Czy zastanawiałeś się kiedyś co było by, gdybyś nagle został sparaliżowany? Straszna perspektywa, prawda? Szczególnie dla osoby, która ma pełną władzę, a podrapanie się po nosie nie jest wyzwaniem. Właśnie, spróbuj sobie wyobrazić, że jest inaczej. W końcu nikt nie zagwarantuje, że przechodząc przez jezdnię nie zostaniesz potrącony. Lub, kierując samochodem rozproszysz się na kilka chwil i nie wylądujesz na drzewie. Przypadki chodzą po ludziach.
Kiedy Lou traci pracę w kawiarni, nie wie, co ze sobą zrobić. Tak naprawdę nie ma pojęcia, co chce robić w życiu, a praca kelnerki była bezpieczna, nie wymagająca, a na dodatek jakieś pieniądze z tego miała. Bardzo szybko po przejściu na bezrobocie, rodzice uświadamiają swojej dwudziestosześcioletniej córeczce, że pora na jakąś dorosłość. Dziewczyna odpowiada na ogłoszenie, nie wiążąc z nim większych nadziei. Poszukują opiekunki dla mężczyzny. Bardziej osoby do towarzystwa niż pielęgniarki. Ku swemu bezbrzeżnemu zdziwieniu – dostaje prace. Na pół roku. Dziewczyna spodziewa się ojca swojej przełożonej – starszego, mrukliwego, gburowatego. Dostaje jej syna – mrukliwego gbura bez odrobiny delikatności. Mężczyzna, bardzo aktywny fizycznie i zawodowo doznał nieodwracalnego uszczerbku na zdrowiu, w skutek którego jest sparaliżowany od szyi w dół. Przerażająca perspektywa dla średnio aktywnego człowieka, a dla takiego, który w wolnych chwilach skakał ze spadochronu – wyrok. Lou i Will nie dogadują się nawet dobrze. Ona jest onieśmielona jego chłodnym usposobieniem, on ma dość kolejnych nianiek. Jednak Lou potrafi być bardziej uparta niż osioł. I trafił swój na swego.
Czy ta dwójka znajdzie wspólny język? Dlaczego umowa o pracę Lou trwa tylko pół roku? Jak bardzo dwoje tak odmiennych ludzi, będzie potrafiło się do siebie zbliżyć? Czy jest im pisany jest jakikolwiek happy end?
To TA chwila, gdzie chciałabym tak strasznie wcisnąć bohaterom inny koniec. By było inaczej. By okoliczności były inne. By Will był inny. Jednak… gdyby był, nie było by tej historii. Poryczałam się jak bóbr. Miałam nie pisać recenzji, strasznie mnie poruszyła ta historia i musiała odleżeć swoje, żebym mogła do niej wrócić. Jest fenomenalna. Po prostu rzuca do parteru, nie zostawiając z człowieka kompletnie nic. Tak wiele pokazuje. Dopiero, kiedy 'poznałam’ Willa zaczęłam inaczej patrzeć na moją aktywność – niemal nieograniczoną. Ludzie robią różne głupoty. Świadomie się narażamy, nic sobie z tego nie robiąc. Igramy z własnym bezpieczeństwem na co dzień. Will też był aktywny. Skakał po górach jak młoda koza, rzucał się z wysokości, uwielbiał coraz to nowsze przygody. Często sekundy, moment nieuwagi kosztuje zdrowie albo życie. Czy to nie za wysoka cena?
Książka sama w sobie jest kontrowersyjna. Choć to, że o tym wspominam jest niejakim spoilerem. Porusza temat eutanazji. Świadomego wyboru śmierci. Nie będę tego tu rozdrapywać, wystarczająco głośno jest o tym w mediach – falami, ale często wraca ten temat. Jednak historia Lou i Willa jest wystarczająco tragiczna, by człowiek zaczął martwić się o własne życie. I o cudze. Ja po przeczytaniu tej książki poszłam oddać krew. Jestem dawcą szpiku. Dzielę się sobą. Chcę, by nawet jeśli coś się stanie, by ślad po mnie został. Ironia, prawda? Piszę o dzieleniu w obliczu samobójstwa…
Trochę spoilera. Trochę niedomówień. Trochę treści. Cokolwiek bym Wam nie przekazała, polecam ogromnie książkę „Zanim się pojawiłeś”. Radzę zaopatrzyć się w duże pudełko chusteczek. I zacząć czytać odpowiednio wcześnie. Wciąga. Ja siedziałam do późnej nocy, bo kiedy chwyciła, trzymała do ostatniej kropki.
Informacje o książce:
Tytuł: Zanim się pojawiłeś
Tytuł oryginału: Me before you
Autor: Jojo Moyes
ISBN: 9788379432134
Wydawca: Świat Książki
Rok: 2013