Gustave Flaubert był nie tylko autorem powieści „Pani Bovary„, ale także książki „Szkoła uczuć„. Obie pozycje przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Szczególny sentyment wzbudziła we mnie „Szkoła uczuć”. Nie znam natomiast powieści „Salammbo”. G. Flaubert napisał także „Trzy opowieści” wydane w jednym zbiorze w 1998 roku w przekładzie Juliana Rogozińskiego. Na „Trzy opowieści” składają się następujące tytuły: „Prostota serca”, „Legenda o świętym Julianie Szpitalniku” i „Herodiada”. Kolejnego przekładu tych samych utworów podjęli się Renata Lis i Jarosław Marek Rymkiewicz w 2009 r. Zbiór ma tytuł „Trzy baśnie”, a „Prostotę serca” przełożyli oni na „Czyste serce”. Każde z tych opowiadań może być czytane osobno. G. Flaubert więcej zajmował się powieściami niż krótszymi formami prozatorskimi. Stąd „Trzy opowieści” stanowią wyjątek. Wszystkie historie należą do gatunku realistycznego.
Główną postacią „Prostoty serca” była służąca Felicyta. Na kilkunastu stronach zostało opisane jej życie. Wydarzenia z nią związane stanowią główny wątek opowieści. Akcja dzieje się około 200 lat temu we Francji w małym miasteczku. Zafascynowały mnie w tej historii opisy. I tak czytamy:
„Felicyta była oszczędna, jadła powoli, zbierając palcem ze stołu okruchy chleba: dwunastofuntowego bochna, pieczonego specjalnie dla niej, który miał jej wystarczyć na trzy tygodnie”.
Czy trzeba tu jeszcze cokolwiek dodawać, wyjaśniać, tłumaczyć… Czy fragment:
„Sukienki wisiały rzędem pod półką, na której leżały trzy lalki, serso, dziecinna kuchenka z garnuszkami i miednica. Wyjmowały razem halki, pończochy, chustki do nosa i rozkładały je na łóżkach. Promienie słońca, padając na skromny przyodziewek, uwydatniały plamy, zagięcia i fałdy, jedyny widomy ślad po żywym niegdyś ciele”
– ten opis wiele mówi o relacjach między chlebodawczynią, jej córeczką i służącą. Cóż może być interesującego w opisie życia służącej Felicyty? A jednak G. Flaubert potrafił uczynić z jej życia majstersztyk. Siła tkwi chyba w oszczędnym i minimalistycznym opisie działającym na wyobraźnię.
Druga historia opowiada o życiu Juliana zwanego potem Szpitalnikiem. „Legenda o świętym Julianie Szpitalniku” opisuje życie bogatego młodzieńca, któremu niczego nie brakuje do szczęścia. Wydarzenia dzieją się w średniowieczu, głównie we Francji. Losy Juliana są głównym wątkiem opowieści. Pozostałe wątki są związane z jego rodzicami i osobami, z którymi zetknął się Julian. Wzruszyła mnie scena, podczas której kochająca żona, chcąc rozweselić Juliana powiedziała do niego:
„- Co ci jest, drogi panie mój?”
Właśnie ten przestawny szyk wyrazów bardzo mnie zauroczył. Główny bohater doświadczył w życiu nieba i piekła… wzlotów i upadków, dna, prawie zezwierzęcenia, ale i szlachetności, i odkupienia. Z tego właśnie względu warto przeczytać o niezwykłej historii Juliana zwanego potem Szpitalnikiem. Opowieść została napisana sugestywnym i barwnym językiem, zbliżonym do naturalistycznego. Warto sięgnąć do „Legendy…” nie tylko ze względu na intrygujące losy Juliana, ale i na opisy lub sceny oraz zwroty akcji.
Trzecia historia nawiązuje do wydarzeń z Biblii. Głównym wątkiem jest opowieść o Herodiadzie i Herodzie. Miejscem akcji uczynił pisarz Palestynę w czasach Jezusa, Heroda i Jana Chrzciciela. Tu w opowieści znanego jako Iaokananna. Szczególnie celnie została opisana Herodiada. Ta zręczna kobieta wie, jak postępować, żeby zyskać przychylność męża i żeby nie nazwano ją wyrodną matką. Najważniejszym wydarzeniem jest przybycie prokonsula Witeliusza na zamek Heroda. Nim wszyscy zaproszeni zasiedli do uczty w sali biesiadnej, miała miejsce pewna scena. Więziony w lochu Iaokananna rzucał klątwy na Heroda i Herodiadę za ich niemoralne życie. Podczas biesiady nastąpiło niezwykłe wydarzenie. I znów Herodiada wykazała się przenikliwością. Zaintrygował mnie portret tej – można powiedzieć – wyzwolonej kobiety. Warto też zwrócić uwagę i porównać prawdę historyczną związaną z zabiciem Iaokananna a ujęciem tych wydarzeń w prozie G. Flauberta.
Gustave Flaubert to mistrz realistycznego opisu, chyba bardzo surowego, prostego i skromnego, ale bardzo rzeczowego. Stosuje przymiotniki, ale dość oszczędnie, bez zbytniego nadmiaru. Rzeczowość stylu jest chyba największą zaletą prozy tego pisarza. I tak czytamy:
„W mniejszym pokoju, obok, były dwa łóżeczka bez materaców. Przylegał do niego salon, zawsze zamknięty i pełen mebli obitych suknem. Salon łączył się z przejściem wiodącym do gabinetu”
czy
„Po obiedzie, gdy już starannie wymyte naczynia stały w należytym porządku, zagrzebywała w popiół tlącą się głownię i z różańcem w ręku drzemała pod piecem”.
Czy fragment z opowieści o Julianie Szpitalniku:
„Lubił, grając na trąbce, cwałować za psami, które goniły po stokach wzgórz, przeskakiwały strumienie i zawracały do lasu; kiedy jeleń zaczynał jęczeć pod kłami, dobijał go zręcznie, ćwiartował i rozkoszował się wściekłością ogarów szarpiących mięso, rozłożone na dymiącej jeszcze skórze”.
Wyjątkową malowniczością i działaniem na wszystkie zmysły odznacza się opis tańca Salome – córki Herodiady.
Ważna jest treść utworu, choć można napisać o wszystkim i z życia każdego człowieka uczynić ciekawe studium. Niekoniecznie trzeba brać się za wyszukane tematy. Najważniejsze, jaką zastosować technikę. Polecam „Trzy opowieści” nie tylko miłośnikom prozy G. Flauberta. Warto poddać się jego urzekającym opisom, choć lektura nie jest łatwa w odbiorze. Myślę i jestem przekonana, że współczesny czytelnik nie sięgnie do prozy G. Flauberta. Powieści są długie, ale może skuszą kogoś „Trzy opowieści„? Polecam. Prawdziwy miłośnik literatury klasycznej nie boi się wyzwań.
Informacje o książce:
Tytuł: Trzy opowieści
Tytuł oryginału: Trois contes
Autor: Gustave Flaubert
ISBN: 8371805535
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok: 1998