Po książkę Hanny Greń sięgnęłam nie znając kompletnie tej autorki oraz ani jednej jej książki. Jednak „Światełko w tunelu„, które swoją premierę miało stosunkowo niedawno, bardzo przyciągnęło moją uwagę.
Oczywiście ja, jak to ja, nie popatrzyłam, że jest to drugi tom serii zwanej „Polowanie na Pliszkę”. Tyle, że zorientowałam się dopiero po fakcie i cóż, trzeba było to przeboleć. Powiem wam jednak, że ja w ogóle tego nie odczułam i bawiłam się przy lekturze przednio.
Jedyne, nad czym ubolewam, to niemożność skonfrontowania „Światełka…” z pierwszym tomem. Świetnie byłoby porównać obydwie fabuły oraz poznać wcześniejsze losy Kornelii i Gerarda. Przejdźmy jednak do fabuły.
Kornelia Pliszka wybiega zdenerwowana z mieszkania swojego partnera, komisarza Gerarda Skrzyńskiego. Tego dnia, w którym pokłóciła się ze swoim mężczyzną, w jej domu wybuchł pożar. Skrzyński zidentyfikował znalezione na piętrze ciało jako Kornelię, gdyż kobieta miała na szyi ulubiony naszyjnik Pliszki.
Pogrążony w żałobie policjant został oddelegowany na przymusowy urlop, więc wszystkie fakty dotyczące śledztwa przeszły mu obok nosa, że tak powiem. W końcu wraca – umęczony, z nabytymi siwymi włosami. Chociaż ma około trzydziestu lat, z tego co się zorientowałam.
Jak się okazuje, to nie ciało Pliszki znaleziono w domu. Gerard wraca do gry i za wszelką cenę chce się dowiedzieć, gdzie przebywa jego ukochana. Nie będę wam tutaj zdradzać do kogo należały zwłoki wzięte początkowo za Kornelię, chociaż to taki spoiler-nie spoiler. Jednak jak się okazuje nie powinno się zabierać za podpalanie domu przy pomocy acetonu…
Tutaj właściwie powinnam przerwać i tak też uczynię. Dalsza akcja skupia się na namierzeniu Pliszki i na rozwiązywaniu sprawy. Jest ciało – jest zbrodnia. Tylko czy to faktycznie było morderstwo? Może nieszczęśliwy wypadek? Wiadomo tylko, że Kornelia stała się główną oraz tak na dobrą sprawę jedyną podejrzaną.
Zaczyna robić się gorąco. Gerard nie wierzy w winę Kornelii, natomiast jego koledzy po fachu patrzą na wszystko bardziej obiektywnie. Jak to się wszystko potoczy? Musicie przekonać się już sami.
Na początku warto zaznaczyć, że Hanna Greń zrezygnowała z konwencji kryminałów, która teraz jest najpopularniejsza. Chodzi mi o to, że wartka, pędząca na łeb, na szyję akcja ustąpiła tutaj miejsca bardziej bohaterom oraz koneksjom między nimi.
Nie chcę przez to powiedzieć, że powieść jest nudna. Oj, co to, to nie! Ja ją łyknęłam kochani dosłownie w kilka godzin, a kartki uciekały mi spod palców w zaskakująco szybkim tempie. Książka jest podzielona na trzy części: z perspektywy Gerarda, Pliszki i zbiorczej. Hanna Greń zrobiła coś myślę nie tak często spotykanego, czyli umieściła wątki obyczajowe w samym środku tak typowej dla kryminału akcji.
Warto pochylić się bardziej nad sylwetką Gerarda Skrzyńskiego, który także odbiega od szablonowej postaci wykolejonego policjanta po przejściach. Po tych wszystkich Forstach-nie Forstach Skrzyński wydaje się wręcz… normalny. Pić nie pije, mrocznej przeszłości też (chyba) nie ma. Jedyne, co można mu zarzucić to to, że pali jak smok. Ale to nie tylko on. Jest nietuzinkowy a przez to bardzo, bardzo interesujący. Owszem, stara się pomóc Kornelii, ale czyni to w granicach prawa w odróżnieniu od innych powieści kryminalnych, gdzie bohater niejednokrotnie tę granicę przekracza.
Co do Kornelii, to jej postać była mi w sumie obojętna? Trudno mi tak naprawdę powiedzieć z pewnością, czy ją lubię, czy nie. Uważam jej niektóre decyzje za nielogiczne i czasami zachowywała się zbyt egoistycznie według mnie. Nie znając wszystkich faktów strzeliła focha na Gerarda, który przecież był w niej zakochany do szaleństwa i robił wszystko, co tylko mógł, żeby jej pomóc.
Podoba mi się bardzo język Hanny Greń. Autorka bardzo sprawnie operuje słowem. Co sprawia, że przez jej powieść po prostu się płynie. Na pewno uzupełnię braki i dorwę się przy najbliższej okazji do „Jak kamień w wodę„. Liczę na równie dobrą lekturę i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Czytając opinię zauważyłam, że pierwszy tom właśnie wzbudził większą sympatię czytelników.
Mam nadzieję, że wyczerpałam temat i raczej nie mam nic więcej do dodania. „Światełko w tunelu” oczywiście gorąco wam polecam. Daję mocną ósemkę. Czuję się szczęśliwa, ponieważ przeczytałam kolejną dobrą polską powieść.
Informacje o książce:
Tytuł: Światełko w tunelu
Tytuł oryginału: Światełko w tunelu
Autor: Hanna Greń
ISBN: 9788376746432
Wydawca: Replika
Rok: 2017