Literatura piękna

Król – Szczepan Twardoch

Recenzja książki Król - Szczepan Twardoch

Król
Szczepan Twardoch

Utracona szansa Twardocha

Szczepan Twardoch jest pisarzem znanym, uznanym i docenianym. Jego pozycja literacka jest ugruntowana, a nagród, które dotychczas zebrał, nawet sam pewnie nie jest w stanie zliczyć. Chyba żaden z pisarzy młodego pokolenia nie ma takiej sprawności warsztatowej i takiej wyobraźni literackiej. Po przeczytaniu „Morfiny„, a później „Dracha” byłem gotów okrzyknąć go wielką nadzieję (właściwie – spełnioną) polskiej literatury. I chociaż Twardoch podejmuje tematy, typowe dla powieści kryminalnych, już stawiałem go obok Myśliwskiego, dla mnie – największego żyjącego polskiego prozaika. Nie podzielam opinii tych krytyków, którzy obszar tzw. literatury wysokiej definiują w pierwszej kolejności tematyką podejmowaną przez autora i nawet jeśli psychodeliryczne roztrząsania o duszy, historii i sztuce są napisane mało zręcznie, a całość konstrukcji trzęsie się pod wnikliwym okiem czytelnika, niczym rozpadająca się szopa na wietrze, gotowi są nazwać je literaturą wysoką. Przy takim nastawieniu Dostojewski ze swoją „Zbrodnią i karą” (rzecz o morderstwie i śledztwie) także trafiłby na listę powieści kryminalnych, a więc, rzekomo, z definicji – drugorzędnych, gorszych.

Na kolejną powieść Twardocha czekałem z radosną niecierpliwością, z jaką młody meloman czeka na nową płytę swego estradowego idola. „Król”, wydany w 2016 r. roku przez Wydawnictwo Literackie, któremu Twardoch pozostaje wierny, potwierdza nieprzeciętne umiejętności pisarza, niemniej pozostawia pewien niedosyt, posmak rozczarowania.

Najnowsza powieść Twardocha traktuje o bandyckiej przedwojennej Warszawie, ogniskując uwagę na żydowskim podziemiu przestępczym, dowodzonym przez Kuma Kaplicę. Władzę z rąk Kaplicy, aresztowanego i wywiezionego do Berezy Kartuskiej, chce przejąć Jakub Szapiro, bokser, bandyta i główny bohater opowieści. Szapiro jest także narratorem, chociaż początkowo myli nas zastosowany przez Twardocha zabieg, ponieważ przez pierwszą część powieści mamy wrażenie, że opowiadaczem jest Mojsze Bernsztajn, syn pobożnego Żyda, którego zamordował Szapiro. Dopiero w końcu powieści dowiadujemy się, że Mojsze Bernsztajn także został zamordowany przez Szapiro i że to wyrzuty sumienia dręczą w starości byłego króla świata przestępczego i prowadzą do zaburzeń w jego świadomości. Akcja toczy się na ulicach, gdzie ścierają się bojówki faszystowskie i socjalistyczne, w luksusowym burdelu, w dzielnicach żydowskiej nędzy.

Niby w tej powieści jest wszystko, co niezbędne, aby książka stała się nie tylko bestsellerem i weszła do kanonu literatury: ciekawy chociaż nieoryginalny temat losu Żydów w okupowanej przez Niemców Warszawie, barwne postaci, żywe opisy z imponującym odtworzeniem w szczegółach i atmosferze obrazu przestępczego podziemia polskiej stolicy lat 30., polityczne wtręty z odniesieniami do współczesności, dynamiczna akcja, niebanalna struktura oraz ciekawie i dojrzale rozwiązany problem narratora. Chociaż, trzeba zauważyć w tym miejscu, akurat z utrzymaniem dyscypliny struktury Twardoch ma pewien kłopot, powieść w niektórych miejscach rozsypuje się, a wprowadzona postać metafizycznego ducha (znów! jak w poprzednich powieściach) Litani nie jest w stanie zaklajstrować wszystkich dziur. Wreszcie, irytujące epatowanie krwawymi, turpistycznymi szczegółami, które bardziej przystoi scenariuszom filmów Tarantino, niż literaturze o większych ambicjach niż powieść gangsterska. Nie bardzo rozumiem, jaką funkcję w powieści pełnią te drobiazgowe opisy morderstw, szlachtowania ludzi, upajanie się przemocą i fascynowanie się siłą i bezwzględnością.

Jeśli Twardoch chciał stworzyć powieść retro – w tematyce, a bardzo nowoczesną w formie – udało mu się to średnio. Wydaje się, że pycha zgubiła niezwykle uzdolnionego autora, zwiodło go przekonanie, że jest w stanie zbudować każdą strukturę narracyjną i potrafi już z materii literackiej utkać wszystko, a samodyscyplina i samokrytyczne przeczytywanie tekstu są mu już niepotrzebne.

Odłożyłem na półkę najnowszą powieść Twardocha z poczuciem zawodu. Autor miał szansę na stworzenie dzieła unikatowego, wielkiego. A napisał ambitny kryminał lub średniej jakości powieść rozrywkową. Jeśliby ktoś inny był autorem „Króla”, biłbym brawo i cmokał głośno z zachwytu. Ale to przecież Twardoch, Szczepan Twardoch…

Na potwierdzenie wielkości Szczepana Twardocha musimy jeszcze poczekać.

Informacje o książce:
Tytuł: Król
Tytuł oryginału: Król
Autor: Szczepan Twardoch
ISBN: 9878308062241
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2016

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać