Bytowanie na rynku recenzencko-wydawniczym ma swoje niezaprzeczalne zalety – jedną z nich jest szeroki dostęp do literatury, wielu kategorii i rodzajów. Trudnością sięgania po książki nowe jest natomiast brak wcześniejszych opinii o ich wartości. Często jest to sięganie w ciemno po coś, co może okazać się czarnym koniem lub całkowitą porażką. Niestety, wielokrotnie historie powtarzają się, oklepują stały schemat, do znudzenia powtarzając, że zło zwycięża dobro, a w pewnym momencie życia każdy znajduje swoją wielką miłość. Wielokrotnie książka, zwłaszcza autora debiutanta zalatuje mdłym budyniem, tematyką przerobioną na wszystkie strony, jednolitą, przewidywalną. Osobiście lubię zaskoczenia, książki oparte na kontrastach, nietypowych zestawieniach i połączeniach. Wiążące smutek z radością, miłość z nienawiścią, dobro ze złem. Lubię połączenia niezwykłe i zaskakujące. Obiecującą propozycją dla mojej literackiej potrzeby skandalizujących zestawień miała okazać się książka Katarzyny Misiołek – „Ostatni dzień roku”…
„W mroźny sylwestrowy wieczór Monika wychodzi na chwilę z domu i przepada bez wieści. Nikt nie rozumie, co się stało. Wydaje się przecież, że dziewczyna nie ma żadnych problemów”.
Opis na obwolucie zapowiada niezwykle interesującą historię. Sylwester – dzień radosnych imprez, zapominania o problemach i trudnościach dnia codziennego. Koniec starego roku, domknięcie wielu spraw – początek nowego, rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu. Sylwester – moment rozliczeń starego roku i noworocznych planów i obietnic. W tym specyficznym dniu autorka rozpoczyna swoją historię. Historię, która zapowiada się niewinnie, a okazuje się być dramatem życia.
W ostatni dzień roku, kilka godzin przed imprezą sylwestrową poznajemy Magdę szykującą się na wieczór. W trakcie radosnych przygotowań rozbrzmiewa telefon: raz, drugi, piąty. Chwilę później rozlega się dzwonek do drzwi – dzwonek do tragedii. Do mieszkania Magdy i jej chłopaka wbiega roztrzęsiony i przerażony Kuba – jej szwagier. Monika – siostra Magdy zginęła. Rozpłynęła się w powietrzu w ciągu kilku chwil. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Młodzi ludzie rezygnują z zabawy sylwestrowej, z nadzieją na szybkie odnalezienie dziewczyny. Niestety, po wizycie we wszystkich szpitalach w mieście i braku jakichkolwiek efektów poszukiwań dociera do nich, że zabawa się skończyła i decydują się powiadomić policję. Wtedy już rozumieją, że ich życie właśnie zamienia się w koszmar.
Na dalszych stronach książki autorka ukazuje historię bliskich zaginionej Moniki. Historię rozpaczliwych poszukiwań, dramatów dnia codziennego. Ukazuje próby łapania się każdej nitki nadziei, podłapywania szans, które mogłyby wnieść jakiś nowy ślad do sprawy. Katarzyna Misiołek kreuje głęboki obraz bohaterów, ich wewnętrznych przeżyć, uczuć i emocji, dając czytelnikowi psychologiczny obraz człowieka doświadczającego straty. Pokazuje fazy, przez jakie przechodzą bliscy Moniki – począwszy od szoku i niedowierzania, przez wściekłość, próby targowania się z losem, aż po akceptację tego, co się stało. Najdokładniej ukształtowany jest obraz siostry Moniki, Magdy – czytelnik ma okazję obserwować destrukcję, jaka dzieje się w psychice bohaterki, zagubienie, żal i żałobę, ujawniające się przez szereg zachowań ukierunkowanych na samodestrukcję. Magda rzuca studia, wchodzi w wir przygodnych relacji i seksu, odcinając od przyjaciół, doświadcza bulimii i zaburzeń psychicznych. Historia domknięta zostaje sprawną klamrą, dzięki której na ostatnich stronach mamy możliwość ujrzeć sytuację całkiem innym okiem.
W historii brakuje mi realizacji wątku zaginionej – zagadek kryminalnych, detektywistycznych śladów, elementów nadających książce dynamiki. Do pewnego momentu chłonę rzeczywistość stworzoną przez autorkę całą sobą – przyglądam się codzienności w poszukiwaniach dziewczyny, emocjom, chaotycznemu życiu bliskich Moniki. W pewnej chwili zaczynam się jednak powoli nudzić, dostając wciąż podobne treści, a czekając na rozwiązanie akcji… Coraz szybciej przerzucam kartki, gubiąc zawarte na nich elementy, by dostać zakończenie i… rozczarowuję się. I to mocno. Finał, dopełnienie fabuły jest dla mnie najsłabszym, najmniej dopracowanym i co najmniej udziwnionym elementem książki. Jedynym, który nie spełnił moich oczekiwań, wysoko postawionych dzięki perfekcyjnemu obrazowi całej historii. Mimo zakończenia, książkę szczerze polecam, ze względu na historię ale też kunszt literacki autorki, która posługuje się językiem prostym, przystępnym ale niezwykle malowniczym, pozwalając czytelnikowi odpłynąć w lekturze i zapomnieć o rzeczywistości.
Informacje o książce:
Tytuł: Ostatni dzień roku
Tytuł oryginału: Ostatni dzień roku
Autor: Katarzyna Misiołek
ISBN: 9788328701809
Wydawca: MUZA
Rok: 2015