O Wołyniu ostatnio zrobiło się bardzo głośno nie tylko za sprawą filmu Wojciecha Smarzowskiego pt. „Wołyń„, który budzi dużo kontrowersji po jednej i drugiej stronie rzeki Bug, ale i parlamentów Polski i Ukrainy. Wydarzenia, jakie zostały zapoczątkowane na terenie tego wschodniego województwa II Rzeczypospolitej w 1943 roku swym zasięgiem objęły również teren Małopolski Wschodniej i Lubelszczyzny. Na tym obszarze w ciągu około dwóch lat wymordowano dziesiątki jeżeli nie setki tysięcy ludzi (mężczyzn, kobiet i dzieci) tylko dlatego, że byli Polakami. Według prawa międzynarodowego takie działanie nie tylko ma znamiona ludobójstwa, to po prostu jest ludobójstwo (zainteresowanych prawną kwestią tego zagadnienia odsyłam do wstępu do książki Ewy i Władysława Siemaszko -„Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów Ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1030-1945”, Von Boroviecky 2008 – gdzie szczegółowo omówiono tą kwestie). Muszę jednak z przykrością zauważyć, że to co się dzieje wokół pamięci o tych tragicznych wydarzeniach to przesada. Masowego odbiorcę zalewają komentarze, programy, książki w których na okrągło wałkuje się drastyczne kwestie związane z wydarzeniami z lat 1943-1945. Dlatego miłym dla mnie zaskoczeniem była praca Marka Koprowskiego pt. „Wołyń. Wspomnienia ocalałych. Tom 1„.
Tytuł książki może z pozoru mylący jeżeli się zagłębi w treść, jednak po dłuższym zastanowieniu wydaje się jak najbardziej trafny. Dzięki mediom nie ma chyba Polaka który by tego czy owego nie wiedział o rzezi wołyńskiej. Jednak tam główny nacisk położony jest na oprawców i ich metody za pomocą których uśmiercano naszych rodaków. Tymczasem Koprowski całą uwagę skupia na ofiarach tych wydarzeń i to wcale nie bezbronnych. Osoby, jakie wypowiadają się w książce postanowiły walczyć o swoje życie i udało im się ocaleć. Mówiąc o ofiarach mam na myśli ich dalsze życie – im się udało ale rodzinie, znajomym nie zawsze. Piętno Wołynia będzie już towarzyszyć im do końca życia. Nacisk w tych opowieściach jest położony właśnie ich dalsze życie – po opuszczeniu rodzinnego domu.
Wspomniałem wcześniej, że w książce Koprowskiego wypowiadają się osoby, jakie postanowiły przeciwstawić się mordercom spod sztandarów Ukraińskiej Powstańczej Armii. Czytając wypowiedzi czternastu osób, z rzadka uzupełnianych komentarzami Koprowskiego, poznajemy ich biografię. Każdy rozdział – historię – rozpoczyna opis tego w jaki sposób znaleźli się na Wołyniu i jak przebiegało ich życie do momentu II Wojny Światowej. Zdecydowana większość bohaterów książki z dziada pradziada tam mieszkała. Polska przegrana w kampanii wrześniowej i zaostrzenie antagonizmów pomiędzy narodowościami w tym sennym kresowym województwie była dla każdego dużym szokiem. Więcej informacji dostarcza nam opis wydarzeń z lat II Wojny Światowej. Nie znajdziemy tam jednak opisów zbrodni (jedynie w dwóch rozdziałach znajduje się informacja o nich). Narracja w tej części położona jest na relacjonowaniu walk z bandami UPA i wojskami niemieckimi, oraz ciągłe przemarsze na zachód. Dużym atutem książki jest fakt, że nie kończy się ona na roku 1945. Dla mnie osobiście najbardziej interesujące było to, jak Ci ludzie, dotknięci piętnem Wołynia, odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Polska Ludowa ustrojem i mentalnością znacznie odbiegała od II Rzeczpospolitej w której się wychowali. Tamten świat spłonął, krewni i przyjaciele zginęli w walce lub zostali bestialsko zamordowani (niejednokrotnie na ich oczach), a ich groby i pogorzeliska zostały za szczelnie strzeżoną granicą. Piętno Wołynia, nie tylko krew i łzy, ale i przynależność do Armii Krajowej, nowe władze traktowały bardzo podejrzliwie. Inwigilacja i szykany, zakaz rozpamiętywania przeszłości, publicznego czczenia pamięci tamtych tragicznych lat były ich dniem codziennym. O tej codziennej walce, o kultywowaniu pamięci i (pomimo wszystko) pozostaniu człowiekiem opowiada ta ostatnia część rozdziałów. To dzięki ich postawie dziś możemy obejrzeć takie filmy jak „Wołyń” czy słuchać nieraz jałowych debat uczonych i polityków.
W książce można przeczytać o wręcz niesamowitych przygodach. Jeden z bohaterów książki, podczas walk z oddziałami niemieckimi został ciężko ranny i dostał się do niewoli. Nie zginął jednak ani nie trafił do obozu jenieckiego. Resztę wojny spędził w niemiecki szpitalu leczony na koszt III Rzeszy. Kilka zbiegów okoliczności i dobra wola ludzi (a może opatrzność Boża) spowodowała, że przeżył. Jego przygody nie skończyły się jednak na tym. W „wolnej Polsce” z powodu tego leczenia miał duże kłopoty ze znalezieniem pracy. Takich i podobnych historii można w książce wyczytać wiele.
Dodatkowym atutem w książce jest zamieszczenie na końcu książki Indeksu osób, pseudonimów, miejsc wzmiankowanych, o których przeczytamy w rozdziałach. To doskonała pomoc dla osób które poszukują wzmianek na temat konkretnych osób czy miejsc.
Książka nie jest niestety pozbawiona minusów. Jak sam tytuł wskazuje, jest to pierwsza część cyklu poświęconego opowieściom ocalałych jednak nie mówi nic o pozostałych tomach. Brak informacji ile ich będzie, jakie informacje w nich znajdziemy i jaka będzie ich konstrukcja wewnętrzna. Z tej książki czytelnik nie dowie się dlaczego w pierwszym tomie zebrane są tylko relacje ludzi związanych ze środowiskiem 27 Wołyńskiej Dywizji Armii krajowej (oddziału powstańczego stworzonego na Wołyniu z jednostek samoobrony do wykonania planu Burza), i w jaki sposób zostały sporządzone. Czy sam autor rozmawiał z tymi ludźmi, czy są to przedruki wzbogacone komentarzami (wyjaśniającymi, skracającymi niektóre fragmenty przyspieszając narrację, itp.) Koprowskiego? Czy w innych tomach nacisk zostanie położony na mordy, czy będą się wypowiadać ludzie, którzy nie walczyli, a może znajdą się relacje innych uczestników tych wydarzeń Ukraińców, Niemców, Rosjan? Tego niestety nie dowiedziałem się z tej książki a szkoda. Niemniej, z chęcią sięgnę po drugi tom.
Informacje o książce:
Tytuł: Wołyń. Wspomnienia ocalałych. Tom 1
Tytuł oryginału: Wołyń. Wspomnienia ocalałych. Tom 1
Autor: Marek A. Koprowski
ISBN: 9788376745336
Wydawca: Replika
Rok: 2016