Literatura młodzieżowa

Alcatraz kontra bibliotekarze. Tom 4. Zakon Rozbitej Soczewki – Brandon Sanderson

Recenzja książki Alcatraz kontra bibliotekarze. Tom 4. Zakon Rozbitej Soczewki - Brandon Sanderson

Alcatraz kontra bibliotekarze. Tom 4. Zakon Rozbitej Soczewki
Brandon Sanderson

Znacie to uczucie, kiedy zaczynacie oglądać nowy, rewelacyjny serial? Podekscytowanie przed każdym kolejnym odcinkiem, nerwowe oczekiwanie na to, jak rozwiną się dalsze losy bohaterów? A potem koniec sezonu i wielkie nadzieje na to, że kolejne będą trzymać podobny poziom? Z książkami wydawanymi w serii jest podobnie. Pisząc świetną pierwszą część pisarz kreuje u czytelników ogromne oczekiwania wobec kolejnych tomów. Oczekiwania, którym sam musi potem sprostać. I, jak pokazuje życie, nie zawsze mu się to udaje.

Taki problem spotkał autora jednej z moich ulubionych (dotychczas) serii książek młodzieżowych, czyli „Alcatraz kontra bibliotekarze” – Brandona Sandersona. Jeśli czytaliście recenzje wcześniejszych części, wiecie, jak bardzo byłam pod wrażeniem pierwszych dwóch tomów – zabawne, błyskotliwe, nieco złośliwe w wydźwięku. Tom trzeci pozostawiał już trochę do życzenia, ale trzymał jeszcze poziom. Natomiast czwarty… no cóż. Nie powiem, że nie warto go przeczytać. Ale po książkach tej serii spodziewałam się naprawdę dużo więcej.

Czwarty tom serii „Alcatraz kontra bibliotekarze” czyli „Zakon Rozbitej Soczewki” rozgrywa się pewien czas po wydarzeniach, które zakończyły część trzecią. Alcatraz wraz z przyjaciółmi przebywa w Nalhalli, w której panuje spokój, ale w tym samym czasie w Mokii trwają regularne walki, a miasto – oblężone przez armię bibliotekarzy – jest coraz bliższe kapitulacji. Nasz bohater i jego kompani decydują się więc na karkołomną próbę pomocy. Alcatraz, mimo braku pozwolenia, ucieka do Mokii, a wtedy jego śladem muszą wyruszyć ochraniający go Rycerze Krystalii, którzy tym samym zmuszeni są pomóc w obronie miasta. Oczywiście po drodze sporo rzeczy toczy się nie do końca zgodnie z planem, a w ostatecznym rozrachunku straty okazują się niezwykle poważne (jeden z głównych bohaterów – nie zdradzę Wam oczywiście który – zapada w śpiączkę, z której nie wiadomo, czy będzie można go obudzić). Przy okazji Alcatraz po raz kolejny spotyka swoją matkę i dowiaduje się o niej oraz o talentach Smedrych rzeczy, które zmieniają jego sposób patrzenia na wiele kwestii – w tym na jego ojca oraz samych bibliotekarzy.

Tym, co najbardziej drażni w książce, jest stosowany już wcześniej przez Sandersona zabieg, który w czwartym tomie przybiera jednak przesadne rozmiary – czyli zabawno-denerwujące wtrącenia narratora. O ile we wcześniejszych częściach były one rzeczywiście zabawne (tom pierwszy i drugi) bądź wybaczalne (tom trzeci), o tyle w „Zakonie Rozbitej Soczewki” są już tylko żenujące. W dodatku jest ich po prostu za dużo. W ogóle o czwartym tomie należy powiedzieć, że jest dość… no cóż, ubogi w fabułę. Kiedy po skończonej lekturze próbowałam przeanalizować sobie, co tak naprawdę wydarzyło się w tej części, okazało się, że w sumie niewiele. Same opisane w niej wydarzenia spokojnie zmieściłyby się w dłuższym opowiadaniu – a jednak Sanderson umieścił je w „pełnowymiarowej” powieści. W oczywisty sposób pozostałe miejsce musiało zostać wypełnione literackimi „zapychaczami”, czyli właśnie irytującymi wtrąceniami i dygresjami w zasadzie o niczym. Wielka szkoda, bo dotychczasowe części naprawdę prezentowały pod tym względem fajny poziom.

Tym, do czego po raz kolejny nie mogę się przyczepić, jest styl autora (spora w tym pewnie zasługa także tłumacza). Lekki, prosty ale bardzo poprawny i dający przyjemną płynność lektury. W dobie setek wydawnictw self-publishingowych i podobnych, w których składnia i gramatyka wołają o pomstę do nieba, jest to naprawdę spory wyczyn i dobrze wiedzieć, że pod tym względem nic się w serii o Alcatrazie nie zmieniło.

Reasumując, jestem „Zakonem Rozbitej Soczewki” zawiedziona. Nie jest to zła książka, ale poprzednie części naprawdę rozbudziły nadzieję na coś więcej i szkoda, że autorowi nie udało się utrzymać poziomu. Niezależnie jednak od tego będę z niecierpliwością czekać na kolejny tom – polubiłam bowiem bohaterów Sandersona i naprawdę jestem ciekawa tego, jakie będą ich dalsze losy. Mam tylko nadzieję, że „Mroczny talent” (bo taki jest zapowiadany tytuł piątej części) okaże się lepszy – więcej będzie w nim rzeczywistej treści, a mniej przesadzonej formy. Pierwsze dwa tomy udowodniły bowiem, że właśnie takie pisanie wychodzi Sandersonowi najlepiej.

Informacje o książce:
Tytuł: Alcatraz kontra bibliotekarze. Tom 4. Zakon Rozbitej Soczewki
Tytuł oryginału: Alcatraz vs. the Evil Librarians. Book Four: The Shattered Lens
Autor: Brandon Sanderson
ISBN: 9788379660407
Wydawca: IUVI
Rok: 2018

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać