Literatura obyczajowa

Most pomiędzy nami – Claudia Moonever

Most pomiędzy nami - Claudia Moonever

Most pomiędzy nami
Claudia Moonever

“Ten chłopiec siedzący na drabinie to artysta. Otaczają go postacie z jego dzieł. Czy ta scena nie wydaje ci się niepokojąca? Artyści pośród swojej sztuki, samotni i zapomniani w pracowniach. Może nawet nieakceptowani, kto wie? Poruszają się pomiędzy stworzyli, a tym, czego najbardziej się boją. To wszystko całkiem prawdziwe, nawet w naszych czasach, nie sądzisz?”

Ludzie z innych miast gromnie przybywają tam. Ekologia zachowywana, medycyna na poziomie, politycy dotrzymujący słowa, zerowe bezrobocie, ludzie dobierający się i kochający na amen. Brzmi realnie? W Salemo tak, dzięki funkcjonującej tam Zasadzie Szesnastki, na mocy której każdy obywatel posiada tatuaż głoszący wszem wobec, jaki dany osobnik jest. Prawdziwa utopia!

Szkoda tylko, że wszystko zależy od punktu obserwacyjnego.

W takim świecie rutyna przejmuje kontrole, a wtedy potrzeba czegoś stymulującego, czegoś innego. A w końcu nic tak nie bawi jak odmienność. To domena artystów. Podobnież jak możliwość zatajenia swojego oznaczenia – tatuażu. Nieznane równa się ciekawe. Nie od dziś wiadomo również, że ludzie trudniący się rzemiosłem artystycznym nieważne czy to literaturą, malarstwem czy muzyką, wrażliwość nieco wyższą mają. Im mocniej odbierają świat, tym mocniej (lepiej) go wyrażają. Ciekawiej, ciekawiej, ciekawiej. Problemy nie idą niestety w zgodzie z dobrą opinią o człowieku. Kto lubi obcować z kłopotami? Przecież to może być zaraźliwe!

Tak. Salemo to miasto z gruntu idealne, gdyż tych obywateli, którym trudniej było pomóc wyrzucili na margines, zostawiając sam na sam z demonami. Umiesz liczyć? Licz na siebie drogi artysto i nie przejmuj się, im żeś „dziwniejszy” tym bardziej będziesz znany.

Nie każdy jest świadom swoich talentów. June wie, że ma niezgorsze pióro w rzemiośle, będącym docenianym w jej mieście, lecz nie uważa by kariera dziennikarki miała coś wspólnego ze sztuką. Najmłodszej dziennikarki w Salemo, osobowość stoi w sprzeczności z ambicjami, zaś mimo bijących na alarm prawd o najbliższym dlań świecie, udaje się pozostać za szkłami różowych okularów.

Żelazna Zasada działa dobrze, w domu Brooks wszystko układa się pomyślnie. Siostra, jak każda nastolatka żyje z głową w chmurach pełnych muzyki popularnego zespołu, rodzice kochają się, rozwijając swoje kariery. Co z tego, że taty często nie ma w domu? To tylko wydaje się być tak częstym zjawiskiem. Było tak odkąd pamięta, więc nie ma się czym martwić. Złe emocje cisnące się na język lepiej przełknąć, zaciskając zęby. Ruth niestety wyjechała do szkoły trochę za daleko, lecz praktyki Noah są blisko.

Czy może być lepiej?

Oczywiście, że może. W idealnym świecie nawet przykre potrącenie kogoś na chodniku obraca się w szczęśliwy traf. June mimo to niełatwo uwierzyć, że faktycznie spotkała w drodze do pracy dyrektora prężnie rozciągającej się na rynku firmy kosmetycznej. Dawid Rawicz ani myśli dać dziewczynie tak po prostu odejść. Gdy wreszcie dziennikarce udaje się dotrzeć na swoje stanowisko ma w posiadaniu nie tylko cenną wizytówkę. Wraz z tym małym kartonikiem otrzymała propozycję nie do odrzucenia spotkania przy kawie, a co za tym idzie… za pewne ofertę pracy.

Skupianie się na kilku rewirach jednocześnie niesie za sobą konsekwencje. Bywa, że się zawiedzie, zapomni o czymś. Na przykład o odebraniu przyjaciółki ze stacji. Ruth nie tak łatwo ugłaskać. Piękne oczy czy uśmiech nic nie dają. Tutaj pojawia się kolejny szczęśliwy traf. Studentka zgłosiła się jako wolontariuszka do Linii Wsparcia. Jest grzech, jest i możliwość pokuty. Im bliżej zapłaty za grzech, tym większe nerwy. Nasza bohaterka należy do grona empatycznych, lubiących pomagać, lecz nie jest do końca pewna czy podoła zadaniu. Pytanie tylko – czy może nie zdołać?

