczytałam także pozostałe dwie pozycje, chcę się przekonać, czy to prawda. Moja recenzja „Seksturysty” będzie siłą rzeczy kobiecą oceną „męskiego spojrzenia na erotykę”, ale postaram się, by mimo wszystko była jak najbardziej obiektywna.

Tuż przed kinową premierą „Pięćdziesięciu Twarzy Grey’a”, książki okrzykniętej niechlubnym mianem „porno dla znudzonych gospodyń domowych”, ja kończę lekturę polskiego „Seksturysty”. I zapewniam – ta książka zdecydowanie NIE jest przeznaczona dla owych „gospodyń”, nawet amerykańskich. Ona idzie zdecydowanie głębiej niż saga o Grey’u. Jeśli uważasz to za zachętę, czytaj dalej. Jeśli nie – niech to będzie ostrzeżeniem i przestrogą. Przed dzikim i pierwotnym światem, który rozchyla się przed Czytelnikiem wraz z pierwszą stroną książki, a na jego bramie widnieją słowa: „Książki warto pisać tylko wtedy, jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu” (Marek Hłasko, „Piękni dwudziestoletni”). Ta brama prowadzi do męskiego, samczego świata (dodam) i męskiej wrażliwości w wydaniu „porno”, nie zaś kobiecej, wysublimowanej erotyki. Z tego powodu – z całą pewnością NIE jest to także książka dla wojujących feministek, chyba, że szukają kolejnego oręża do swojej walki (i stwierdzam to z pełną odpowiedzialnością).

Bohaterem i zarazem narratorem „Seksturysty” jest Adam. Polak. Mężczyzna z ogromnym temperamentem i prawdziwy wielbiciel kobiecego piękna. Zawodowo – handlowiec, któremu częste służbowe podróże umożliwiają realizowanie pasji i… fantazji. Na łamach książki, Adam jest przede wszystkim seksturystą – Don Juanem XXI wieku, który gustuje w egzotycznych pięknościach, co motywuje go do uprawiania „seksturystyki”. Sam bohater już na początku wyjaśnia, jak należy to rozumieć; kim jest on i kim są jemu podobni; co nimi motywuje. Z charakterystyczną dla siebie inteligencją i w bezkompromisowym, szczerym do bólu stylu, dokonuje analizy tego zjawiska:

„W świecie i w czasie, w którym żyjemy, gdzie cała Ziemia została już dokładnie pomierzona, sfotografowana i skatalogowana – nie zostaje wiele do odkrycia. (…) Ja i mnie podobni – jesteśmy innego rodzaju odkrywcami. (…) Odkrywamy dla samych siebie, dla przeżyć i wrażeń, których doświadczamy, dla dreszczyku podniecenia, zaangażowania (…). Jesteśmy Kolumbami niezbadanych bliźniaczych wzgórz, Magellanami nieopisanych dotąd jaskiń i tuneli, smakoszami piękna i degustatorami wrażeń i zapachów” (s. 14).

„Dla rzeczy kobiet jesteśmy tą gorszą połową mężczyzn (…). Musimy się ukrywać, gdyż większość społeczeństwa (…) ocenia nas i sprowadza do rodzaju chorych osobników, stawiając na równi z gwałcicielami i pedofilami różnego typu. Dla nas samych jest to dużo prostsze. Są turyści pragnący odpoczywać i robić sobie zdjęcia pod piramidą Cheopsa, są też tacy, który chcą uprawiać miłość w jej cieniu. (…) To my. Jesteśmy seksturystami” (s. 14).

Relacja z podróży polskiego seksturysty rozpoczyna się w momencie, gdy Adam ląduje w Dżakarcie, stolicy Indonezji. To właśnie tam będzie miało miejsce większość wydarzeń. A zaczyna się naprawdę gorąco i pikantnie. Bo, nie ukrywajmy przecież – „Seksturysta” to NIE(tylko) „dziennik z podróży” Amblera. Chcąc odnaleźć tę pozycję na kontinuum od subtelnej „soft” erotyki w wydaniu (stereotypowo) kobiecym do męskiej pornografii w wydaniu „hard” (znów, stereotypowo), należałoby szukać jej zdecydowanie bliżej drugiej granicy. W opowieści Adama wszystko jest stereotypowo męskie, samcze, dzikie i pierwotne – od postrzegania kobiet poprzez podejście do seksu, na leksyce i stylistyce skończywszy. Nie ma tutaj miejsca na gry słów, niedopowiedzenia, aluzje czy metafory o „tańczących boginiach” (tak, to akurat świadoma i celowa aluzja do „50 Twarzy Grey’a”). Wszystko opowiedziane jest brutalnie szczerze, prosto i wprost. Nie brak też wulgaryzmów w odniesieniu do kobiecych i męskich części ciała. Można się oczywiście zniesmaczać, gorszyć i oburzać (jak uczyniło wiele Czytelniczek). Ale można też inaczej – kobiecym okiem spojrzeć na męską erotykę i… może czegoś nowego nauczyć o seksualności panów. A może nawet… zainspirować? Myślę, że do tej pory kobiety zbyt wiele pseudo-wiedzy na temat męskiej seksualności wynosiły z nieprawdziwych produkcji pornobiznesu, często nawet w ogóle ich nie oglądając. Nie dość, że opartych na fikcji i stereotypach, to w dodatku amerykańskich. Teraz mamy kolejną, wśród wciąż nielicznych, męską opowieść o męskim spojrzeniu na erotykę. A do tego inteligentną i – mimo iż pełną wulgarności – jednak na poziomie.

