„Inteligencja odzwyczaiła cię od uczciwości.
Żyjesz między nimi, ale jak za szkłem matowym albo pod maską. Ich widzisz jasno i wyraźnie. Oni ciebie – tylko w części. I wiesz o tym, że jest taka część ciebie – zachowania, słowa, uczucia, myśli – która dla innych pozostaje niewidoczna”
– Jacek Dukaj –„Król Bólu”
Założyć mogę śmiało, że nie ma osoby literaturą się parającą, której nie mignęłaby przed oczami chociaż raz okładka poprzedniej książki Sally Rooney, pt. „Normalni ludzie”. Powieść ta została nominowana, do kilku nagród, jak na przykład: Costa Book Award. Irlandzka pisarka napisała bestseller, więc gdy ukazała się następna jej praca, którą tutaj się zajmę – „Rozmowy z przyjaciółmi” – czytelnicy ruszyli szturmem, nawet ci, którzy podobnie, jak ja, wcześniejszego hitu nie czytali jeszcze.
Książka przyszła, postała dni kilka na półce, a gdy podekscytowana się do niej wreszcie zabrałam… zawiodłam się w pierwszym momencie. Po dłuższym zastanowieniu dotarł do mnie przekaz, aczkolwiek musiało mi to trochę zająć, ponieważ główna bohaterka różni się od tych, jakie spotykałam wcześniej. Nie wiem, jakie Wy macie doświadczenie na tym polu, ale osobiście przeważnie stykam się z bohaterami, których nawet w rolach antagonistycznych zaczynam lubić. W „Rozmowach z przyjaciółmi” chyba po raz pierwszy odkąd przygodę z czytaniem zaczęłam, napotkałam postać główną, którą ciężko było mi ścierpieć. Okazała się być ona przez to najprawdziwszą postacią, z jaką się ostatnio zetknęłam.
Frances to niebywale inteligentka studentka, której biznesplan życiowy na pisaniu się opiera. Ani myśli, żeby łapać się na jakikolwiek etat, mimo odbywanego stażu i do głowy jej nie przyjdzie, że z pisania się nie utrzyma. Mieszkanie zapewnia dziewczynie brat ojca, ojciec gotówkę, a przyjaciółka pełniąca jednocześnie funkcję byłej dziewczyny, wsparcie, którego potrzebuje na różnych małych scenach do odczytywania własnych wierszy. Frances nigdy nie napisała opowiadania czy książki. Utwory wierszowane wychodzą spod jej rąk z równie dużą łatwością, co spod naszych listy czy maile do znajomych. Nie to jest jednak tym, co ją wyróżnia najbardziej. Chłód, dystans i małomówność, są jej większymi domenami. Cechy te połączone z talentem oraz IQ w oczach postronnych kształtują ją, jako wyjątkową osobę. W pewnym stopniu to prawda, z tym, że nie byłabym taka pewna faktu, czy ta wyjątkowość jest dobra. Wyjątkowość wskazuje na jakieś odstępstwa od normy, a odstępstwa to anomalie, które rzadko występują w przyrodzie za sprawa pozytywnych czynników. Niewątpliwie ta nie tyczy się naszej poetki.
Przyszłość bierze się z teraźniejszości, którą z kolei tworzy przeszłość. Nie może od niej uciec, tym bardziej jeżeli nie widzi się problemów, jakie się jej tyczą.
Demony przeszłości nie zostawią młodej dorosłej w spokoju, nie gdy widuje się z nimi co kilka tygodni.
Mama kocha swoją Frances, ale nie może nic poradzić na to, że od lat ponad dwudziestu kocha także ojca dziewczyny, przez którego wpadła wraz z nim we współuzależnienie. Ojciec i mąż jest bowiem uzależniony od alkoholu, a matka i żona jest uzależniona od niego, chociaż lat także już kilka razem nie mieszkają. Za każdym razem, kiedy studentka wraca do domu ma przed oczami tatę, który zasnął upity na wpół nagi na schodach i mamę, która obok niego wypłakuje oczy. Za każdym razem ma przed oczami tatę, który rzuca w nią butem, który za sprawą refleksu jej wylądował w ogniu trzaskającym w kominku i mamę, która nic z tym nie robi. Mamę, która powtarza, jak modlitwę, że jest dobrą dziewczynką, która powinna kochać tatusia. A kochać tatusia znaczy pozwalać robić z sobą cokolwiek, nie zwracać uwagi na gnijące jedzenie i chlew, jaki ma on w swoim nowym domu. Nie zwracać uwagi, gdy nie odbiera parę miesięcy. Nie zwracać uwagi, gdy znów wydaje się, że w upojeniu alkoholowym dzwoni do niej i sprawia wrażenie, że zaraz zimnym trupem za własną sprawą się stanie.
Jak ktoś z takiej miłości mógłby wyrosnąć na osobę o normalnym stanie emocjonalnym, na kogoś kto umie uczucia i emocje okazywać, gdy był uczony nie odzywania się i przekłamywania prawdy, nawet tej we własnej głowie?
Frances nie udało się wykonać tego zadania. Doskonale zdaje sobie sprawy z patologii, jaką owładnięta jest jej rodzina od… od zawsze. Jest też świadoma własnych braków emocjonalnych, lecz nie uważa tego za schorzenie, jakim jest wprawdzie. Nie dostrzega też, że wszelaką uwagę i wszelakie zainteresowanie skupia jedynie na sobie. Nie zna uczucia empatii, z czego także wiedzy nie jest uzmysłowiona. W oczach Frances, Frances to mądrzejsza od większości napotykanych ludzi, dobra pisarka, która nie jest po prostu skłonna do większych emocji czy uczuć. Tyle. Czy zachowywanie dystansu do otaczającego ją świata to coś złego? Interesuje się nim przecież, po co miałaby się jednak specjalnie wszystkim przejmować?
