Kolejna historia, która wprawia w ten magiczny nastrój. Świat, tak inny a zarazem podobny. Kolejne emocje zmieszane ze szczyptą „paranormalności”. Każda historia ma swój klimat, jednak jedne są bardziej wciągające niż inne. Mają to COŚ, czego innym brakuje. Taki bonus w postaci serca autora wklejonego w książkę. Otwierasz i czujesz: to książka napisana z serca, nie dla blichtru. I chyba właśnie ta, taka jest.
Lea – Leokadia jak kto woli – urodziła się w rodzinie, gdzie twardy reżim władzy obejmuje jej babka. Cała rodzina ma MOC, która objawia się w żeńskiej linii od strony babki Lei i niestety ostatnio sprawia nieco problemów. Ani babka Lei, ani jej matka nie dostały w spadku mocy. Są Rozczarowaniem. Całą wiarę rodzina pokłada w Lei, bo być może w niej moc się obudzi, oraz w jej kuzynce, Danieli. Jak się okazuje, ta druga odnajduje swą moc jako pierwsza. W tym momencie kończy się dla Lei pełne mrzonek i nadziei dzieciństwo. Daniela ma Cztery Znaki. Jest unikatowa, ważna. Jest Dumą. A Lea Rozczarowaniem, o czym nie zapomina wspomnieć jej cudownie miła babcia.
Mijają lata. Lea odnajduje swoją moc, jednak z powodów sobie znanych skrzętnie je ukrywa. Bo jak wytłumaczyć to, że cztery Znaki to powód do dumy i dowództwa, a Lea ma dziewięć, z czego większość skrzętnie chroni? Po prawdziwym obozie przetrwania ze zdezorientowanej nastolatki, którą ciągle umniejszono przy Danieli, Lea stała się dorosłą i sprawną kobietą. Wydaje się, że mało co może ją złamać. Każdy jej krok jest skutecznie przemyślany, jednak nie pozbawiony niejednokrotnie błędów. Za które czasami płaci cenę zbyt wysoką. Innym razem ta cena może okazać się nagrodą. Nie taką pocieszenia, taką prawdziwą. Niosącą radość i szczęście na długie lata. Tylko, czy Lea – wojowniczka będzie umiała schować pazury (nie tylko w przenośni) i dać sobie pomóc? Czy zaufa? To właśnie jest najtrudniejsze. Zaufania nie kupuje się ot tak. Ono jest, albo go nie ma. Oj, chyba tak samo jak z miłością.
Czy Lei uda się powstrzymać Danielę? Czy zakończą się rządy egoistycznej kuzynki? Jakie trudności postawi przed Leą los? Czy będzie umiała odróżnić wroga od przyjaciela? Jaki wynik przyniesie starcie Jej Wysokości Mielonki z Pierwszym Rycerzem Jej Królestwa?
Jestem zakochana w tej książce. Mówię to z czystym sercem, bez zbędnej dramaturgii chwili. To była bomba, która spadła na mnie w tej niewielkiej książce. „Droga Autorko, jeśli wpadnie Ci w ręce moja skromna opinia na temat Twego dzieła literackiego… Wiedz, że uwielbiam Twój styl i chciałabym się nim na przyszłość cieszyć dłużej. 700-stronicowe tomiszcze w stylu Pottera będzie dla mnie idealne. Z wyrazami uznania, ja” – tak pewnie zareagowało większość Czytelników. Choć muszę przyznać, że pierwszą reakcją była dezorientacja. Naprawdę. Miałam wrażenie, że ktoś składając tą książkę pomylił rozdziały, dając mylące przeskoki czasowe. Później okazało się, że jednak wszystko gra. Zabieg celowy, choć wprowadzający chaos. Ale chaos kontrolowany, czyli coś, co lubimy najbardziej. Kto powiedział, że porządek jest okay? Na pewno nie ja. Moje cztery ściany nie znają tego określenia, więc cii… lepiej, żeby tak zostało. Główna bohaterka powieści jest osobą waleczną i szalenie upartą. To ona w tym wszystkim pokazuje swój punkt widzenia i szczerze mówiąc to ogromny plus tej książki. Cała akcja jest bardzo wartka, już od pierwszych stron daje się nam poznać niebanalne poczucie humoru i wola walki Lei. Przeprawiając się przez kolejne rozdziały powieści coraz bardziej byłam pod wrażeniem Lei, ponieważ nie uginała się przed potężnymi ciosami. Jej charakter, choć niemiły i układny, powala na kolana.
Podsumowując, jestem urzeczona. Po prostu… Wow. I chcę więcej. Dużo więcej. Tak się tylko upominam. Na przyszłość. Bo przecież marzyć każdy może.
Informacje o książce:
Tytuł: Leokadia w krainie czarów
Tytuł oryginału: Leokadia w krainie czarów
Autor: Agata Agnieszka Włodarczyk
ISBN: 9788379422265
Wydawca: Novae Res
Rok: 2014