Co jakiś czas lubię sięgać po romanse. Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że poza fantastyką ten gatunek lubię eksplorować najczęściej. Bo rzadko trafia się na powieści, w których nie ma ani grama miłości i nie myślę tutaj tylko o jej romantycznej formie.
Do sięgnięcia po „Setki milionów dolarów” skłonił mnie opis, który wydał mi się interesujący. Poza tym książka nie jest gruba, więc co mi szkodziło przekonać się co ciekawego autorka ma do przekazania?
Główną bohaterką jest trzydziestoletnia Mia Ross. Kobieta pracuje jako psychiatra na oddziale w szpitalu oraz biegła sądowa. Chociaż właściwie nie musiałaby pracować, bo odziedziczyła po dziadku niemałą fortunę. Historia zaczyna się w momencie, kiedy Mia ma orzekać w sprawie zabójstwa, którego dokonał niejaki Blake Maxton. Nietrudno się domyślić, że doktor Ross ma sprawdzić, czy mężczyzna popełnił zbrodnię będąc w pełni władz umysłowych.
Łatwo też domyślić się, że pomiędzy wyżej wymienioną przeze mnie dwójką nawiąże się dość ciekawa relacja. Może nawet o tyle ciekawsza, że Maxton na początku nie wzbudził w Mii pozytywnych uczuć. Szczególnie ich pierwsze spotkanie było bardzo zabawne i zapadające w pamięć.
„- Czy kiedykolwiek próbował pan się okaleczać lub podjął próbę samobójczą?
– Oczywiście, że nie – odpowiedział bez większych emocji.
– Poproszę, aby pan się rozebrał, muszę to sprawdzić.
Kąciki jego ust uniosły się w łobuzerskim uśmiechu, co niespodziewanie wywołało u mnie uczucie speszenia. Musiałam przyznać to sama przed sobą – bardzo chciałam sobie popatrzeć. Wynikało to zapewne z faktu, że od trzech lat byłam samotna. Zwątpiłam w gatunek męski i nie widziałam już dla niego nadziei, ale czemu nie skorzystać z okazji darmowego striptizu od całkiem przystojnego gościa? Popatrzyłam na niego wyczekująco, udając znudzoną i wybitnie niezainteresowaną.”
Jak potoczy się znajomość Mii i Blake’a i w jaki sposób wydarzenia z przeszłości się na nich odbiją?
„Setki milionów dolarów” to bardzo poprawny romans. Poprawny, ale nic więcej. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to przeciętna książka. Mimo tego, że poza głównym romantycznym wątkiem autorka próbuje przykuć uwagę kryminalnymi elementami, to one niestety nie wybrzmiewają wystarczająco głośno.
Styl pisania Izabeli A. jest również poprawny. Całość czytało się naprawdę szybko i w miarę przyjemnie. Mój główny zarzut mógłby dotyczyć tylko tego, że romans Mii i Blake’a rozwijał się zbyt szybko. To jednak zrozumiałe, kiedy książka liczy sobie dwieście sześćdziesiąt stron.
Co do głównej bohaterki, to jest mi szczerze obojętna. Na początku powieści przedstawia swoje nastawienie do pacjentów szpitala, w którym pracuje. Lekko mówiąc, nie spodobało mi się to. Mia uważa, że oni są wprost pojebani. Nie mam pojęcia jak ktoś z takim nastawieniem mógłby komukolwiek pomóc. Chociaż oczywiście nie mam pojęcia o pracy psychiatry i nie wiem, czy nadmierna empatia nie byłaby szkodliwa dla lekarza. Poza tym jest zwykłą kobietą, która postanawia żyć jako singielka (w sumie trudno się jej dziwić).
Jest też nasz książkowy przystojniak, czyli Blake. Nie mogłabym się powstrzymać od napisania, czy jego postać spełniła swoją rolę. Czyli czy moje serce biło szybciej podczas czytania scen z jego udziałem. No i właśnie nie biło. Zawsze twierdzę, że najgorzej dla książki, jeśli nie wzbudza emocji, a podczas czytania „Setek milionów dolarów” za wiele emocji nie doświadczyłam. Moim zdaniem postać Blake’a za szybko przeszła od bycia flirciarskim i nieco szorstkim facetem unikającym zobowiązań do mężczyzny poszukującego opiekunki swojego domowego ogniska.
Podsumowując, to sama nie wiem, czy polecam „Setki milionów dolarów„. Jeśli macie wolny wieczór i nie wiecie co robić, to możecie po książkę sięgnąć. Ostatecznie przeczytanie tej książki nie powinno zając więcej niż parę godzin. Jeśli jednak szukacie lektury, z której możecie coś wynieść, to myślę, że książkę Izabeli A. możecie sobie podarować.
Informacje o książce:
Tytuł: Setki milionów dolarów
Tytuł oryginału: Setki milionów dolarów
Autor: Izabela A.
ISBN: 9788381475617
Wydawca: Novae Res
Rok: 2019