Literatura obyczajowa

Malarz – Hovhannes Gevorgyan

Recenzja książki Malarz - Hovhannes Gevorgyan

Malarz
Hovhannes Gevorgyan

Przeczytałam opis na tylnej okładce „Malarza” pióra Hovhannesa Georgyana i uznałam – tak, to jest książka dla mnie. Zarys fabuły następujący: Artur, mieszkający i pracujący w Vancouver czuje, że choć jego życie jest ogólnie bardzo dobre, nie potrafi znaleźć pełni szczęścia i coś mu wciąż umyka. Ucieczką są dla niego samotne wypady w góry, dzięki którym odnajduje trochę spokoju i harmonii. W czasie jednego z takich wyjazdów ma wypadek samochodowy, który zmieni jego życie, a on sam odkryje wszystko, co trzeba w życiu wiedzieć o prawdzie, świetle i szczęściu.

Pomyślałam „Może być ciekawie, mądrze i głęboko”. Sprawiło wrażenie literatury pokroju książek Paulo Coelho. „Malarz” ma niemal równo sto stron, pomyślałam więc – „Mały Coelho”. Mimo lekko sarkastycznego podejścia dzisiejszych Czytelników do książek słynnego Brazylijczyka, osobiście cenię sobie jego dzieła, więc tym chętniej sięgnęłam po coś, co mogło okazać się podobnego pokroju.

Główny Bohater, Artur, mimo rozbitego na drzewie samochodu, przeżył wypadek i został uratowany przez tajemniczego mężczyznę, który zabiera go do swojego domku w lesie. Artur budzi się obolały, zdezorientowany i śledzony przez wzrok olbrzymiego białego kota, który wydaje się mieć dziwnie ludzkie umiejętności. Domek też nie jest zwyczajny. Uwagę Artura przykuwają przede wszystkim obłędne malowidła na ścianach i suficie, które okażą się bramą do zupełnie innej rzeczywistości.

Gospodarz pojawia się wkrótce. Ich pierwsze spotkanie nie przebiega szczególnie pozytywnie, Artur chce się dowiedzieć wszystkiego o swoim wybawcy, ten jednak jest tajemniczy. Bohater jest tym zirytowany, ale nawet gdyby chciał, nie może odejść, bo jest zbyt słaby i poobijany po wypadku. Gospodarz podaje mu wywar, który ma mu przywrócić siły i zostawia go jeszcze bardziej zdezorientowanego.

Gdy następnego dnia, okazuje się, że tajemnicza mikstura niemal całkowicie przywróciła Arturowi siły, ten nabiera przekonania, że spotkało go coś niezwykłego. Kolejne spotkanie z Gospodarzem doprowadza do rozmowy, która na zawsze zmieni życie młodzieńca.

Mężczyzna opowie bowiem Arturowi kim jest i skąd pochodzi, a okaże się być istotą niewiele młodszą od całego znanego nam świata – powołanym do życia przez Stwórcę strażnikiem, który ma ochraniać ludzi i Ziemię. Znów odezwało się we mnie skojarzenie ze znanymi mi już z literatury motywami – Gandalf i pozostali Istari. Tu jednak Autor czerpał bardziej z tradycji chrześcijańskiej.

Artur jak urzeczony wsłuchuje się w opowieść Gospodarza (tytułowego Malarza, jak łatwo się domyślić) i ostatecznie prosi go o to, by nauczył go wszystkiego i pokazał mu drogę do Prawdy. Malarz zgadza się i zaczyna się przygoda.

Trochę magii, trochę filozofii, wiele metafor i głębokich myśli. Bardzo wartko tocząca się akcja, całość trwa zaledwie kilka dni. Mimo to czuję niedosyt. I mam poczucie, że niewiele zrozumiałam z tego, co Autor miał na myśli. Czytałam tę książkę z ołówkiem w ręku i podkreślałam co ciekawsze zdania, w których odnajdywałam coś dla siebie. I tych zdań było całkiem sporo. Sama opowieść daje nadzieję, że da się odnaleźć szczęście w życiu, mimo, że nikt z nas nie przejdzie tak radykalnej i magicznej przemiany, jak Artur. Opowieść uświadamia Czytelnikowi pewne prawdy, które z pewnością mogą pomóc zmienić nieco światopogląd i sposób postrzegania życia. Ale czegoś brakowało. Pełni opowiedzianej historii? Spójności? Szczegółów, które sprawiłyby, że czuje się pewną całość, w którą wszystko się składa? Tak, jakby w tym, co napisał Gevorgyan kryło się znacznie więcej rzeczy, tylko Autor nie zdołał tego przelać na papier, więc zebrał w gromadę to, co udało mi się zwerbalizować i zrobił z tego bodaj najbardziej tajemniczą powieść filozoficzną, jaką przyszło mi czytać.

Postaci są właściwie tylko dwie. Malarz, który jak łatwo się domyślić, jest uosobieniem Mistrza z każdej historii tego typu. Tajemniczy, mądry, uosobienie spokoju, a jednocześnie siły. Cierpliwy, ale też przepełniony swego rodzaju nostalgią i smutkiem nad rodzajem ludzkim i jego problemami. I Artur – człowiek zagubiony, który czuje, że jego miejsce na świecie nie jest całkiem tam, gdzie się znajduje, ale nie wie też, jak dotrzeć gdzieś indziej i potrzebuje przewodnika. Są też epizody z nieco uczłowieczonym kotem Momo, które wprowadzają dodatkowy element magiczny.

Nie mówię, że nie warto przeczytać tej książki. Jest krótka a ma w sobie wiele mądrości, więc uważam, że warto. Nie jest to jednak filozoficzny przewodnik po życiu, nie jest to książka, która odmieni życie Czytelnika. Być może za jakiś czas wrócę do niej i odkryję w niej wiele więcej. Na razie jednak, choć cieszę się, że ją przeczytałam, odkładam na półkę i wiem, że nie pozostawiła we mnie bardzo głębokiego śladu.

Informacje o książce:
Tytuł: Malarz
Tytuł oryginału: Malarz
Autor: Hovhannes Gevorgyan
ISBN: 9788381471558
Wydawca: Novae Res
Rok: 2018

Sklepik Moznaprzeczytac.pl

Serwis recenzencki rozwijany jest przez Fundację Można Przeczytać