„W annałach innowacji nowe pomysły stanowią tylko jeden ze składników równania. Tak samo istotne jest ich wdrożenie” – taki cytat widnieje na jednej z pierwszych stron powieści „Uczeń Gutenberga”. Został on zapożyczony z biografii słynnego założyciela Apple Computer – Steve’a Jobsa. Tuż obok znajduje się także drugi, tym razem pochodzący z Biblii, a konkretnie z Ewangelii świętego Marka: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw”.
Umieszczenie cytatów z dwóch tak różnorodnych źródeł i uczynienie z nich motta książki może wydawać się przypadkowe, ale tak nie jest. Powieść Alix Christie stara się połączyć późnośredniowieczną, chrześcijańską rzeczywistość ze współczesną, uniwersalną opowieścią o stworzeniu jednego z najbardziej znaczących wynalazków w dziejach ludzkości, a mianowicie druku. Jest to przede wszystkim opowieść o trudnych losach nowoczesnej innowacji, na którą nikt jeszcze nie był gotowy i mężczyźnie, który wyprzedził własne czasy. Jak udało się autorce pogodzić średniowieczną rzeczywistość z aktualnym przesłaniem? Zobaczmy…
„Uczeń Gutenberga” jest dla jej autorki Alix Christie powieścią bardzo osobistą. W historii o powstaniu prasy drukarskiej wykorzystała własne doświadczenia. Autorka urodzona w tak zwanej Dolinie Krzemowej (widmo Steve’a Jobsa pojawia się po raz kolejny) zaczęła zajmować się drukarstwem już w wieku 16 lat. W końcu otworzyła własną drukarnię. Fach ten jest zresztą swoistą tradycją rodzinną Alix, bowiem drukarzem był także jej dziadek. Nie dziwi więc temat jaki wybrała na debiutancką powieść.
Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1450. Głównym bohaterem jest Peter Schoffer, mieszkający i pracujący w Paryżu młody skryba. Na polecenie swojego przybranego ojca Johanna Fusta powraca do rodzinnej Moguncji, aby zostać tam uczniem niejakiego Johannesa Gutenberga – człowieka, który wynalazł i jako pierwszy w Europie zastosował czcionki oraz prasę drukarską. Peter zostaje pomocnikiem rzemieślnika, zamieniając swoje skryptorium na warsztat. Jego zadaniem jest pomoc przy obsłudze prasy i konstrukcji czcionek. Początkowo Peter podchodzi do swojej nowej pracy z niechęcią. Jest w końcu skrybą – osobą wyedukowaną w ręcznym przepisywaniu ksiąg, która ze swojego fachu uczyniła sztukę. Prasa drukarska jawi mu się jako bezduszny, wręcz bluźnierczy wynalazek. Mechaniczna produkcja pisma jest totalnym zaprzeczeniem jego fachu. Wszystko zmienia się, kiedy Gutenberg postanawia wydrukować Pismo Święte. Wyzwanie jest niemalże świętokradztwem, ale to właśnie dzięki niemu Peter odkrywa, jak wielki potencjał tkwi w maszynie. Ochoczo zabiera się do dzieła.
Główną osią książki jest konflikt ucznia i jego mistrza. Obie postacie skrajnie się różnią. Peter jest osobą cichą, introwertyczną, a jednocześnie bardzo wrażliwą. Sam siebie określa jako flegmatyka. Gutenberg przeciwnie – to wpadający w furię choleryk. Z jednej strony jest genialnym wynalazcą i wizjonerem, z drugiej – furiatem o wybuchowym charakterze, skonfliktowanym ze swoimi współpracownikami, których ciągle obraża i poniża. Takie przedstawienie bohaterów to bardzo ciekawy zabieg. Powieściowy Gutenberg skupia w sobie dwie wydawałoby się wykluczające nawzajem funkcje – jest mentorem głównego bohatera, ale pełni jednocześnie rolę czarnego charakteru. Dla Petera jest nauczycielem – posiada olbrzymią wiedzę rzemieślniczą, zdradza mu sekret druku i uczy obsługi prasy drukarskiej. Sprawia, że jego uczeń przechodzi przemianę. Jednocześnie pełni rolę antagonisty. Jego toksyczny charakter doprowadza skrybę do granic wytrzymałości, coraz bardziej zabija jego wrażliwość. Sprawia, że odsuwa się on od swoich przyjaciół. Coraz bardziej poświęca się pracy w warsztacie, obsesyjnie starając się udowodnić swoją przydatność wymagającemu mistrzowi. Za sprawą Gutenberga (i poniekąd swojego nadmiernego perfekcjonizmu) Peter zaczyna, mówiąc kolokwialnie, przechodzić na ciemną stronę mocy. Nie zdradzę jak skończy się ten konflikt, ale nie będzie tu wygranych i przegranych, a samo zakończenie można nazwać słodko-gorzkim. Klasyczny podział na antagonistę i protagonistę także zostanie w pewnym momencie kompletnie zatarty. Mimo, że autorka musiała ściśle trzymać się historycznej chronologii, to udało jej się wykorzystać „białe plamy” przeszłości i zbudować trzymającą w napięciu i emocjonującą konfrontację pomiędzy dwoma istniejącymi rzeczywiście postaciami.
