Może nie zrozumiałam tej książki. Może nie byłam odpowiednią osobą, by ją czytać i docenić. Może nie pojęłam idei bądź ukrytej w niej głębi. Dość, że „Marysia” nie przypadła mi do gustu i jako prosty, standardowy Czytelnik, nie poleciłabym jej szczególnie.
To mała książeczka, krótka powieść, ale właściwie trudno byłoby mi powiedzieć o czym. Zasadniczo opowiada historię Małgorzaty i Pawła, którzy założyli rodzinę zastępczą i przygarnęli pod swój dach dziewiątkę dzieci. Nie wszystkie jednocześnie, oczywiście, akcja rozciąga się w czasie, kolejne dzieci pojawiają się w domu. Gromadka jest spora, więc wymaga dużo pracy i opieki. Dlatego też Małgorzata decyduje się przyjąć Marysię do pomocy. Jak głosi opis na okładce, Marysia okazuje się być bardziej kolejnym dzieckiem, którym trzeba się opiekować, niż pomocą dla licznej rodziny.
To jedna z tych książek, które mają ogromną ilość potencjału i ten potencjał nie zostaje wykorzystany. Narracja jest dwutorowa – z jednej strony czytamy zapiski dziennika Małgorzaty z lat 70-tych, gdy jej rodzina zastępcza dopiero się tworzyła. Z drugiej, „aktualne” wydarzenia, czyli rok 1986, w którym narracja prowadzona jest przez Narratora zewnętrznego w trzeciej osobie.
Zapiski Małgorzaty są dość ciekawe – opowiadają kolejne historie dzieci pojawiających się w rodzinie, problemy z nimi, czy kłopoty, jakie sprawiają w procesie adaptacji. Te fragmenty są ważne i ciekawe, odsłaniają kulisy rodzin zastępczych i problemów, z jakimi mogą się borykać. Brakuje trochę rozwinięcia tej narracji o pomysły, jak Małgorzata sobie z tymi problemami radzi. Fragmenty jej dziennika najczęściej ograniczają się do opisania zachowań poszczególnych pociech. Prowadzone są też dość sztywnym, czasem wręcz książkowym językiem. To sprawia, że tracą charakter luźnych zapisków.
W zasadzie to właśnie dziennik Małgorzaty jest też źródłem najważniejszej w sumie informacji w książce i swoistym spoiwem między wydarzeniami 1976 i 1986 roku, opisanymi w książce. Mimo to, ostatecznie informacja ta ginie w całości narracji, pozostając w świadomości Czytelnika jedynie jednym z wielu epizodów.
A epizodów jest wiele. W zasadzie cała powieść to historyjki dotyczące Małgorzaty, dzieciaków, bądź Marysi. W większości nie są ze sobą powiązane, pojawiają się pewne wydarzenia wynikające jedne z drugich, ale na ogół są to oderwane epizody. Niestety, w większości przypadków nie wnoszą one nic do całej historii, nie przybliżają konkretnie historii bohaterów, nie opowiadają niczego porywającego. Zdarzają się ciekawsze momenty, głębszych dialogów, czy ważnych rozmów, ale nawet te nie są takie, zapadające w pamięć Czytelnika.
Same postaci też pozostawiają sporo do życzenia. Bohaterów nie jest wielu – to głównie Małgorzata i Marysia. Małgorzata wzbudza chyba najwięcej sympatii – to ciepła, mądra postać, Matka przez duże M. Paweł, jej mąż, choć powinien stanowić integralną część rodziny, a co za tym idzie – opowieści, pojawia się przez całą książkę może raz, czy dwa. Z dziewiątki dzieci, o których wiemy, że małżeństwo zaadoptowało, aktywnie pojawia się może czworo. Najbardziej centralną postacią z młodej gromadki okazuje się Lena, ale właściwie nie do końca wiadomo, dlaczego akurat ona. Reszta przewija się epizodycznie, albo wcale. Marysia natomiast, tytułowa Marysia, wzbudzała we mnie więcej zdenerwowania, niż sympatii. Nie potrafię nawet wyjaśnić dlaczego, ale nie polubiłam jej. Właściwie żaden z Bohaterów powieści nie był postacią w jakiś szczególny sposób zapadającą w serce, dającą się zapamiętać po zamknięciu książki.
Czytało się dość trudno. Mimo, że książka jest krótka, spędziłam nad nią dość sporo czasu. Myślę, że przyczyniły się do tego i mało wciągająca historia i narracja. Jak podkreśliłam na początku, być może nie jestem odpowiednią osobą do przeczytania tej książki. Autorka, Ewelina Skiba, jest z wykształcenia pedagogiem w zakresie resocjalizacji. Myślę, że mogę po prostu nie być odpowiednią grupą docelową dla tej książki. Możliwe, że osoby o podobnym wykształceniu, czy zainteresowaniach, jak Autorka potrafiliby w tej książce odnaleźć dużo więcej niż ja. Piszę jednak z perspektywy zwykłego Czytelnika. I, poniekąd z bólem, stwierdzam, że nie jest to książka, do której chciałabym wrócić.
Informacje o książce:
Tytuł: Marysia
Tytuł oryginału: Marysia
Autor: Ewelina Skiba
ISBN: 9788380835870
Wydawca: Novae Res
Rok: 2017