Paląc papierosa z Bobbi po kolejnym występie, Frances nie zdaje sobie sprawy, że znajomość, jaką za parę minut zawrze ona, jak i przyjaciółka wywróci jej stonowane życie do góry nogami.
Znana dziennikarka, Melissa, autorka książki i żona dosyć popularnego aktora rozpoczyna zaintrygowana usłyszanymi utworami rozmowę. Dziewczyny nie wiedząc kiedy, znajdują się w domu nowopoznanej, sącząc wino i – w przypadku Frances – podziwiając dom, jaki się jej marzył oraz – w przypadku Bobbi – gawędząc wesoło z gospodynią.
Przyjaciółka naszej poetki to także warty nieco większego opisania charakter. Bogatsza, piękniejsza, zabawniejsza i zdecydowanie luźniej podchodząca do życia kobieta, zdaje się rzucać na koleżankę wieczny cień. Przeciwieństwa się przyciągają i teoria ta odznacza się w tej przyjaźni, choć są mianowniki wspólne lub przynajmniej podobne. Zarówno Bobbi, jak i Frances lubią kobiety, ale pierwsza jako homoseksualna, gardząca mężczyznami, druga jako biseksualna, lecz mężczyźni nie interesują się nią specjalnie. Kobiety zresztą również.
Frances jest zdania, że to przez jej wygląd, całkowicie niewyróżniający się, z lekka nijaki. Jak się jednak później dowiemy wygląd nie ma tu nic do rzeczy, chyba że mówimy o kwestiach rodzaju mowy ciała. Mowa ciała jest w tym przypadku równa mowy werbalnej, jedna i druga zbyt często o sobie nie dają znać, a przynajmniej tak by było, jeśli by miała nad ciałem i twarzą taką kontrolę. Frances jej nie ma.
Tamtego wieczoru, gdy znudzona czekała, aż ex da jej znać, że mogą się zbierać na scenę wkroczył ktoś jeszcze. Nick, mąż i drugi gospodarz. Nick, który od początku całkowicie zaabsorbował młodszą od siebie dosyć znacznie artystką. Nick, z którym ta artysta niebawem zacznie korespondować ważąc słowa bardziej niż przy wierszach. Nick, z którym nawiąże romans, jak tylko Melissa wyjedzie w delegację.
Ludzie z problemami przyciągają sobie podobnych. Nick ma depresję, jego małżeństwo jest w stanie wegetacji po paru zdradach dziennikarki, a na podłożu zawodowym sytuacja nie przedstawia się inaczej. Nuda, rutyna, nuda, rutyna. Frances zjawiła się w samą porę, by tę nudę rozwiać, a Nick zjawił się w sam raz, by wraz ze schorzeniami fizycznymi u dziewczyny, nasiliły się te umysłowe. Relacja ich nie jest prosta, czego oczywiście można się spodziewać. Poważnie zaburzona dwudziestojednolatka pełna sprzeczności i trzydziestoczterolatek z depresją, to brzmi jak początek śmiesznego kawału lub… jak początek bardzo rozwiązłego i jeszcze bardziej toksycznego romansu, relacji, która jedno i drugie będzie wyniszczała, lecz i jedno, i drugie będzie do niej wracało.
Jak potoczy się ta relacja i co się stanie, gdy Melissa się dowie? A jak na tę rewelacje zareaguje Bobbi, zauroczona Melissą i pogardzająca otwarcie Nickiem?
„Rozmowy z przyjaciółmi” to wciągająca pozycja i tak samo szargająca nerwy. Będziecie pomstować na jej bohaterów i kręcić z zażenowania głową, a to wszystko dlatego, że takie problemy ma większość z nas. Jeżeli na świecie istnieją zdrowi na umyśle ludzie, czyli tzw. normalni ludzie to jest ich niewielu, a skoro jest ich niewielu, to tworzą oni anomalie, co znaczy że też są nienormalni, chociaż w innym aspekcie. Każdy ma jakieś demony i jakieś trudności, tylko jedni to wypierają a inni idealnie ukrywają. Sally Rooney stworzyła historię o prawdziwym świecie, z prawdziwymi postaciami i prawdziwymi konkluzjami, a także prawdziwymi emocjami, w oryginalnym stylu. W pewnym sensie spisała karykaturę tego, co w naszych umysłach jest „światem”, a która jest prawdą o tym, jak ten nasz światek wygląda. A światów jest tyle ile ludzi, bo każdy z nas ma własny. Jeśli mogę coś doradzić to jeżeli zaczniecie moi mili, dokonywać głębszych refleksji po tej lekturze, która powinna być moim skromnym zdaniem w spisie lektur w szkołach średni, jako zimny prysznic, umówcie się z psychologiem lub postawcie sobie na zaś dobre wino i lampkę do niego, bo inaczej włosy z głowy wyrwiecie albo co gorsza do obłędu dojdziecie.
„Toksycznych ludzi można spotkać wszędzie. Mogą do nich należeć: matka, ojciec, brat, siostra, córka, syn, ciotka, wujek, koleżanka, sąsiadka, pani urzędniczka, mąż, teściowa, pies teściowej, a nawet ty, choć prawdopodobnie nie będziesz zdawać sobie z tego sprawy”
– Marlena Rydel „Jak przeżyć trudne chwile i nie zwariować”
Informacje o książce:
Tytuł: Rozmowy z przyjaciółmi
Tytuł oryginału: Conversations with Friends
Autor: Sally Rooney
ISBN: 9788328085060
Wydawca: WAB
Rok: 2021