Anty-recenzja

Magia Ziemi – Anna Małgorzata Grądzka

Recenzja książki Magia Ziemi

Magia Ziemi
Anna Małgorzata Grądzka

Mawia się, że „to nie szata zdobi człowieka”. A ja zastanawiam się, jak to jest z książkami…

Magiczna, przyciągająca uwagę okładka, z której spoglądają hipnotyzujące, kobiece oczy. Wprost w moje, potencjalnej czytelniczki. Na niej – niebanalny tytuł, a do tego intrygujący i kuszący opis:

„Niezwykła historia o Wiecznej Puszczy, metafizyce, alchemii oraz spotkaniu z tajemnicą. Opowieść o podróży w najodleglejsze ludzkiemu rozumowi obszary. W tę podróż zabiera nas urocza druidka Avea. Odważna, pewna siebie, o intrygujących zainteresowaniach i równie interesujących zdolnościach. Z nią przemierzamy świat żywych i umarłych” /z okładki/.

Brzmi niczym trójskładnikowy przepis na wydawniczy sukces. Albo co najmniej zapowiedź czytelniczego bestsellera, prawda? Ku mojemu rozczarowaniu, w przypadku tej pozycji mowa jedynie o sukcesie wizualnej i copywritingowej reklamy, ponieważ sama zawartość nie zdołała się obronić. A szkoda. Najwyraźniej zbyt często trio „tytuł + okładka + opis” mami czytelnika – szczególnie tego, który książkowych zakupów dokonuje przez Internet i nie ma możliwości zajrzenia do środka.

Historia zaczyna się w momencie, gdy pod drzwiami starego mistrza pozostawione zostaje ludzkie zawiniątko… (tak, ten motyw przywodzi na myśl początek historii o Harrym Potterze). Prawdziwa akcja rozpoczyna się zaś wiele lat później, w momencie, gdy główna bohaterka, Avea przechodzi ceremonię inicjacyjną i staje się Opiekunem Wiecznej Puszczy. Miałam, przyznam się szczerze, nadzieję, że dalsze losy druidki potoczą się właśnie w tym druidzkim otoczeniu i klimacie… Tymczasem dostałam przysłowiowym obuchem w głowę, ponieważ następuje nagły zwrot akcji i… Avea zostaje wcielona do armii, a dokładniej – do 3-letniej straży granicznej. Jak wnioskuję później – po to, by walczyć na wojnie. Z nieumarłymi (oraz utopcami, zombi, ghulami i bytami niecielesnymi). Było to posunięcie, którego logiki kompletnie nie mogłam zrozumieć: ale jaka armia? jaka wojna? (w takich pytaniach wyrażał się mój szok i niedowierzanie). Co ciekawe, w walkach towarzyszy jej drużyna krasnoludów, a pewne ich wspólne perypetie do złudzenia przypominają sceny rodem z „Władcy Pierścieni”… Kiedy zorientowałam się, w jakim kierunku biegnie akcja, moja motywacja do kontynuacji lektury spadła niemal do zera. Niestety, opis na okładce nie zapowiadał, że czeka mnie lektura o wojnie i relacje z walki z tymi wszystkim potworami, opisywane nieraz z obrzydliwymi detalami. Moje oczekiwania zupełnie rozminęły się z tym, na co nastawił mnie wydawca opisem. Cóż, powiem wprost – gdybym miała czytać o tym, jaki smród wydziela się z wnętrzności ugodzonego pięścią w brzuch utopca czy innego zombie, na wstępie powiedziałabym: „ja jednak podziękuję”.

W tym miejscu pozwolę sobie na mały apel do Wydawców: 1) twórzcie opisy adekwatne do treści, bo obiecując gruszki na wierzbie sprawiacie, że książki trafiają w niewłaściwe ręce, powodując frustrację czytelnika. I po drugie: oznaczajcie kategorie wiekowe powieści fantasy, np. dziecięca/ młodzieżowa/ dla dorosłych. Ja osobiście nie przepadam za sytuacjami, kiedy do moich rąk trafia opowieść na poziomie wczesnego gimnazjum (chyba, że sama świadomie po taką sięgam, co zresztą również czynię).

Trzeba przyznać, iż w dość oryginalny sposób skonstruowana została postać głównej bohaterki. Avea zaskakuje od samego początku, łamiąc stereotypy i konwenanse dotyczące tego, jak takie postaci „powinny” wyglądać. Ona jest dokładnym zaprzeczeniem cech, stanowiących ucieleśnienie druidki, czarodziejki, uzdrowicielki. Niezdarna, wpadająca nieustannie w tarapaty – bawi i nadaje powieści tonu komediowego. Rozumiem cel stworzenia takiej anty-bohaterki. Pomysł dość oryginalny i ciekawy, aczkolwiek nie najlepiej zrealizowany. Do mnie ta postać nie przemówiła ani też nie wzbudziła sympatii.

