Już w momencie, w którym przeczytałam opis „Pogiętych bajek” Marcina Pełki, wiedziałam, że muszę to przeczytać. Zaczynałam tęsknić za humorystycznymi lekturami i miałam nadzieję, że „Pogięte bajki” zaspokoją mój głód. Czy tak się stało?
Pomyślałam również, że to może być podobne do cyklu „Chłopców” Jakuba Ćwieka, który również jest fenomenalny. Teraz już mogę powiedzieć, że moje skojarzenie było jak najbardziej uzasadnione.
O czym są „Pogięte bajki„? Najkrócej można by rzec, że to po prostu nowe wersje klasycznych baśni napisane dla dorosłych. Przykładowo mamy tutaj Pinokia napadającego na bank czy krasnoludków, które zostały zmuszone do pracy w Kolumbii. Brzmi dziwnie, oryginalnie, nowatorsko i przede wszystkim bardzo zachęcająco. Mówiąc „dla dorosłych” nie mam na myśli, że w książce są zawarte sceny erotyczne. Jednak w treści są zawarte aluzje do seksu, więc informacja na okładce jest umieszczona nie bez powodu. Nie radziłabym sięgać po tę książkę młodym czytelnikom także z racji tego, że to po prostu trochę burzy obraz historii poznanych w dzieciństwie.
To, co mnie pozytywnie zaskoczyło, to styl autora. Marcin Pełka bardzo sprawnie operuje słowem. Później postanowiłam troszeczkę prześwietlić sylwetkę autora i widząc, że ma on już na koncie kilka powieści, wcale nie byłam zdziwiona.
Trochę trudno ocenia mi się wszelakie zbiory opowiadań, a tak moim zdaniem można podejść do książki Marcina Pełki. Trzeba przyznać, że każda wersja baśni przez niego przedstawiona jest na podobnym, bardzo dobrym poziomie w stosunku do pozostałych. Gdybym teraz miała wybierać spośród nich najlepsze i najgorsze opowiadanie, miałabym niemały problem.
Mogę jednakże wytypować kilka opowiadań, które bardziej zapadły mi w pamięć. Jest to „Kwiat Paproci”. Ciekawa jestem, czy zgadniecie, jaki związek kwiat paproci ma z Czerwonym Kapturkiem?
Drugim jest opowieść o ołowianym żołnierzyku, który moim zdaniem zahacza o cyberpunk. Mamy więc do czynienia z wielką różnorodnością, co jest bardzo na plus. Ciekawym zabiegiem również jest wplecenie w fabułę wątków nawiązujących do współczesności, jak chociażby operacje plastyczne.
Na wyróżnienie zasługuje „Wypracowania”, w którym pewien uczeń przedstawia nową wersję greckich mitów. Kapitalne. Po prostu kapitalne.
Kolejnym plusem jest to, że te krótkie historie są w większości przezabawne. Sytuacje, w których postawieni są bohaterowie dobrze znanych przez nas baśni, niejednokrotnie sprawiły, że śmiałam się na głos. Marcin Pełka przedstawił te baśnie w można powiedzieć krzywym zwierciadle, co mi niezwykle przypadło do gustu.
„- Pod ścianę! – rozkazał, wymachując trzymanym w ręce rewolwerem. (…) Ostrzegam, że strzelam bardzo celnie.
Ledwo to oznajmił, wydłużył mu się nos. Spojrzał zezem na jego czubek i wrzasnął:
– Ja nie kłamię!
Kinol podwoił długość. (…) Zawadził nim o stojący pośrodku niewielkiego holu reklamowy stand. Rozległ się suchy trzask. Część pajacowego narządu powonienia zgięła się najpierw pod kątek prostym, a następnie zadyndała na pojedynczej, cienkiej drzazdze. Pinokio wpadł w panikę.
– Kurwa!- krzyknął – Pierdolę ten napad! Zabierzcie mnie do najbliższej stolarni! I to takiej z wysokoobrotową frezarką! W końcu płacę co miesiąc na ubezpieczenie zdrowotne! Żądam stolarza specjalisty!”
Myślę, że powyższy cytat dość dobrze zobrazuje wam, czego możecie się po „Pogiętych bajkach” spodziewać. Żeby jeszcze bardziej was zachęcić, mogę powiedzieć, że jeśli zdecydujecie się sięgnąć po książkę Marcina Pełki, dowiecie się między innymi, skąd wzięło się powiedzenia „Stoliczku, nakryj się!”, czy królewna śnieżka była tylko jedna i jak naprawdę złota rybka spełnia życzenia.
Bardzo spodobało mi się kilka morskich opowieści, które zostały zawarte na samym końcu książki. Cóż, co więcej mogę dodać? „Pogięte bajki” to zbiór przede wszystkim oryginalny, przedstawiający świeże spojrzenie na znane nam bardzo dobrze baśnie. Serdecznie polecam!
Informacje o książce:
Tytuł: Pogięte bajki
Tytuł oryginału: Pogięte bajki
Autor: Marcin Pełka
ISBN: 9788381470131
Wydawca: Novae Res
Rok: 2018