Aby wiarygodnie oddać rzeczywistość czasów, w których żył Gutenberg, autorka przez pięć lat zbierała przydatne materiały źródłowe. Wysiłek opłacił się, bowiem „Uczeń Gutenberga” bardzo wiarygodnie, a przy tym barwnie, przedstawia nam okres późnego średniowiecza. Tło historyczne książki stanowią różne wydarzenia mające miejsce w tamtych czasach. Najważniejszy jest chyba przewijający się przez całą powieść wątek reform w Kościele katolickim tuż po soborze w Bazylei. Razem z Peterem obserwujemy silnie zarysowany konflikt między papieżem Mikołajem V, zwolennikiem reform, a kościelnymi dostojnikami sprzeciwiającymi się reformacji i pragnącymi zachować status quo. Istotnym wydarzeniem jest także upadek Konstantynopolu w 1453 roku. Autorka przedstawia panikę, jaka ogarnia cały chrześcijański świat po zdobyciu przez Osman „Rzymu Wschodu”. Strach i niedowierzanie miesza się z chęcią odwetu i radykalizacją religijnych postaw. Upadek Konstantynopola połączony z narastającym konfliktem w Kościele i niesprzyjającymi wydarzeniami naturalnymi (na przykład słabe zbiory), tworzy w pewnym momencie niemalże apokaliptyczną atmosferę powieści. Mamy wrażenie, że świat dosłownie chyli się ku upadkowi. Pokazuje to jak chwiejne, niepewne i uzależnione od wielu zewnętrznych czynników, było życie w tamtych czasach. Bardzo podobało mi się także odmalowanie w powieści życia średniowiecznego miasta. Większa część akcji rozgrywa się w Moguncji nad Renem. Razem z bohaterami zwiedzamy miejskie karczmy, targowiska, kościoły, domy patrycjuszy, uczestniczymy w miejskich świętach. Autorka bardzo sugestywnie i z dbałością o szczegóły opisuje wiele ciekawych scen rodzajowych, pokazujących codzienne życie. Sporo czasu spędzamy także w warsztacie Gutenberga poznając techniczne aspekty działania prasy drukarskiej. Mimo rozbudowanego tła historycznego powieść nie przytłacza nadmiarem zbędnych informacji. Jej struktura jest dobrze wyważona, dramaturgia miesza się z dydaktyką w odpowiednich proporcjach, a wszelkie niejasności wyjaśniają przypisy.
Największym atutem książki jest jednak to, o czym pisałem na początku – pomimo średniowiecznego tła jest powieścią na wskroś współczesną. Gutenberg przypomina dzisiejszych pionierów technologii, pokroju wspomnianego wcześniej Steve’a Jobsa – geniuszy z wizją i jednocześnie trudnym charakterem. Indywidualistów, chodzących własnymi ścieżkami, popadających w ciągłe konflikty z innymi. Współczesne są także problemy, które dotykają Gutenberga, Petera i spółkę podczas drukowania Biblii. Miejskie cechy pragnące sprawować kontrolę nad wynalazkiem Gutenberga i płynącymi z jego działalności dochodami, jako żywo przypominają urzędy skarbowe. Motyw dostojników kościelnych chcących wykraść nową technologię i wykorzystać prasę drukarską do swoich celów wprowadza wątek szpiegostwa przemysłowego. Z kolei Johan Fust, przybrany ojciec Petera, zamożny kupiec i jednocześnie główny sponsor Gutenberga, jest średniowiecznym wcieleniem tak zwanego dzisiaj „anioła biznesu”. Poza tym książka pokazuje wiele innych tematów, z którymi mogą zmagać się przedsiębiorcy – poszukiwanie odpowiedniego lokalu, organizowanie funduszy, problem zarządzania personelem itp. Sądzę, że każdy kto prowadził biznes, odnajdzie w powieści wiele znanych sobie problemów.
Książkę „Uczeń Gutenberga” polecam przede wszystkim miłośnikom historii i osobom, którym nie obca jest dola przedsiębiorcy, ale także tym, którzy chcieliby się przekonać, że pewne historie się nie starzeją.
Informacje o książce:
Tytuł: Uczeń Gutenberga
Tytuł oryginału: Gutenberg’s Apprentice
Autor: Alix Christie
ISBN: 9788377056226
Wydawca: Dom Wydawniczy PWN
Rok: 2015