
Znieczulenie
Kamil Wala-Szymański
“Przyspieszone bicie serca, rozszerzone źrenice. Szybki oddech, bezsenność i zmiany nastroju. Umysł zawiesza się pomiędzy jawą a snem. Zatracasz się w sobie. Nie ma ucieczki. W stanie odurzenia zdolny jesteś do wielu rzeczy. Znieczulenie przestaje w końcu działać i obnaża prawdziwe oblicze każdego z nas.”
Ilekroć oglądam programy kojarzące mi się Krystyną Czubówną, które jako dziecko stawiałam na równi z bajkami, wracam do tamtej fascynacji. Podziw budzi we mnie świat zwierząt, Królestwo Zwierząt, gdzie mimo braku racjonalnego myślenia, wszystko działa tak sprawnie. Zachowania ludzi często przyrównuje się do zwierząt, jeżeli są one ‘’karygodne’’, obrzydliwe. Zwierzęta bywają brutalne. Zwierzęta bywają brudne.
Zwierzęta mają jednak swoje zasady. Wpojone wzorce, które usprawiedliwiają ich zachowania.
Przyrównać zachowania przedstawione przez reżysera Wale-Szymańskiego w “Znieczuleniu” do zwierzęcych, byłoby poważną zniewagą dla tych kierujących się instynktem istot. One nie przekraczają granic.
“Najważniejszym doświadczeniem człowieka jest poznanie granic własnej wytrzymałości. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie czegoś się nauczyć, ale to wymaga pewnej odwagi. Kiedy silniejszy poniża słabszego, jest zwykłym tchórzem albo mści się za nieudane życie. Tacy ludzie nie odważają się nigdy spojrzeć w głąb siebie, nie chcą wiedzieć, skąd się bierze potrzeba uwolnienia w sobie dzikiej bestii. Nie pojmują, że seks, ból, miłość to ludzkie granice. Tylko ten, kto pozna te granice, może poznać życie. Cała reszta to zabijanie czasu, powielanie tych samych schematów, starzenie się i umieranie bez świadomości, po co właściwie żyjemy.” – Paulo Coelho “Jedenaście minut”
Zwierzęta nie posiadają granic psychicznych, wyłącznie fizyczne, więc umierają po ich przekroczeniu, przed czym instynkt przetrwania powstrzymuje je. Ludziom brakuje wyrozumiałości dla umysłu. Przekleństwem jest, że gdy psychika jest zaburzona, ciało dalej funkcjonuje, a umysł przeważnie nie jest świadom strat odniesionych. Pytanie tylko – czy przekleństwo to większe dla obumarłego, czy jego otoczenia.
Liczy się wyłącznie przetrwanie. Przetrwają nie tylko najsilniejsi. Przetrwają Ci, których człowieczeństwo już opuściło. Pozostało mglistym wspomnieniem. Wspomnieniem dzieciństwa. A może i nie. Nie przeszkadza to. Dno jest o tyle korzystne, że można dokonać już tylko odwiertu, a to jest jedyny stan, przed którym bronić się należy. Przyjemne dno. Na nim wszystkie chwyty dozwolone. Przyjemne dno, ilości zielonych zapewniają proszki, trunki, wszelakie dobra lekarstwami będącymi na doznane rany, z których ból płynący trzeba koić. Znieczulać się, by nie czuć mułu pod stopami. Składa się on z niewinności, duszy, empatii, szczęścia. Tego co czyste.
“Bar” to szpital, zapewniający środki przeciwbólowe dla upadłych moralnie. Ugrupowanie parające się narkotykami i eliminacją “problemów”, jakimi się niektórzy z członków stają. Postaciami mające większe znaczenie w historii opowiadanej nam przez autora, są Radosław, Krystian, Fis, Prorok. Czterech różnych facetów, których losy mojry splotły ze sobą. Każdy z życiorysów mimo różnic łudząco podobnym jest. Pieniądze (bądź ich brak), kobiety (które dziwkami zwą), broń (najlepsza ich tarcza przed przyjaciółmi), narkotyki (najlepsza ich tarcza przed życiem). Poznajemy losy i charaktery osób, którymi w pierwszym odruchu chcemy pogardzać. W drugim zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to takie łatwe. Wszystko ma swój początek. Tylko, za jak wiele rzeczy możemy osądzać te czarne charaktery usiłujące utrzymać się na powierzchni. Gra się takimi kartami, jakie rozdano.
Zasady są po to, by je łamać. Wszystko prócz jednej – lojalność. Świętość większa niż kościelne tabernakulum. W „Znieczuleniu” wszelkie chwyty są dozwolone. Nie znajdziecie tu kultury osobistej. Szacunku dla drugiej istoty. Pozytywnych uczuć, „właściwych” postaw społecznych, zdrowych zmysłów. Zamiast tego dostaniecie świat obdartych z wszelakich pozorów. Prostactwo i wulgaryzm. Czarne i białe. Zysk lub strata. Żyjesz lub giniesz. Jak chcesz żyć?
