Chociaż zdecydowana większość ludzi cały czas chodzi do pracy, to miesiące letnie kojarzą nam się z wyjazdami urlopowymi. Wyjazdy te, w zależności od pieniędzy i czasu jakim dysponujemy są bardzo zróżnicowane. Możemy zwiedzać naszą piękną Polskę. Tłumy Polaków wędrują po górach, inni wybrali plaże nad Bałtykiem. Jeszcze inni skorzystali z gotowych propozycji biur podróży, które kuszą kolorowymi katalogami i coraz bogatszą ofertą. Istnieje jednak jeszcze inna forma podróżowania. Możemy zapatrzeć się w najpotrzebniejsze rzeczy i po prostu wyruszyć w nieznane. Właśnie taką drogę obrał Tony Kososki, autor książki pod tytułem „Widzieć więcej. Podróż przez Ekwador, Kolumbię i Wenezuelę„. Jest to kontynuacja jego debiutu literackiego „Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę. Podróż przez Brazylię, Boliwię i Peru„. Obie książki ukazały się nakładem wydawnictwa Muza. Jest to dość obszerna pozycja, licząca ponad 460 stron.
Książka składa się z czterech rozdziałów: „Peru i Ekwador”, „Kolumbia”, „Wenezuela”, „Północna Kolumbia”. Jest zapisem podróży, jaką po tych właśnie krajach odbył autor. Niezwykła to była podróż. Przez 471 dni Tony przejechał 27 847 kilometrów autostopem przez sześć państw. Książka, którą dostajemy do ręki to wierna relacja z tej niezwykłej przygody. Pozwólmy przedstawić się autorowi. Jak sam o sobie mówi:
„jestem zwykłym chłopakiem z gdańskiej Oruni. Przez 19 lat swojego istnienia nic o sobie nie wiedziałem”
Tony zdradza, że dopiero wyjazd do Portugalii w ramach programu Erasmus sprawił, że zaczął żyć bardziej samodzielnie. Odciął się od rodziców, uczył się sam podejmować decyzje. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy jest taka, że Tony Kososki jest odważny, nawet bardzo odważny. Dla porządku zaznaczmy, że oczywiście autor jest Polakiem a imię i nazwisko na okładce jest jedynie jego pseudonimem (jego znaczenie poznajmy z lektury). „Widzieć więcej” to reportaż niezwykły. Przede wszystkim sam tytuł jest bardzo adekwatny do treści. Wszak autor nie poznaje Ameryki Południowej jako klient biura podróży. Całą drogę przebywa z minimalnym zasobem pieniędzy, a jego najcenniejszą rzeczą jest dźwigany plecak i aparat, dzięki któremu dokumentuje swoją niezwykłą drogę. Reportaż jaki czytamy to nie tylko opis przyrody i zwiedzanych zabytków. Tony próbuje za każdym razem poznać „duszę” kraju, w którym aktualnie przebywa. W pigułce przybliża nam jego kulturę, codzienność, skomplikowaną historię. Dzięki temu staramy się wraz z nim zrozumieć fenomen takich postaci jak Hugo Chavez czy Pablo Escobar. Na własnej skórze autor przekonuje się co znaczy hiperinflacja, puste półki czy stanie w kolejkach, bo „mają coś rzucić”. Opisuje bogactwo fauny i flory przemierzanych państw. Wielkim atutem książki są zdjęcia, które dają nam namiastkę tego o czym czytamy.
Mimo ogromnej odległości od Polski i zupełnie innej kultury, autor spotkał na swojej drodze mnóstwo życzliwych mu ludzi, dzięki którym mógł bezpiecznie przeżyć tę niezwykłą przygodę. Byli nimi polscy misjonarze, żołnierze, strażacy czy w końcu zwykli ludzie dzielący się z nim tym co mieli. Okazuje się, że osławiona „polska gościnność” nieobca jest również mieszkańcom Ameryki Południowej.
Przy okazji relacjonowania swojej podróży Tony dzieli się z nami przemyśleniami o życiu. Stwierdza między innymi, że „droga jest kluczem do poznania i zrozumienia samych siebie. Jestem jednak w 100 procentach przekonany, że dotarłem w to miejsce tylko dlatego, że przestałem wątpić w swoje możliwości i od jakiegoś czasu niezauważalnie zacząłem wierzyć w to, że ja też mogę”. W ustach człowieka, który autostopem przejechał niemal cały kontynent, brzmi to bardzo wiarygodnie.
Myślę, że niektórzy z nas czytając fragment o Wenezueli mimowolnie uśmiechnęli się pod nosem. Tak oto przedstawia historię Wenezueli tamtejszy kierowca ciężarówki:
„Wciąż zarabiam najniższą krajową, choć mam nadzieję, że niedługo i to ulegnie zmianie. Większość ludzi zatrudniona była bez umowy, nikt nie odprowadzał świadczeń zdrowotnych ani emerytalnych, prawa pracownicze praktycznie nie istniały”.
W ogóle opis polityki Chaveza i to, jak jest odbierany przez ludzi był dla mnie jednym z ciekawszych fragmentów.
Niestety, nie ze wszystkimi stwierdzeniami autora się zgadzam. Momentami miałem wrażenie, że zbytnio upraszcza rzeczywistość. Mam poważne wątpliwości co do tego, że świat byłby piękny, „gdyby każdy żył w zgodzie ze sobą i robił to, co kocha„. Nie żylibyśmy wtedy w raju, a w prawdziwym piekle. Mylne jest bowiem założenie, że ludzie mają tylko szlachetne intencje. Niestety wielu lubi kraść, kłamać, zabijać, burzyć, krzywdzić innych. Oni również kochają to, co robią, nie chcielibyśmy chyba jednak aby mogli te czyny popełniać bezkarnie.
Na świecie potrzebne są takie rzeczy, jak pieniądze, praca, rozwój cywilizacyjny. Sam autor jest czasem oburzony, gdy podczas podróży ktoś go nie chciał podwieźć itp. Popatrzmy jednak na drugą stronę medalu. Wszak ktoś musi ciężko pracować, zabiegać o każdy dzień, wyżywić rodzinę. Przestrzegam więc przed krytykowaniem takich ludzi, żeby chwilę potem wyciągnąć do nich rękę po samochód, jedzenie, czy WiFi. Tak więc opis podróży, przyrody jak najbardziej na plus. Filozofia wyznawana przez autora – tutaj bym polemizował. Jednak warto sięgnąć po książkę. Dzięki niej możemy wniknąć w głąb siebie, po raz kolejny wartościować swoje życie.
„Widzieć więcej” to kolejny reportaż podróżniczy. Każdy, kto lubi taką literaturę z pewnością będzie usatysfakcjonowany lekturą.
Informacje o książce:
Tytuł: Widzieć więcej. Podróż przez Ekwador, Kolumbię i Wenezuelę.
Tytuł oryginału: Widzieć więcej. Podróż przez Ekwador, Kolumbię i Wenezuelę.
Autor: Tony Kososki
ISBN: 9788328706545
Wydawca: Muza
Rok: 2017