Gatunek fantasy można ubóstwiać, można też nie pałać do niego sympatią. Podobnie z fabułą czy konstrukcją głównych postaci, wszak to w dużej mierze rzecz gustu, a o gustach… Lecz są jeszcze pewne kryteria bezwzględne, obiektywne – jak chociażby warsztat literacki. A to właśnie styl, w jakim napisana została „Magia Ziemi”, stał się – w moich oczach – przysłowiowym „gwoździem do trumny” tej powieści.

Mówiąc krótko – powieść Grądzkiej sprawia wrażenie, jakby ominęła ją wydawnicza korekta i… opublikowana została w wersji roboczej. Styl jest dziwaczny i zagmatwany (zupełnie jakby odzwierciedlał chaos w głowie autorki), a przy tym „kanciasty”, koślawy, sztuczny i wymuszony. Stanowi absolutne zaprzeczenie „lekkiego pióra”. A przechodząc do konkretów – rażą „szkolne błędy”, przede wszystkim liczne powtórzenia, nadużywanie wielokropków, braki przecinków czy inne „chochliki”.

W powieści dominują opisy (zabieg bardzo nienaturalny i wynikający najprawdopodobniej ze słabego warsztatu); prawie w ogóle nie ma w niej dialogów – zaś te, które są, wplątane zostały w tekst bardzo sztucznie. Całości tego monotonnego obrazu dopełnia układ graficzny tekstu – wiele strony pisanych jest ciągłym tekstem – bez akapitów, jednolicie, nudno. Lektura „Magii Ziemi” niesamowicie mnie nużyła. Z powodu męczącego stylu, w jakim została napisana ta powieść, trudno było mi utrzymać koncentrację uwagi na fabule i w efekcie wielokrotnie gubiłam wątek. Z tego powodu często powracałam do już przeczytanych fragmentów w celu ich przeanalizowania – bynajmniej nie z powodu tak wymagającego czy ambitnego stylu, lecz z powodu chaosu i literackiego niechlujstwa, a czasem wręcz – brak logiki w fabule. Niestety, sama fabuła również mnie nie wciągnęła – w przeciwnym razie zapewne nie koncentrowałabym się aż tak na błędach. Z wyżej wymienionych powodów (a także bardziej subtelnych odczuć, które składają się na całościowy odbiór), książkę czyta się mocno niekomfortowo – i to zarówno, jeśli chodzi o komfort oczu, jak i komfort mentalny. Uważam, iż tak duże natężenie niedociągnięć na wielu płaszczyznach to poważna oznaka braku szacunku dla czytelnika.

Poniżej fragmenty dające wyobrażenie o stylu:

„Avea nigdy w życiu nie widziała tak ufortyfikowanego miasta. Cała twierdza zbudowana była na zboczu góry. Już z daleka można było dostrzec nadzwyczajny układ. Twierdza podzielona byłą na trzy części, każda z nich oddzielona potężnym murem od poprzedniej, co zapewne miało pomóc w obronie, bo w razie zdobycia pierwszej bramy, wycofywano się do następnej, która była bardziej strzeżona niż pierwsza. Każde mury miały swoje wieże strażnicze, które były coraz wyższe, im wyżej była część miasta (…)” (s. 42).

„Myśląc nad utratą swoich zmysłów i nad swoim zdrowiem psychicznym, nie zauważyła mężczyzny kupującego kawę. Wpadła na niego z impetem słonia. Na szczęście facet był na tyle zwinny, że nie wylał na siebie wrzącej kawy. Osobnik, na którego wpadła, był z komitetu dyscypliny. Mężczyzna odwrócił się i zmarszczył nos. Najwidoczniej był przyzwyczajony do takiego smrodu, bo nie uciekł ani nie zemdlał, tylko przyjrzał się się Avei” (s. 45)

„Kobieta wyglądała młodo nawet jak na swój wiek. Nie byłą gruba ani krępa czy niska. Była średniego wzrostu, zwyczajnej, niewyróżniającej się z tłumu postury. Popielato-brązowe włosy poprzetykane siwymi kosmykami zapięte były w prosty kok” (s. 103).

Powieść „Magia Ziemi” Grądzkiej to dziwne pomieszanie elementów „Harry’ego Pottera”, „Władców Pierścieni” oraz „Gry o tron”, niestety w bardzo złym wydaniu. Zwabiona skąpym, acz intrygującym opisem, nastawiłam się na powieść magiczną, w której główną rolę odgrywa przyroda i magia żywiołów. Powieść, która w dodatku obiecywała podróż „w najodleglejsze ludzkiemu rozumowi obszary”. Tymczasem wielkie słowa z opisu („metafizyka”, „tajemnica”, etc.) okazały się być jedynie pustosłowiem. Cóż, chyba oczekiwałam klimatu i poziomu zbliżonego do tego, jakim urzekło mnie „Nawrócenie Wiedźmy” – opowieści o esencji magii i tajemnicy. Tymczasem, chociaż w powieści Grądzkiej ziściła się zapowiedź magii w znaczeniu czarów, klątw i uroków, zabrakło w niej tej Magii tej prawdziwej – tej, dla której ja sięgam po tego typu książki.

Informacje o książce:
Tytuł: Magia Ziemi
Tytuł oryginału: Magia Ziemi
Autor: Anna Małgorzata Grądzka
ISBN: 9788379427437
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać