Recenzje książek

Trzydziestka – Tomasz Żak

Trzydziestka - Tomasz Żak

Trzydziestka
Tomasz Żak

„Kiedy w głowie układał wszystkie możliwe scenariusze, prowadzące do happy endu, a neuroprzekaźniki szalały, nóż zagłębił się w jego brzuch. Raz. Drugi. Kolejny. Kiedy poczuł, że umiera, że śmierć nadchodzi w taki sposób, jak zawsze myślał – nagle – chciał jeszcze coś powiedzieć. Jedyne, co z siebie dobył, to bulgotanie krwi. Ostatnie, co usłyszał, to tamten głos.
– Wszystkiego najlepszego”.

Reklama jest dźwignią handlu. Jakkolwiek ten slogan jest bardzo dobrze znany, to trudno odmówić mu prawdziwości. Reklama nie omija również szczególnego rynku, jakim jest rynek książki. W Polsce z roku na rok wydaje się coraz więcej tytułów. Jak w tym oceanie nowości wybrać tę naprawdę wartą uwagi? Jak nie przegapić ciekawego debiutu, czy jakiejś wartościowej pozycji? Wszak czytać wszystko, co się ukazuje jest niemożliwością. Prężnie działa więc rynek reklamy książek. Media społecznościowe, plakaty, bilbordy – wszędzie spogląda na nas kolejna okładka, mająca być prawdziwym literackim odkryciem, czy „najlepszą książką, jaką przeczytamy w tym roku”, chociaż ledwo zaczął się styczeń.

Stąd też byłem bardzo ciekawy debiutanckiej powieści Tomasza Żaka pod tytułem „Trzydziestka”. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa WAB. Nie przypadkiem we wstępie napisałem kilka słów o reklamie. Powieść ta była bowiem bardzo mocno promowana. Nazwana „jednym z najciekawszych kryminalnych debiutów ostatnich lat” zdecydowanie rozbudziła mój czytelniczy apetyt. Pozwólcie na jeszcze jedną osobistą dygresję. Ostatnio czytam bardzo mało nie tylko kryminałów, lecz powieści w ogóle. Cóż począć – zwyczajny brak czasu. Zdecydowanie częściej recenzuję historyczne monografie czy opracowania.

Kiedy biorę więc do ręki powieść, oczekuję rozrywki. Mam nadzieję miło spędzić czas podczas lektury. Od kryminału oczekuję zaś rozrywki inteligentnej, abym nie żałował spędzonego z nim czasu. Bardzo często narzekam na autorów kryminałów. Czy tak będzie tym razem? Czy „Trzydziestka” mnie przekonała? Czy przekonał mnie do siebie w swoim debiucie Tomasz Żak? Odpowiedź na tak postawione pytania nie jest prosta.

Przede wszystkim dostrzegam w tej powieści spory potencjał. Potencjał ten jednak – w moim odczuciu – nie został przez autora do końca wykorzystany. Ale po kolei. Akcja powieści rozgrywa się w małym miasteczku. To coraz popularniejszy schemat, jeśli chodzi o kryminały. Pisarze uciekają od wielkich miast, tych anonimowych molochów i swoją opowieść osadzają właśnie w takim małym miasteczku. Może ono leżeć w dowolnym miejscu na mapie, ale zawsze jest tak samo. Pozornie sielsko – anielsko, wszyscy się znają i sobie wzajemnie kłaniają. Jednak gdy przyjrzeć się bliżej, to znajdujemy sieć wzajemnych powiązań, nie do końca jasnych układów i pilnie strzeżonych tajemnic. Właśnie takie miasteczko znajdujemy w powieści Tomasza Żaka. Codzienny rytm dnia zaburza morderstwo, którego ofiarą pada syn burmistrza. Wszyscy są wstrząśnięci. Kto zabił jedyne dziecko włodarza miasta w środku kolejnej kampanii wyborczej? Komu zależało na tej śmierci? Jak wpłynie ona na rozgrywkę wyborczą? Czy jest ktoś, kto na tym wszystkim zyskał?

Sprawę prowadzi inspektor Iwona Steg. Piękna policjantka ma także ciemną stronę osobowości. Jest uzależniona od silnych leków. Wielka szkoda, że autor nie odważył się zerwać z obowiązującym schematem, który zawsze piętnuję. Czy naprawdę każdy inspektor/detektyw/komisarz prowadzący sprawę we współczesnym kryminale musi być od czegoś uzależniony? Kiedyś był to alkohol, obecnie pisarze przerzucili się na narkotyki lub leki. Naprawdę szkoda, że w swoim debiucie Tomasz Żak nie zerwał z tym ogranym schematem. Wszak przeszłość Iwony jest wystarczająco ciekawa i myślę, że postać obroniłaby się bez swojego uzależnienia.

Ciekawym zabiegiem jest odwoływanie się przez autora do utworów muzycznych z kategorii rapu. Jako że nie znam tego typu muzyki, mogłem chociaż przeczytać fragmenty kilku utworów.
Niewątpliwie niektórym czytelnikom przeszkadzać będą liczne wulgaryzmy i teksty, jakimi posługują się bohaterowie książki. Zawsze się zastanawiam, czy na takich powieściach nie powinno być naklejki z oznaczeniem „18+”. Wszak język kształtuje rzeczywistość.

Czy przemówiła do mnie fabuła powieści? Otóż nie do końca. Według mnie autor trochę przesadził. Jakby chciał złapać zbyt wiele srok za ogon. Nagromadził w swojej książce wiele wątków – przemoc domowa, małomiasteczkowe układy, orientacja seksualna, uzależnienia, nagminne łamanie prawa, narkotyki, jeszcze ten rap. Wszystko to może nieco przytłaczać. Skusiłem się na tę książkę myśląc, że autor skupi się raczej na politycznej intrydze, że powieść pójdzie w tę stronę. Teoretycznie się nie zawiodłem, ale Żak opakował to wszystko w swoistą makabrę, która w końcu mnie nieco odstraszyła.

Trzydziestka” to z pewnością debiut oryginalny. Jednak książka nie do końca do mnie przemówiła. To nie jest tak, że odradzam jej lekturę. Według mnie powinna jednak przejść jeszcze solidną korektę i zostać nieco przeredagowana. Wtedy moglibyśmy otrzymać kryminał wysokich lotów. W takim kształcie oceniam natomiast powieść na 6 w 10-sięcio stopniowej skali i myślę, że jest to ocena uczciwa.

Informacje o książce:
Tytuł: Trzydziestka
Tytuł oryginału: Trzydziestka
Autor: Tomasz Żak
ISBN: 9788328084995
Wydawca: WAB
Rok: 2021

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać