Książki sensacyjne przeżywają obecnie bardzo trudny okres, którego nie polepsza w żaden sposób wygląd rynku wydawniczego. Historie opisujące niezliczone przygody bohaterów, z pogranicza świata Jamesa Bonda, dawno już znalazły swoje miejsce na bardziej ustronnych regałach w księgarniach. Archetyp misji niemożliwej, tak popularnej jeszcze piętnaście lat temu, został zdetronizowany przez fantastykę i science fiction. Dwa gatunki, które postanowiły nie brać jeńców na żadnym froncie wojny o umysły ludzi. Kina, księgarnie i ogólnie pojęta sztuka, postanowiła zapomnieć o tym, co jeszcze nie tak dawno temu, rozbudzało wyobraźnię. Pamiętam, jakby to było jeszcze wczoraj, kiedy bezczelnie podprowadzaliśmy z kolegami egzemplarze książek Forsytha z bibliotek naszych rodziców. Niedługo potem pojawiły się pierwsze seriale akcji, które kupiły nas w całości. Jako dzieci i nastolatkowie byliśmy sensacyjnie pozytywni. Wtedy też w tym świecie powstało poważne załamanie, które pochłonęło, i nie oddało już ducha tego, czym były lata dziewięćdziesiąte dla całości gatunku. Pan Artur Pilch postanowił zmienić ten bieg wydarzeń swoją książką.
„Agenci Szpicy” skupiają się na pracy agentów, którzy swoją pracę mogą zdefiniować jako służbę dla rządu. Nie pytają dlaczego zostali przydzieleni do konkretnych zadań, nie podważają autorytetu swoich zwierzchników, robią to do czego zostali wyszkoleni. Praca pochłania ich tak bardzo, że momentami zapominają o istnieniu całego świata. Fabuła wymusza jednak na nich udział w najbardziej newralgicznych operacjach na świecie. Konflikt pomiędzy takimi mocarstwami jak Chiny, Rosja, USA czy nawet Korea Północna, rzucają ich w wir wydarzeń geopolitycznych, o których tak naprawdę nie mają pojęcia. To co się dla nich liczy to dobrze wykonane zadanie, bez oczekiwań na pochwałę od zwierzchników. Rzuceni w konflikt pomiędzy potęgami, starają się ugrać jak najwięcej dla swojej strony. Praca, którą wykonują, nie jest przewidziana dla każdego i pomimo, że to doskonale rozumieją, gdzieś w głębi czasami obudzi się w nich samolubny człowiek, łaknący zrozumienia. Twarde realia służby nie pozbawiły ich sumienia, chociaż doszli do perfekcji w tłumieniu tej emocji. Potrafią być bezwzględni wobec wroga, ale także współczujący względem swoich. Tłumią swoje emocje na tyle dobrze, żeby na co dzień pozować na twardzieli, których potrzeba w tego typu pracy. Losy głównych bohaterów nie są proste i jednoznaczne, jeśli bliżej ich poznamy, ale są zrozumiałe przez kontekst tego czym się zajmują.
Pan Artur Pilch nie wysilił się zbytnio w budowaniu swoich postaci, co jest przykre, bo był w tym potencjał. Przez większość jego książki musiałem się domyślać, wręcz wymyślać, jak usprawiedliwiać głównych bohaterów. Autor bardzo pobieżnie postanowił przedstawić główne postacie, co paradoksalnie skutkuje całkiem dobrym efektem, dając czytelnikowi możliwość rozumienia ich poczynań na swój własny sposób, co uczyniłem w poprzednim akapicie. Bardzo mnie niepokoi takie podejście do odbiorcy, kiedy to autor daje się pożreć idei tworzenia swojej własnej opowieści, zapominając, że jej duszą, są postacie w niej występujące. Możliwe, że na tym polega cały ten gatunek, ale nie takim go pamiętam. Pan Pilch najwyraźniej również nie pamięta na czym polega sensacja, ponieważ zbytnio skupił się na samej historii, napakowanej akcją i sensacją. Zbyt wiele w tej książce prób szokowania każdą kolejną stroną, a zbyt mało próby stworzenia czegoś solidnego fabularnie.
„Agenci Szpicy” to książka fabrycznie powielająca schemat sensacyjny. Język, którym operuje autor jest odzwierciedleniem tego, jak każda książka z tego gatunku wyglądała, na przestrzeni ostatnich lat. Proste sformułowania, skupiające się jedynie na równie prostych emocjach bohaterów, okraszone nie wyczerpującymi opisami sytuacyjnymi. Żołnierski język, który może i pasuje do tej dziedziny literatury, ale nie w tym przypadku. „Agenci Szpicy” to melodramat dla każdego czytelnika – nikt tego nie lubi, ale głupio się przyznać.
„Agenci Szpicy” mogą okazać się książką ciekawą dla osób lubiących prostą opowieść sensacyjną, bez większej refleksji. W tej dziedzinie książką Pana Pilcha zdaje egzamin. Sprawa ma się natomiast zupełnie inaczej jeśli weźmiemy pod uwagę klasyki tego gatunku, na które powołuje się sam autor, dedykując swoje dzieło.
„Pamięci Toma Clancy’ego – największego pisarza naszych czasów i mojego mentora”.
„Agenci Szpicy” całkiem dobrze sprawdziłoby się jako zamiennik dla nagrobka tego pisarza. Wraz z nim umarła powieść sensacyjna, zostawiając nas z impostorami.
Informacje o książce:
Tytuł: Agenci Szpicy
Tytuł oryginału: Agenci Szpicy
Autor: Artur Pilch
ISBN: 9788380836464
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017