Telefon milczy, sen zabija czas oczekiwania na koniec warty. Dzwonek.

Głosi się, że zawsze człowiek ma wybór. Dla June była droga tylko jedna. Zgodnie z prośbą potrzebującego przedziera się przez miasto na wskazany most. Na szali ludzkie życie. Życie chłopaka, którego nie posądziłaby o chęć do skoku. Musi mu pomóc. Podniosła słuchawkę, podjęła się tego, jest zań odpowiedzialna. Tylko jak pomóc człowiekowi, gdy ten sam nie wie, jakiej pomocy wymaga?

“Nie wiem, co powiedzieć. Czuję, że cokolwiek bym wymyśliła, to i tak nie będą odpowiednie słowa”

Każda reakcja działa w dwie strony. Brooks ma pomóc zmienić się Axelowi. Nie wie, że ceną tego będzie jej własna zmiana. Uważa, że stojąc na brzegu rzuca koło tonącemu, gdy w prawdziwej scenie tej, ona sama jest tym kołem. Stara się wyciągnąć człowieka z wody, odholować go do brzegu przy użyciu własnego ciała. Umysł walczącego o życie nie działa racjonalnie. Nie dociera do niego, że wychylając się spod tafli, wpycha kogoś pod wodę. Chce tylko przeżyć.

Nie potrzeba dużo czasu, by dziennikarka dotarła do drugiej tożsamości nowego przyjaciela. W końcu Edan ma ściany pokoju obwieszone jego wizerunkiem. Bańka pęka. Łatwo było udawać, że margines jest mało znaczący i sam sobie winny, póki nie miało się z nim styczności. Droga na most, była drogą bez powrotu, gdyż pęknięcie dosyć szybko przekształca się w pajęczynkę. Ona próbuje, naprawdę próbuje zatrzymać bieg wydarzeń. Przyjmuje zapłatę za milczenie, podpisuje ten pakt. Szkoda tylko, że „diabłu”, z którym go zawarła już zbrzydło ukrywanie się. Chce rozwodu.

Pęka kolejna tama, a za nią na swój czas czeka następna. June zbyt mocno skupiła się na ignorowaniu wybrzuszeń pod dywanem, więc się potknęła. Wysypało się i trzeba posprzątać bałagan. Czy dziewczyna będzie pamiętać, by w pierwszej kolejności poukładać siebie?

“Wciąż jestem rozdarta między gniewem a chęcią wybaczenia oraz tym, co powinnam robić dla siebie, a co dla innych”

Nieskomplikowana, przewidywalna z oczywistymi charakterami. Mimo to „Most pomiędzy nami” jest przyjemną książką, którą podciąga w skali dobre pióro autorki i temat, którego nigdy nie dość. Depresja.

Claudia Moonever kieruje reflektor na dwa konkretne elementy. Oddziaływanie jakie ma osoba depresją dotknięta na starających się pomóc. A także na istotny fakt, że to czego potrzebujemy niekoniecznie jest tym, czego uważamy że potrzebujemy. Axel nie potrafi pogodzić się z przeszłością, ponieważ zbyt dużo czasu minęło, by zamknąć sprawy z odpowiednimi ludźmi. Wściekłość, czy raczej nienawiść, tłoczą się w nim wraz ze smutkiem, goryczą, żałobą. Gniew na ludzi, którzy powinni mu byli pomóc wcześniej, przelewa na tych, którzy aktualnie próbują to zrobić. Zdaje się być mocno zżyty ze swoim stanem, ponieważ do takiego siebie przywykł. Dorastanie jest samo w sobie traumatyczne, a ten chłopak w jego czas otrzymał dodatkowe cęgi, których ludzi bardziej stabilnych zwala z nóg. Nie zna innego siebie niż tego w depresji, więc choć trudno mu przyznać to przed samym sobą – odpycha pomoc. Łatwiej mówić o naszych postanowieniach niż je realizować.

“Budzisz się w środku dnia i masz nadzieję, że dziś będzie inaczej, że dziś nie będziesz czuć się jak w więzieniu… A potem nie masz nawet siły wstać z łóżka, i jedyne o czym marzysz, to żeby skończyć cierpieć”

Tym razem Axel ma wokół ludzi chcących mu pomóc, lecz przede wszystkim on sam musi podjąć walkę z samym sobą. Musi zacząć widzieć sens, a do tego, zamiast patrzeć za siebie, będzie musiał skierować wzrok na to, co przed nim.

“To zdecydowanie ta strona mnie, której nikt nie powinien widzieć. Jeśli nawet ona nie będzie w stanie jej znieść… to ja też nie.”

Informacje o książce:
Tytuł: Most pomiędzy nami
Tytuł oryginału: Most pomiędzy nami
Autor: Claudia Moonever
ISBN: 9788382195682
Wydawca: Novae Res
Rok: 2021

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać