Zamknijcie na chwilę oczy i spróbujcie sobie wyobrazić życie, w którym nie macie na nic wpływu. Nie wybraliście sobie swojej rodziny, szkoły, przyjaciół. Wszystko zostało wam zaszczepione już na samym początku, cała reszta to tylko ułuda, mająca grać na czas, byście stali się osobami dojrzałymi w oczach osób odpowiedzialnych za wasz los. Wszystko co działo się wokół was było pod ścisłą kontrolą, nic nie było, tak naprawdę, wasze własne, żadne wspomnienie, żadne podjęte decyzje. Zawsze stał nad wami ktoś na wzór anioła stróża, z tym wyjątkiem, że nie pilnował was przed szkodą dla was samych, ale dla niego właśnie. Całe wasze życie było i jest z góry ustalone, nie ma w nim miejsca na pomyłki, no może te drobne, bo dopuszczone przez osobę, które zaaranżowała całe wasze życie. Czy czujecie się w takim momencie wolni? Czy nadal postrzegacie się jako jednostki indywidualne, decydujące o sobie? Czy pojęcie losu nadal wydaje się dla was takie samo? Jak bardzo zmieniło się dla was pojęcie słowa wolność? Czy takie słowo w ogóle jeszcze dla was istnieje? Co by się stało, gdyby pewnego dnia ktoś upomniał się o to, co stworzył. Coś co do niego należy, czyli was samych? Walczylibyście, a może odpuścilibyście pogrążając się w marazmie? Wiele tutaj pytań, ale mało odpowiedzi. Mike Wysocky w swojej książce „Lux Aeterna” postawił jeszcze więcej podobnych, tych z gatunku egzystencjalnych.
Całość książki zaczyna się brutalnym wtargnięciem nieznanych sił, w życie młodego chłopaka, który nie wie nawet jak brzmi jego imię, ani co się właściwie dzieje. Zostaje sponiewierany przez nieznanych mu ludzi, z niewiadomych przyczyn ani celów. Otumaniony zostaje wrzucony do prymitywnej celi, która bardziej przypomina loch, aniżeli miejsce przetrzymywania żywego człowieka. Nie znający swojej przeszłości człowiek, nie wie jak znaleźć swoją przyszłość, w tej przedziwnej sytuacji. Rzucony na głęboką wodę walki z własnym rozumem, który broni mu za wszelka cenę dostępu do tego co wydawałoby się podstawowym przywilejem – własnego umysłu i co za tym idzie, wspomnień. Porzucony jak niechciany pies do klatki, zapomniany, nie pamiętający nawet przez kogo, postanawia walczyć, chociaż sam nie wie o kogo tak naprawdę prowadzi tę walkę. Upodlony do granic możliwości, obdarty z człowieczeństwa, zaczyna powoli doświadczać przebłysków utraconego życia. Rekolekcje jego egzystencji nie okazują się dla niego przyjemne, ale przynajmniej odnajduje we własnym umyśle swoje imię – Janek – oraz wspomnienia rodziny. Nie mogąc sobie poradzić z otaczającą go rzeczywistością, niespodziewanie otrzymuje pomoc ze strony „współlokatorów” z innych cel. Wszystko to co się potem wydarzy jest dla niego jak „Danse Macabre” wcześniejszego życia, jakie znał. W ciągu zaledwie kilku dni, nie tylko musi na nowo poznać siebie, ale także poznać dawnego siebie i zaakceptować aktualnego siebie. Jego rola w tym nowym życiu nie jest mała, więc i wiele jest do nauczenia i przełknięcia z goryczą. Jedno jest pewne: nic już nie będzie takie samo.
Do przeczytania „Lux Aeterna” Pana Wysocky’ego skłonił mnie bardzo krótki, lecz intrygujący opis, obiecujący spektrum wiedzy metafizycznej, oraz tej bardziej namacalnej, w formie nauki: „Nowe technologie, fizyka, wszechświat, Gwardziści, Buntownicy, Świadomi, czas, przeznaczenie i… Wieczne Światło.” Tyle obietnic w zaledwie dwóch zdaniach, tak wiele nadziei dotyczących formy książki, i tego co ma zamiar pokazać czytelnikowi. Zacząłem więc, jak wspomniałem akapit wyżej, od brutalnego kopniaka fabularnego, by powoli ból mojej niższej części pleców zubożał, aż w końcu zanikł, oddając pole do popisu tej najmądrzejszej części – głowy. Łamała się ona przez wiele rozdziałów, skutecznie asymilując mnie z tekstem pisanym, do tego stopnia, że kilkukrotnie nadkładałem drogi do pracy/domu poprzez proste pominięcie mojego przystanku. Działo się tak za sprawą książki, która w wyśmienity sposób była w stanie zintensyfikować moje postrzeganie abstrakcyjne, czyli mówiąc prościej – zostałem pożarty przez książkę w sposób całkowity, Matriksowy – nie było dla mnie rzeczywistości. Nie wszystko złoto co się świeci, i tak jest też w odniesieniu do książki „Lux Aeterna”. Pierwsza połowa jest niesamowicie dobra, by w drugiej, pokazać coś strasznego – osiadanie na laurach. Mike Wysocky zrobił rzecz straszną, spowalniając fabułę w miejscu w którym tego nie należy robić. Fabularne zagłębianie się w umysł człowieka, który sam go nie zna, porzucił lekką ręką pisarza, jak źle piszące pióro. Zamiast budować dalej napięcie, które tak świetnie się sprawdzało do tej strony, postanowił zarzucić czytelnika absurdalnymi motywami akcji, jak z filmów wywodzących się z Hollywood. Przypuszczam, że nie jestem jedynym czytelnikiem tejże książki, który może mi wtórować na barykadzie utworzonej pomiędzy kartami tego tytułu, a znajdującej się na skrzyżowaniu tajemnicy i bajdy, czyli gdzieś w połowie, krzyczącym: Dlaczego?!
„Lux Aeterna” miała potężny potencjał, który wynika z mistrzowskiego poprowadzenia pierwszych rozdziałów, które przypomniały mi wielkich pisarzy sci-fi. Skupienie się fabuły na jednym miejscu, na jednej osobie, na jednym uczuciu. Zamknięcie się na wzory zewnętrznej potrzeby mass mediów, oczekującej zabawy, a nie refleksji. Pierwsza połowa książki widniała mi przed oczami jako następca „Pamiętników znalezionych w wannie” Stanisława Lema, a zostały, te pamiętniki, utopione w sosie słodko-nijakim, z dodatkiem nowoczesnej literatury sci-fi, która płacze na kolanach, które niegdyś były wyprostowanymi filarami naszej fantastyki rodzimej.
Trudno mi powiedzieć, komu mógłbym polecić książkę „Lux Aeterna”. Ostatnio w moje ręce wpadają książki, niemal wyłącznie polskich pisarzy debiutujących na rynku wydawniczym. Z tego też względu, muszę mieć w sobie bezpiecznik, mający na celu wyłączenie mojego obiegu myślowego w razie zbytniego przeciążenia. Ciężko jednak o taki zabieg, kiedy pierwsza połowa książki obiecuje tak wiele, że jestem śmiały porównać jej autora do Lema, a druga grzebie te nadzieje w gruzach. Już dawno nie byłem tak rozdarty w ocenie jakiejkolwiek książki. Na pewno będzie mi się śniła po nocach, jako idylla i koszmar, więc jeśli nie boicie się tego podzielić ze mną, sięgnijcie po książkę „Lux Aeterna”.
Informacje o książce:
Tytuł: Lux Aeterna. Wieczne Światło
Tytuł oryginału: Lux Aeterna. Wieczne Światło
Autor: Mike Wysocky
ISBN: 9788380830455
Wydawca: Novae Res
Rok: 2016