Główny bohater, Adam, to postać intrygująca i niepoddająca się zbyt łatwo ocenie. Psychoanaliza wydaje się zbyteczna, ponieważ Adam należy do tych osób, które cechują się wysoką inteligencją i jednocześnie zdolnością do pogłębionej introspekcji – owej analizy, i to dogłębnej, dokonuje więc sam. Myślę, że można go wielbić i podziwiać (część mężczyzn?) lub nienawidzić (feministki?), ale trudno przejść obok niego obojętnie. Zbytnia pewność siebie oraz opisy aktów seksualnych w „męskiej estetyce” mogą wrażliwszych Czytelników (a szczególnie Czytelniczki) zniechęcić. Lecz pragnę wyjaśnić i podkreślić – chociaż główny bohater zapewne cierpi na chroniczny lęk przed bliskością, może ucieka przed zaangażowaniem i odpowiedzialnością – to z całą pewnością nie jest dewiantem, psychopatą, pedofilem czy sadystą. Adam nie stosuje przemocy i nie krzywdzi kobiet, co więcej – on je wielbi, szanuje (sic!) i na swój sposób kocha. Przedmiotowo traktuje raczej sam seks (jako usługę, za którą płaci – czysta wymiana handlowa) niż kobiety. Dlatego ja Adama mimo wszystko polubiłam.

Tym, za co cenię „Seksturystę” najbardziej, jest wielowymiarowość opowieści bohatera. Przeplatają się w niej trzy warstwy, z których tylko jedną stanowi sam seks, aczkolwiek ta sfera wysunięta została na plan pierwszy. Tłem dla szczegółowych relacji z „męskich polowań” i bogatych opisów aktów seksualnych jest reportaż z Indonezji. Narrator wiele uwagi poświęca analizie złożonej sytuacji w tej części świata, koncentrując się na aspektach społecznych oraz gospodarczo-ekonomicznych, a także kulturowych i religijnych. Czyni to najczęściej w odniesieniu do powszechnego zjawiska prostytucji i seksturystyki w tym rejonie. Nie brak również informacji rodem z przewodnika po Indonezji (np. jak się przemieszczać, jak korzystnie dobijać targu, jak…) tak przydatnych do potencjalnego turysty. Jednakże, jeśli kogoś książki erotyczne napawają wstrętem, to lepiej niech nie sięga po „Seksturystę” dla samej treści podróżniczej, z zamiarem omijania „momentów” – zbyt wiele ich. Obok tych warstw – erotycznej i reportażowej – pojawiają się głębokie refleksje na uniwersalne, życiowe tematy. Kobiecość i męskość, ekspresja (versus represja) seksualności a kultura i religia – to tylko niektóre z nich. Dla autora nie istnieje tabu czy utarte konwenanse. Chociaż jego poglądy są bardzo kontrowersyjne, a momentami wręcz szokujące, nie można przejść obok nich obojętnie. I jedno jest pewne – nic już nie będzie zdawało się czarno-biało, nawet świadczenie czy korzystanie z płatnych usług seksualnych w Trzecim Świecie. Więc jeśli sięgasz po „Seksturystę” z zamiarem moralnego potępienia płatnego seksu czy ekskomunikowania autora, uważaj – w międzyczasie możesz spojrzeć na to z innej perspektywy.

Ja książkę Amblera polecam (odważnym). A tych, którzy się zdecydowali, zapraszam do dyskusji.

Informacje o książce:
Tytuł: Seksturysta
Tytuł oryginału: Seksturysta
Autor: Adam Ambler
ISBN: 9788393632602
Wydawca: Self-publishing
Rok: 2014

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać