Jestem zagorzałym i niekrytym wielbicielem polskich złotych przebojów z lat 70. i 80. Nic więc dziwnego, że twórczość Marka Dutkiewicza jest mi doskonale znana. Swoimi tekstami opatrzył m.in. takie evergreeny jak: “Dmuchawce, latawce, wiatr”, “Słodkiego, miłego życia”, “Aleja gwiazd”, “Za ostatni grosz” czy “Jolka, Jolka, pamiętasz”. Ten ostatni dał tytuł jego książce, która jest… No właśnie, czym? Spodziewałem się znaleźć w niej wciągające historie powstawania najbardziej znanych piosenek Dutkiewicza, ale tych nie ma zbyt wiele. A jeśli już się pojawiają, to nie są one zbyt treściwe. O czym więc opowiada nam autor kultowych tekstów?
Odnoszę wrażenie, że o wszystkim i o niczym. Przede wszystkim Dutkiewicz hojnie nas raczy wspominkami z alkoholowych – a niekiedy i narkotycznych – spotkań ze swoimi znajomymi. Wysokoprocentowe trunki zdają się być jego nieodłącznymi towarzyszkami. Jeżeli w czasie PRL relacje międzyludzkie “cementował” alkohol, dobrze, że ten czas już przeminął.
Jednak im dalej w las, tym więcej drzew.
Czytając kolejne strony “Jolki…”, czułem się, jakbym przeglądał kolorową prasę albo portale plotkarskie. Myślę, że autor książki mógł podarować sobie zdradzanie prywatnych szczegółów z życia innych ludzi, stawiając ich w niekorzystnym świetle. I tak np. dowiadujemy się, że Czesław Niemen nosił peruki, Jonasz Kofta nieustannie szukał uznania w oczach innych, był też zazdrośnikiem, a Janusz Kruk prowadził intensywne życie seksualne oraz alkoholowe. Z niemałym “przejęciem” prześledziłem nie lada “dylemat” Dutkiewicza, który miał problem ze zdrabnianiem imienia Zdzisławy Sośnickiej… Ale z drugiej strony “wsławił się” znajomością byłych mężów Hanny Bakuły. Podobnych “ciekawostek” jest w książce więcej. Niestety.
W tej przedziwnej mieszaninie grochu z kapustą znalazłem – jak widać – skrajnie różne treści. To wprowadza sporo zamieszania, zwłaszcza że próżno szukać tutaj chronologii. Dlatego też obok dziecięcego scenariusza do przedstawienia utrzymanego w klimacie westernu (skądinąd bardzo dobrego), w książce znajduje się historyjka z czasopisma “Szpilki”. Autor słusznie zauważa, że proza nie jest jego domeną, co potwierdza niniejszy tekst. Czy w jego miejsce nie mogłoby pojawić się coś bardziej zajmującego i wartego uwagi?
Ta specyficzna lektura obfituje również w wątki podróżnicze, często – gęsto przeplatane opowieściami z alkoholem w tle, a właściwie znajdującym się na ich pierwszym planie.
Na szczęście resztki dobrego wrażenia ratują teksty piosenek Marka Dutkiewicza, z rzadka przedzielone ciekawszą historią ich powstania. Nawet “wtłoczone” tutaj wypowiedzi (a właściwie opinie językowe) profesora Jerzego Bralczyka były w moim odczuciu zbędne.
Zniecierpliwiony i zmęczony, walcząc niemalże o przetrwanie, dotarłem do końca książki, która okazała się być dla mnie dużym rozczarowaniem. Oczywiście znakomity styl Marka Dutkiewicza jest niepodważalny, ale nie podąża za nim interesująca treść. Sam zresztą stwierdza, że:
“nie paliłem się do tej roboty. Zdecydowanie pewniej czuję się wsparty o muzykę. Ale był taki moment, który przyspieszył decyzję. To pożegnalny koncert Budki Suflera podczas festiwalu Przystanek Woodstock, kiedy to pieśń o Jolce odśpiewał 700 – tysięczny chór.
Pomyślałem, że choćby z wdzięczności dla tych, których nie było na świecie, gdy powstał ten numer, coś im się ode mnie należy.
Zasługują na co najmniej worek wspomnień z tego egzotycznego kraju, jakim był PRL”.
Niestety, czasami same dobre chęci nie wystarczą.
Mimo licznych wad, nie sposób nie docenić świetnej oprawy graficznej książki. Jeśli jednak mierzyć ją miarą znaną w PRL – jest z nią trochę tak, jak z nagrodą “Miss Obiektywu”, przyznawaną na ówczesnych festiwalach piosenki. Niektórzy uważali ten tytuł za wręcz obraźliwy, ponieważ wokalistka powinna wyróżniać się przede wszystkim głosem, a niekoniecznie wyglądem. Przekładając tę miarę na literaturę, książka może mieć nieatrakcyjną oprawę, o której zapomina się, zagłębiając się w jej treść. Nie tym razem. Grunt, że legendarna Jolka, utrwalona w jednym z hymnów lat 80., pozostanie z nami na długie lata i może przymknie oko na to, że stała się bohaterką historii, którą nie warto się chwalić. Dlatego tym razem… “Jolka, Jolka, zapomnij”.
Informacje o książce:
Tytuł: Jolka, Jolka, pamiętasz?
Tytuł oryginału: Jolka, Jolka, pamiętasz?
Autor: Marek Dutkiewicz
ISBN: 9788379450664
Wydawca: Edipresse Polska
Rok: 2015