„Znieczulenie” zalicza się do lektur trudnych do opisania. W swej ocenie wspinam się na wyżyny swej obiektywności, by pomijając charakter pióra Kamila Wala-Szymańskiego i sposób przedstawienia historii, właściwie scharakteryzować ów dramat psychologiczny. Często słyszanym żartem wśród dzieci i młodzieży jest teoria, wedle której, by właściwie zrozumieć lekturę szkolną, należałoby sięgnąć po środki odurzające, używki. Teorię te śmiało mogę podpiąć do tej pozycji, bo właśnie tak wyobrażam sobie umysł człowieka pod działaniem narkotyków. Moim zdaniem pisarz taki nadał charakter tej powieści. Chaos, w jakim utrzymana jest fabuła, strzępki sytuacji, niekonkretne opisy, dziwne charakterystyki (lub ich brak) bohaterów. Trudno skupić się na opisanej historii, ponieważ mętlik w głowie jest coraz większy. Ilość metafor i przekleństw też tego nie ułatwia.
Może to tylko moje błędne pomysły, naciągane rozumowanie, a książka ‘’wygląda’’ tak, bowiem była wcześniej scenariuszem filmowym.
Film, jaki powstałby na jego podstawie byłby według mnie zdecydowanie lepszym i przystępniejszy w odbiorze samej fabuły, niżeli jest powieść. Taką mam nadzieję, gdyż po przeczytaniu mam wrażenie, że z dwustu dwudziestu siedmiu stron ostały mi się w pamięci strzępki zdań, które odcisnęły się poprzez wrażenia, jakie wywarły.
Na długo zapadł mi w umysł Radek i Fis. Dwaj mężczyźni, których psychika odkształciła się na dobre, aczkolwiek w całkiem innych kierunkach. Dwa oblicze brutalności, która jednego na kolana rzuciła, niezdolnego do kolejnych krzywd, zaś drugiego wyniosła na tron łamaczy kości. Morderców. Radek nie potrafi zapomnieć ostatniej śmierci. Śmierci człowieka, bratem mu będącego mimo odmienności krwi płynącej w żyłach. Na zawsze zapamięta te oczy. Oczy niczym psie, wyduszające z niego resztki życia wraz z zawartością żołądka.
Król natomiast jest jeden. Rzucony kiedyś na pobocze, nim na dobre uplasował się w karierze. Nim został królem w swej lidze. Odebrano mu tę możliwość. Wtedy, na tamtej ulicy, w drodze na walkę. Muzyka z słuchawek, rozdęte ego, poczucie władzy. Umarł Król, niech żyje Król! Odebrano mu sprawność. Odebrano tamtą walkę. Nie odbiorą mu jego korony, władzy. W nogach sprawność nie wróci, lecz to przecież nie dzięki nim tylu zwyciężył. Zwycięża nadal. Nadal jest Królem. Kasyn, kart, żetonów. To jego królestwo. To on decyduje kto z poddanych przeżyje.
“Widzisz, ja się kaleczę,
chciałbym nie być sobą.
Jestem małym patykiem,
ty mną mieszasz w gównie.” – Marilyn Manson
Kamil Wala-Szymański napisał trudny w przyswojeniu dramat, nie w każdego gusta trafiający. Jeżeli jednak lubi się brutalne akcje, obdarte z człowieczeństwa postacie, ubrane w słowa nieużywane w towarzystwie zbyt często, to książka, którą należy dodać do biblioteczki. Przedstawia świat, który wydaje się nam nie będący NASZYM w ludzkim świetle. Świetle zdzierającym tajemniczość z brutalnych twarzy, ukazujących ceny, jakie płaci dusza za naruszenie granic. Zabicie, skrzywdzenie drugiego człowieka nie jest tak łatwe, jakby się wydawało. Albo nie masz nic do stracenia, albo masz zbyt wiele. Chyba, że już wcześniej straciłeś coś, co ogołociło Cię z tego, co najważniejsze w TOBIE SAMYM.
“Upadek, do którego, jak mi się wydaje zmierzasz jest bardzo niezwykły i okropny. Człowiek, który w tę przepaść się stacza, nigdy nie odczuje i nie dowie się, że już sięgnął dna. Wciąż tylko spada, spada coraz niżej. Jest to los zgotowany człowiekowi, który w tym czy innym momencie swojego życia szukał czegoś, czego mu jego własne środowisko dać nie mogło – albo przynajmniej tak mu się zdawało – i ktoś, wobec tego zaniechał poszukiwań. Zrezygnował, nim jeszcze rozpoczął prawdziwe poszukiwania” – J.D. Salinger “Buszujący w zbożu”.
Informacje o książce:
Tytuł: Znieczulenie
Tytuł oryginału: Znieczulenie
Autor: Kamil Wala-Szymański
ISBN: 9788382794838
Wydawca: Novae Res
Rok: 2021