Proces decyzyjny zachodzący w człowieku to bardzo, bardzo skomplikowany mechanizm. Dla naszego komfortu, zachodzi on jednak w dużej mierze nieświadomie. Decyzje – trudne, pochopne, instynktowne, nieprzemyślane. Wybory – własne, czyjeś, podyktowane sercem czy rozumem. Droga, którą iść – w lewo, w prawo, prosto…? Mnożyć można w nieskończoność. Na szczęście istnieją struktury biologiczne, które potrafią odwalić za człowieka czarną robotę. O dzięki! Na banalnie prostym przykładzie. Okładka – przeciętna, zwyczajna, nie odbiegająca niczym od mnóstwa innych na rynku wydawniczym. Kobieta. Blondynka. Ładna twarz. Długie włosy. I oczy. Te „tak-bardzo-błękitne” oczy pośrodku okładki, które sprawiły, że decyzja podjęła się we mnie w ułamku sekundy. Nie znając tytułu. Nie znając gatunku. Nie znając autora. Chcę poznać właścicielkę tych niebiańskich tęczówek i podążyć za jej historią. W ten właśnie sposób w moje ręce wpada książka autorstwa Summer – Spacerując pośród gwiazd.
Właścicielką błękitnych oczu, a przynajmniej jej literacką odpowiedniczką, okazuje się być Milena Strzechowska, utalentowana, młoda chirurg dziecięcy, która na początkowych stronach lektury broni właśnie dyplomu i bierze w ręce hipokratejski fach. Bohaterkę poznaję pośród siarczystego mrozu, kiedy stojąc na przystanku autobusowym i modląc się o wyższą temperaturę, w jej życiu nagle wydarza się coś, co nieodwracalnie zmieni układ gwiazd. Wydarzenia dzieją się niezwykle szybko. Zatrzymuje się samochód – podwiozę Panią – dobrze, dziękuję. Ona – młoda, naiwna kobieta. On – Salwator – nieco starszy, nieco mniej naiwny mężczyzna. Feromony, bliskość, słodkie pitu-pitu i zaiskrzyło. Historia banalna? Nie do końca. Po kilku tygodniach sielanki i romantycznej idylli dzieje się trzask-prask. Całkowicie niespodziewanie, przypadkiem, czy jak kto woli złośliwością losu, Milena dowiaduje się prawdy o swoim ukochanym. Prawdy, której nawet zarysu nie sprzedam, by nie odbierać czytelnikom najciekawszego fragmentu lektury. Prawdy, która tak bardzo wpływa na nią, jej emocje i rzeczywistość, iż bohaterka dokonuje szybkiego rekonesansu, zbiera manatki i wyjeżdża na niemalże dosłowny, paragwajski koniec świata. Wyjeżdża – realizować powołanie i leczyć ludzi. Czy uleczy siebie? Swoje naiwne, zranione serce?
Zarys fabuły mamy. Co dzieje się dalej? A dzieje się dość dużo. Słowianka odnajduje w Paragwaju swoje miejsce. Realizuje się jako wolontariuszka, nie angażuje się w przelotne związki ani miłostki – mimo, że jak na słowiankę przystało w Paragwaju zainteresowanie ma niemałe. Problem w tym, że o ile do momentu wyjazdu Mileny na obce ziemie fabuła jest jasna, zwięzła i logiczna, tak tutaj zaczyna sypać mi się z rąk. Akcja jest bardzo szybka, niedokładna, momentami przyspieszona tak bardzo, że nie nadążam intelektualnie za stronami książki. Wiele wydarzeń potraktowanych zostaje powierzchownie, nie dotykając sfery emocji, głębi uczuć, nie zostawiając miejsca na refleksje. Brakuje mi tego, oj bardzo. Z samej treści, jaką udało się autorce zmieścić na 240 stronach powieści, można by było stworzyć całkiem niezłą trylogię. Za dużo, zdecydowanie za dużo na raz. Zauważyć jednak muszę – za dużo bardzo dobrego! Sam pomysł na fabułę, przeplatane wątki, zwroty akcji – dla mnie są niesamowite i warte poświęcenia im wielu stron więcej.
Zastanawia mnie jeszcze jedna, może drobna rzecz. Autorka od samego początku kreuje główną bohaterkę, jako lekarkę. Nie daje czytelnikowi wiele informacji na jej temat, nie tworzy głębokiego psychologicznego rysu postaci, nie podaje jej przeszłości. O Milenie wiemy niewiele – że ma pecha do facetów i jest lekarzem. Że broni dyplom. Że jej tatuś bardzo docenia jej studia. Że jedzie leczyć w dalekiej Ameryce, gdzie każda pomoc jest bardzo cenna a o dobrego lekarza niełatwo. Bardzo silnie zarysowuje mi się wątek medyczny. A później – cóż, z medycyną książka nie ma wiele wspólnego. Zostaję zarzucona mnóstwem wydarzeń, jednakże mocno odległych od tego, z czym utożsamiłam główną bohaterkę. Pada więc we mnie pytanie? Po co kreować ją, jako lekarza? Przy czym przyznaję – to już mój osobisty odbiór.
Czy poleciłabym innym „Spacerując pośród gwiazd”? O tak! Zdecydowanie. Mimo aspektów, które mnie w jakimś stopniu drażniły, to książka o ogromnym potencjale (niewykorzystanym ze względu na tak małą objętość w stosunku do treści!), wspaniałej lekkości języka i bogactwie treści. Idealna, by zawinąć się w koc z jesienną herbatą i nagle zorientować się, że minęło 240 stron i kilka godzin…
Informacje o książce:
Tytuł: Spacerując pośród gwiazd
Tytuł oryginału: Spacerując pośród gwiazd
Autor: Summer
ISBN: 9788379428892
Wydawca: Novae Res
Rok: 2015