Literatura obyczajowa

Mój rok 1984 – Artur M. Golatowski

Recenzja książki Mój rok 1984 - Artur M. Golatowski

Mój rok 1984
Artur M. Golatowski

Z wielkim zaciekawieniem wziąłem do ręki książkę Artura M. Golatowskiego, pod tytułem „Mój rok 1984”. Pozycja ta ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res. Jest to jednocześnie debiut literacki Golatowskiego, wypada więc nieco przybliżyć sylwetkę autora. Jego wielką pasją są podróże. Był już na wszystkich kontynentach, z wyjątkiem Australii. Oczywiście ją też ma w planie odwiedzić. Z noty biograficznej, umieszczonej na okładce książki możemy się także dowiedzieć, że pisarz jest „wielkim entuzjastą” lat osiemdziesiątych. Niewątpliwie moją uwagę przykuł odważny tytuł książki. Odważny w tym sensie, że niejako wprost nawiązuje do powieści Georga Orwella, zatytułowanej „Rok 1984”. Ponieważ pozycja ta weszła do kanonu literatury światowej, takie odwołanie się przez Golatowskiego do Orwella uznałem za odważne, a może nawet zbyt ryzykowne.

Zanim przystąpię do właściwej recenzji, pragnę jeszcze zwrócić uwagę na bardzo adekwatną do treści książki okładkę. Na pierwszym planie umieszczone zostały sylwetki młodych ludzi, skaczących z pomostu do jeziora. Kąpielowe stroje, zielone drzewa nad brzegiem i promienie słońca sugerują, że młodzież korzysta właśnie z uroków wakacji. To jeden obrazek z okładki. Drugim, bardzo istotnym elementem na niej umieszczonym, jest czerwona gwiazda nad tytułem. Skojarzenie myślę jest jednoznaczne- czerwona gwiazda uosabia Związek Radziecki, po prostu komunizm, a więc ustrój, który panował wtedy w naszej Ojczyźnie. I wreszcie trzeci element okładki, wizerunek polskiego orła na odwrocie, oczywiście w wersji bez korony. Zapyta ktoś, dlaczego tyle miejsca poświęcam okładce książki. Otóż dzieje się tak nie bez powodu. Stanowi ona idealny wstęp do lektury. Dzieje się tak, ponieważ książka jest niejako dwutorowa. Tak więc na pierwszym planie znajduje się główny bohater – Marcel. Jest to młody mieszkaniec Warszawy, uczeń liceum, który w 1985 roku ma przystąpić do egzaminu dojrzałości. Marcela poznajemy „dwudziestego drugiego lipca 1983 roku”, kiedy to „uroczyście rozwiązano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i zniesiono stan wojenny. Wreszcie koniec wojny partii z narodem, przynajmniej oficjalnie. Doskonale pamiętał, jak go wprowadzali”. Marcel jest zwykłym nastolatkiem z niezwykłą pasją. Chodzi do szkoły, ma grono znajomych, z którymi spędza czas wolny, powoli wkracza w dorosłość. Jego pasją jest muzyka, a mówiąc ściślej notowania muzycznej listy przebojów Trójki. Marcel każde zestawienie listy skrupulatnie notuje, świetnie orientując się w aktualnych muzycznych trendach. Tak więc Marcel i jego życie stanowi jeden aspekt książki. Oprócz tego, książka ma jeszcze jeden wielki atut. Są to pisane kursywą- nazwijmy je – komentarze. Dotyczą one różnych aspektów życia w latach osiemdziesiątych w Polsce. Stanowią prawdziwe źródło wiedzy o życiu w komunistycznej Polsce. Nie są to komentarze historyczne, czy naukowe, zaznaczę od razu. Myślę jednak, że właśnie to stanowi o ich niezwykłej atrakcyjności. Dotyczą bowiem codziennych aspektów szarzyzny PRL-u. Mamy więc porcję informacji o problemach z paszportami i zagranicznymi wyjazdami. Przenosimy się do sklepowych kolejek. Nam również jest ciasno, gdy razem z Marcelem podróżujemy zatłoczonymi do granic możliwości pociągami. Nasz bohater ociera się także o wielką historię, uczestnicząc wraz z kolegami w pogrzebie zamordowanego księdza Jerzego Popiełuszki.

W tym miejscu wróćmy jeszcze do postaci Marcela. Bardzo ciekawym wątkiem jego historii są fascynacje dziewczynami. Ewelina, Julita, Alicja. Możemy zapytać wraz z poetą: Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie? Szczególnie uwagę czytelnika przykuwa skomplikowana relacja z Eweliną. Książka pełna jest trafnych refleksji i spostrzeżeń. Pozwolę sobie przytoczyć jeden z nich:

„w życiu często nie jest tak, jak byśmy sobie wymyślili, jak byśmy chcieli. Życie co chwila stwarza jakieś trudności życie nam doświadcza i czasami daje nam popalić”.

Reasumując, książka Artura M. Golatowskiego „Mój rok 1984” jest bardzo ciekawą lekturą. Nie jest to bowiem zwykła opowieść o nastolatku, jego życiu, problemach, pierwszych miłościach. Czytelnik dostaje coś więcej. Książka jest prawdziwą kopalnią wiedzy o codzienności Polski Ludowej. Kartki żywnościowe, ZOMO, Dziennik Telewizyjny, reglamentowana benzyna, problemy z rozmowami „międzymiastowymi”, jednym słowem PRL w pigułce. Wszystko to odnajdujemy na kartach książki. Niejako na deser otrzymujemy również sporo informacji muzycznych, z tekstami piosenek włącznie. Wszystko to sprawia, że ten debiut oceniam niezwykle wysoko.

Książka jest pisana lekkim, przystępnym językiem. Historia Marcela bardzo mnie „wciągnęła”. Po przeczytaniu całości mam niedosyt. Apeluję więc z tego miejsca do autora o ciąg dalszy. Bardzo bym się chciał dowiedzieć, jak potoczyły się losy naszego bohatera i… Eweliny.

Z czystym sumieniem mogę polecić książkę wszystkim, którzy szukają przyjemnej lektury. Starsi czytelnicy, których młodość przypadła na czasy PRL-u z pewnością przy okazji lektury odświeżą swoje wspomnienia. Dla młodszych, dorastających już w wolnej Polsce, to kolejna okazja do poznania epoki, w której dorastali ich rodzice i która tak naprawdę cały czas rzutuje na naszą współczesność.

Informacje o książce:
Tytuł: Mój rok 1984
Tytuł oryginału: Mój rok 1984
Autor: Artur M. Golatowski
ISBN: 9788380833692
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać