Anty-recenzja

Kiedy się pojawiłeś – Anna Matusiak-Rześniowiecka

Kiedy się pojawiłeś - Anna Matusiak-Rześniowiecka

Kiedy się pojawiłeś
Anna Matusiak-Rześniowiecka

Nie, nie i jeszcze raz nie. Ta książka to był jeden wielki błąd. Mowa tu o „Kiedy się pojawiłeś” autorstwa Anny Matusiak-Rześniowieckiej. Nie mam pojęcia, dlaczego pokusiłam się na nią, ale widocznie miało to swój cel. Nie ukrywam, zanim sięgnęłam po tę pozycję przeczytałam kilka opinii, a zdecydowana większość jest szalenie pozytywna. Czytelnicy zachwalają ją, wystawiają wysokie oceny, mówią o nieprawdopodobnym wzruszeniu no i z pewnością były to powody, dla których zaryzykowałam przeczytanie jej. Natomiast to chyba był ten cel, o którym wcześniej mówiłam, ponieważ zdecydowana większość jest oczarowana tą pozycją, a ja nie jestem w stanie znieść ani jednego zdania, które zostało w niej zawarte. Już dawno tak nie zdenerwowałam się podczas czytania książki, mam wrażenie, że wszystko mi w niej nie pasuje, ale no zacznijmy po kolei.

Fabuła prezentuje się mniej więcej w taki sposób: na świecie pojawia się długo wyczekiwane i upragnione dziecko, jednak rozpoznano u niego kilka chorób w związku z czym zostaje porzucony przez biologicznych rodziców i trafia do adopcji. Ciekawym (czyt. totalnie przewidywalnym i nudnym) zbiegiem okoliczności czekało na niego małżeństwo nie mogące mieć dzieci. Oczywiście w momencie gdy zostaje adoptowany wszystkie jego choroby zostają wyleczone i następuje cudowne uzdrowienie, a on zaczyna być pełnosprawnym dzieckiem i przynosi niezwykle dużo radości swoim rodzicom adopcyjnym, a małżeństwo biologicznych rodziców rozpada się, ponieważ nie są w stanie pogodzić się z stratą dziecka i mają do siebie wzajemne pretensje.

Rozumiem zamysł tej powieści oraz to jaki ma nieść przekaz. Natomiast kompletnie tego nie kupuję i nie zgadzam się z tym. Rodziny adopcyjne czy też zastępcze to niezwykła sprawa, często się mówi, że „zastępują niezastąpionych”, stwarzają domy dla tych dzieci, które ich nie mają, co jest czynem godnym podziwu. Jednak w tej powieści adopcja chorego dziecka została przedstawiona w tak nierealny i cukierkowy sposób, że aż nie mogę w to uwierzyć. Choroba, z którą się dziecko rodzi (lekarze mówią wprost, że nie da się wyleczyć), zupełnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki cofa się gdy chłopiec zostaje adoptowany. Ja wiem, że cuda w medycynie się zdarzają, ale no statystycznie jest ich bardzo niewielki odsetek.

Kolejnym aspektem, który nie podobał mi się w tej książce było przedstawienie w czarnym świetle rodziców porzucających swoje chore dziecko. Nigdy nie powinniśmy oceniać tego rodzaju sytuacji. Łatwo nam mówić, że my byśmy czegoś takiego nie zrobili, bo po prostu nigdy nie znaleźliśmy się w takim miejscu. Dlatego tak bardzo zdenerwowało mnie to jak autorka pokierowała losem tejże pary oraz tym jak zostali ocenieni przez pozostałych bohaterów książki. Zupełnie niewyobrażalną i karygodną postawą było zachowanie lekarki, która rozmawiała z tymi rodzicami. Ja wiem, że to tylko fikcja literacka, ale no nie mogę pogodzić się z tym, że ktoś mógłby to przeczytać i zachować się w podobny sposób. Takie rzeczy nie mogą mieć prawa bytu.

Mam wrażenie, że jedynym aspektem tej książki, jaki przypadł mi do gustu była postać teściowej, która nie przepadała za swoją synową i uważała, że jej syn zasługuje na kogoś innego, dopóki nie okazało się, że on nie może mieć dzieci. Wtedy to następuje w niej wewnętrzna przemiana i uznaje, że jej synowa  jednak nie jest taka zła, a wręcz ma dobre serce, bo nie porzuciła jej syna. Takie sploty akcji to ja rozumiem, nie dość, że ewidentnie możemy je zauważyć w rzeczywistości to jeszcze mają funkcję moralizatorską i uczą nas, że nigdy nie wiadomo jak życie się potoczy i należy powstrzymywać się od oceny innych.

To, że fabuła nie przypadła mi do gustu to już wiecie, natomiast coś, co jeszcze mnie dobijało w tej pozycji to język, jakiego używała autorka, szczególnie na początku książki gdzie był wprost dziecinny. Na szczęście im dalej tym było lepiej i twórczyni przestała używać prostych i oklepanych zwrotów. Niestety nie polecam tej książki nikomu. Stracicie pieniądze, czas i nerwy.

Informacje o książce:
Tytuł: Kiedy się pojawiłeś
Tytuł oryginału: Kiedy się pojawiłeś
Autor: Anna Matusiak-Rześniowiecka
ISBN: 9788366939325
Wydawca: Skarpa Warszawska
Rok: 2021

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać