Zacznę od tego, że otwarcie przyznam, że „Trzy dni i jedno życie” to jedna z lepszych książek, które w ostatnim czasie przeczytałem. Co więcej, mam nieodparte wrażenie, że ten kryminał ma tak świetną konstrukcję psychologiczną, że śmiało mógłbym zaliczyć go do grupy wybitnych. Miejscami odnosiłem wrażenie – jako miłośnik Dostojewskiego – że obcuję z czymś zbliżonym do genialnej „Zbrodni i kary” – głównie za sprawą sposobu ukazania głównego bohatera.
W niedużej francuskiej miejscowości dochodzi do tragicznego wydarzenia – kilkunastoletni chłopak niecelowo odbiera życie innemu dziecku, sześcioletniemu sąsiadowi. Obawiając się konsekwencji, bohater impulsywnie ukrywa ciało kolegi, a następnie obserwuje – nieustannie bojąc się sprawiedliwości – śledztwo, samemu stając się ofiarą. Jego życie zmienia się bowiem w piekło, w ciągłą ucieczkę przed samym sobą, której nawet upływ czasu nie jest w stanie pomóc.
Pierre Lemaitre prowadzi opowieść w sposób doskonały. Podszywa warstwę stricte kryminalną głęboką płaszczyzną psychologiczną, dając tym możliwość poznania historii, która z jednej strony wciąga, zapewnia rozrywkę i zapada w pamięć za sprawą przemyślanej konstrukcji, a z drugiej porusza i poszerza obszar znaczeń wykreowanego świata i przedstawionych postaci. Te dwie płaszczyzny, w tym wypadku bardzo sprawnie splecione, dają niemały efekt, bo „Trzy dni i jedno życie” to coś więcej, niż kryminał, który czyta się ze względu na emocje, wartką akcję, zaskoczenia. To zdecydowanie pozycja wykraczająca poza te niezłożone wypadkowe lektury, pretendując do roli książki, która objaśnia, wyjaśnia i pokazuje, jak działa zbrodnia, do czego prowadzi niegodny, haniebny czyn, naznaczający już na zawsze – podobnie jak u Dostojewskiego. Zresztą to skojarzenie opiera się nie tylko na analogii prezentacji sytuacji morderstwa, ale także na rozebraniu postaci głównego bohatera na wiele składowych, ukazujących procesy i ciągi przyczynowo-skutkowe, którymi wszyscy jesteśmy obciążeni. Autor portretuje psychikę i osobowość młodego chłopca, który nagle – przynajmniej mentalnie – zostaje wrzucony w świat dorosłych, gdzie każde wykroczenie spotyka się z karą i napiętnowaniem. Nie jest w tym wszystkim, w całym tym strachu o siebie i własną przyszłość, bynajmniej osamotniony – ma świadomość, że przestępstwo, którego się dopuścił, nie obciąża tylko jego, ale i innych, determinując losy pojedynczych osób lub większych grup. Myślę, że należy uwypuklić w tym miejscu to, że powieść respektuje prawa Antoinego do bycia dzieckiem. Mam na myśli pewną irracjonalność w postępowaniu postaci lub charakterystyczny sposób patrzenia na świat, a także adekwatną do jego wieku percepcję oraz relację z otoczeniem. To ważne, że bohater nie został obdarty z naiwności czy swoistej nieporadności, bo dzięki temu dostajemy obraz ubogacony nie tylko o perspektywę dziecka na kwestię popełnienia zbrodni, ale także o całe uniwersum młodzieńczego świata, łącznie z problemami czy wyzwaniami, wobec których postawieni są nastolatkowie. Bohater, próbując znaleźć rozwiązanie sytuacji, w której się znalazł, obnaża jednak – co stanowi nie lada okazję do obserwacji – swą dziecinność, na przykład decydując się na infantylne, a w dodatku nieskuteczne, kroki: próbuje uciec, jednak nie może tego dokonać, bo po pierwsze nie ma dostępu do pieniędzy, a po drugie nie dysponuje odpowiednim plecakiem, który byłby jednocześnie i adekwatnie duży, i wystarczająco poręczny. Ta sytuacja, a także kolejne, mniej lub bardziej istotne, zdaje się przedstawiać chłopca takim, jakim być powinien – wbrew posiadanej świadomości zbrodni.
To, o czym piszę, można ująć w spostrzeżeniu, że autor zręcznie operuje typowo dziecięcym postrzeganiem. Wydobywa w ten sposób z tej historii coś więcej, niż strach czy paniczny lęk, wynikający z sytuacji, której dziecko – podobnie zresztą jak dorosły – nie jest w stanie sprostać. Ukazany, także w narracji, zostaje bowiem cały percepcyjny mechanizm, wszystko to, co dzieje się w głowie mordercy, zbrodniarza, a co przywodzi czytelnikowi na myśl największe dzieła literatury – ze wspomnianą „Zbrodnią i karą” czy „Makbetem” na czele. Autor przedstawia wieloznaczny i wielowymiarowy obraz morderstwa oraz następujących po nim zdarzeń, osadzonych na kilku relacjach, związanych z opozycjami typu: dorośli – dzieci, poczucie winy – lęk przed karą, współczucie – egoizm tudzież prawda – kłamstwo. Znamienna wydaje się w tej powieści także miłość, nie tylko rodzicielska, skądinąd ukazana dwubiegunowo, bo i po stracie pociechy, i w obawie przed taką utratą (wypierającą fakty, kształtującą postrzeganie), ale także rozumiana w kategoriach odruchów społecznych, determinowanych dostrzeganiem tragedii (pomoc lokalnej społeczności w poszukiwaniach zaginionego chłopca). Bohaterowie powieści uwikłani są w rozmaite relacje i to w tych znajomościach realizują swoje osobowości i uwydatniają słabości, ukazując wszystko to, co Freud wiąże z podświadomością: bo jak inaczej nazwać matkę, wypierającą (także czynem) możliwość dokonania przez syna morderstwa, fizyczną relację z osobą, do której w dzieciństwie czuło się sympatię, a którą po latach postrzega się za niemądrą oraz permanentny lęk przed sprawiedliwością?
„Trzy dni i jedno życie” to książka naprawdę dobra. Wydaje się, że autor skondensował bardzo wiele treści, ważnych problemów i cennych obserwacji w niedługiej opowieści, pokazując nie tylko, do czego doprowadza zbrodnia, także nieświadoma, ale również to, jak tego typu sytuacja naznacza – piętnując nie tyle społecznie, ile wewnętrznie, psychicznie. Pierre Lemaitre portretuje postaci z wielkim pietyzmem, dostarczając czytelnikom dosadne, wymowne obrazy, związane z funkcjonowaniem rodziny, wąskich społeczeństw oraz niedużych miejscowości – jak ta, z której pochodzi główny bohater. To zdecydowanie powieść, po którą nie tylko warto sięgnąć, ale do której także się wraca. Z pewnością zapoznam się z pozostałymi utworami tego autora. Polecam!
Informacje o książce:
Tytuł: Trzy dni i jedno życie
Tytuł oryginału: Trois jours et une vie
Autor: Pierre Lemaitre
ISBN: 9788328707474
Wydawca: Muza
Rok: 2017