Zima stulecia, która na przełomie lat 1978 i 1979 sparaliżowała Polskę, stanowi tło najnowszej powieści Michała Śmielaka. Odcięta od świata i zasypana gęstym śniegiem karkonoska „Osada” staje się przerażająco niebezpiecznym miejscem. Miejscem, w którym spełniają się najmroczniejsze koszmary…
Spokój mieszkańców wioski zakłóca morderstwo młodej dziewczyny. To jednak dopiero początek problemów, ponieważ z biegiem czasu okaże się, że sytuacja z trudnej przeistoczy się w beznadziejną…
Według lokalnych wierzeń, kiedy nadchodzi trzaskająca mrozem zima, budzi się do życia krwiożerczy demon Mara.
„Przychodzi z pierwszym mrozem, żeby jej stopy z kości ostrych niczym noże nie zapadały się w miękkiej ziemi. I żniwuje. Aż do pierwszego ciepła, a nie ma tak, że patrzy, kogo zabrać, chociaż starą krew najbardziej lubi (…)”
Czy prowincjonalne przesądy mają w tym wypadku rację bytu?
Z pewnością sceptycznie podchodzi do nich Jan Ryś – milicjant, który wraca do rodzinnej osady na czas świąt. Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczał, że przyjdzie mu tam wyjaśniać kryminalną zagadkę. Sprawa nie jest prosta i im dalej w las, tym więcej drzew. Napięcie sięga zenitu i kiedy wydawałoby się, że gorzej być nie może, wydarza się coś, co wprawia w osłupienie miejscową ludność…
Z wiadomych przyczyn postawię w tym miejscu kropkę (a nawet trzy).
Michał Śmielak z niezwykłą precyzją balansuje pomiędzy latami 1978 i 2023. Akcja książki toczy się bowiem dwutorowo. Retrospekcje poznajemy z perspektywy pierwszoosobowego narratora, 18 – letniego Michała Antczaka. Przez współczesną część opowieści przeprowadza nas trzecioosobowy narrator.
Kto stanowi łącznik pomiędzy przeszłością a teraźniejszością?
Jest nim emerytowany policjant Ryś, do którego zgłaszają się policjanci z Dolnośląskiego Archiwum X. Mężczyźni próbują wyjaśnić, co wydarzyło się 45 lat wcześniej w karkonoskiej wiosce, bowiem sprawa pozostaje nierozwiązana.
Ryś daje się poznać jako niezwykle inteligentny, a przez to niebezpieczny, człowiek. Jest obcesowy i zaczyna owijać sobie policjantów wokół palca. Ci nie zdają sobie sprawy, że bawi się z nimi w kotka i myszkę. Toczy grę na własnych zasadach. Dokąd go doprowadzi? Czy mężczyzna może mieć coś na sumieniu?
Pytania, które rodziły się w mojej głowie podczas czytania „Osady” tylko podkręcały (i tak już gorącą) atmosferę. Jakby tego było mało, autor w niezwykle wyrafinowany sposób – mówiąc kolokwialnie – „dokłada do pieca”. Podrażnia wytężone zmysły czytelnika, urywając kolejne rozdziały w najmniej spodziewanym momencie. Podejrzewam, że świadomie rozbudza wyobraźnię i wprowadza kolejne powody do domysłów. Majstersztyk!
Śmielak bardzo skrupulatnie oddał ducha epoki drugiej połowy lat 70. W książce znajdziemy przeboje A.D. 1978. „Remedium” („Wsiąść do pociągu byle jakiego…”) z repertuaru Maryli Rodowicz i Czerwonych Gitar czy „Piechotą do lata” zespołu BAJM. Ponadto pojawiają się w niej idole ówczesnych nastolatków – porucznik Borewicz z serialu „07, zgłoś się” oraz bohater komiksowej serii „Kapitan Żbik”. Ta dbałość o detale przejawia się również w charakterystycznym słownictwie, takim jak „mocna rzecz” i „cymes”.
Ponadto w „Osadzie” pojawiają się szczegóły oddające specyfikę karkonoskiej wioski. Jej mieszkańcy rozsmakowują się w gałuszkach z serem i miodem, proziakami czy świeżonkami. Przyznaję, że pierwszy raz spotkałem się z tymi potrawami. Podobnie jak z karplami (rakietami śnieżnymi) oraz berlocami – słomianymi butami zakładanymi na normalne obuwie. Brawa dla autora za wielką troskę o osadzenie opowieści w realiach zbliżonych do tych sprzed kilkudziesięciu lat.
Cieszę się, że książka trafiła w moje ręce i mogłem emocjonować się losami jej bohaterów. Wychodzę z założenia, że dobra historia zaskakuje oraz budzi różne, czasem skrajne, odczucia. „Osada” spełnia oba warunki z nawiązką. Tym bardziej, że zło, które się tam czai, jest wprost namacalne, a atmosfera tak gęsta, że niemal daje się pokroić nożem.
Uprzedzam, że jest to niezwykle uzależniająca lektura. Na szczęście nie ma potrzeby, abyście przed czytaniem konsultowali się z lekarzem lub farmaceutą. W tym wypadku zagrożenie jest tylko jedno. Istnieje uzasadnione ryzyko, że chcąc odkryć tajemnicę „Osady„, zarwiecie noc. Kto chce się o tym przekonać?