Bear Grylls – tego człowieka chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Dzięki swojemu programowi telewizyjnemu „Szkoła Przetrwania” zyskał miliony fanów na całym świecie, którym mógł przedłożyć podstawy survivalu. Poprzez swój niecodzienny sposób walki z naturą, Grylls wybił się ponad setki mu podobnych programów, co poskutkowało lawiną różnorakich propozycji marketingowych oraz otwartym rynkiem pisarskim. Przez pierwszych kilka lat Bear trzymał się stricte gatunku poradników survivalowych, jednak szybko okazało się, że ma w sobie również potencjał fabularny, który to ujawnił po raz pierwszy już w 2008 roku powieścią „Złoto Bogów”. Idąc za ciosem, postanowił kontynuować swoją przygodę z fabułą, równolegle z tą survivalową, co poskutkowało siedmioma poradnikami i i tą samą ilością powieści.
Fabuła wita czytelnika niczym majaki pijanego lub naćpanego bohatera głównego. Nie wie gdzie jest, jak się tutaj znalazł i co się z nim wcześniej działo. W głowie huczy mu jakby stał przy dzwonach kościelnych, w nozdrza wdziera się odór więziennej celi gdzie ubita ziemia robi za podłogę, a każdy promień światła to jak spojrzenie prosto w Słońce. Will Jaeger budzi się w świecie który zamiast kawy serwuje mu solidnego kopa. Zanim zdąży się obejrzeć, trafi w jeszcze większy kanał, który nie przyniesie dla niego nic dobrego. Ze zwykłej celi więziennej trafi w sam środek dżungli, w której będzie poszukiwał tajemnic z czasów Trzeciej Rzeszy, co sprowadzi na niego całą masę niechcianych oponentów związanych z neonazistowską organizacją. Żeby tego było mało, do gry zostaje wprowadzona rodzina Jaegera, co tylko utrudni jego trzeźwy osąd. Stawką więc nie staje się tylko pokonanie złowrogiej organizacji, ale także życie bliskich, których Jaeger nie brał pod uwagę do tej pory.
„Lot Widmo” jest książką która nie zaskoczy czytelnika obranym kierunkiem fabuły, w odniesieniu do autora. Grylls, były brytyjskich sił specjalnych, od samego początku swojej kariery celował w skrajności jakim jest w stanie podołać człowiek, nie tylko fizycznie ale też psychicznie, no bo co to za żołnierz co się załamie po kilku dniach bez „żelaznych racji”. W swoich powieściach od samego początku próbował celować w coś co mógłby zrozumieć zwykły człowiek, który nigdy nie miał nic wspólnego ani z survivalem, ani też z jednostkami specjalnymi. Grylls o tyle o ile w swoich poradnikach bryluje wiedzą, którą posiadł podczas licznych szkoleń wojskowych, o tyle w prowadzeniu fabuły kuleje niczym ranny żołnierz pod obstrzałem nieprzyjaciela.
„Lot Widmo” skusił mnie wyjątkowo tajemniczym opisem, zachęcającym odbiorcę do wycieczki w świat wyjątkowo brutalnej rzeczywistości, gdzie kinowa fikcja spod znaku Hollywood nie ma nic do powiedzenia, a czytelnik ma możliwość rzeczywistej interakcji z prawdziwymi przeżyciami osoby która ma jakiekolwiek pojęcie o działaniu służ specjalnych. Oczywistym jest tutaj, że Grylls musiał ubrać swoją powieść w otoczkę fikcyjną, jednak nie zmienia to faktu, że widząc jego nazwisko na okładce, można być pewnym, że wspomniana fikcja, jest fikcją tylko tam gdzie nią być powinna, nawet w nazwisku głównego bohatera. Jaeger w języku niemieckim znaczy łowca.
Powieść Bear’a Grylls’a nie jest do końca spójna w zachowaniu cech sensacji, przez nazbyt nachalną próbę narzucenia czytelnikowi warstwy fabularnej. Całość książki jest mocno nacechowana manierą autora nabytą podczas kręcenia „Szkoły Przetrwania” czy pisania poradników survivalowych. Za dużo w niej suchego podejścia do tematu, przez co niektóre rozdziały stają się po prostu nudne poprzez mechaniczne próby opowiadania autora o rzeczach dla niego jasnych, ale dla czytelnika po prostu nudnych.
Dobra książka sensacyjna powinna w sobie zawierać kilka części składowych które po prostu muszą się w niej znaleźć, takich jak zwięzła fabuła, prosty sposób opisywania języka żargonowego, oraz dynamikę działania autora w prowadzeniu historii. Pan Grylls, w mojej ocenie zrobił tylko jedno z powyższych – stworzył fabułę na tyle prostą, że potrafi dotrzeć do każdego odbiorcy. Zrobił to w sposób mi nie odpowiadający, bo językiem prostym, miejscami wulgarnym, a do tego mało intelektualnym.
Patrząc na czas spędzony z książką „Lot Widmo” przychodzi mi tylko jedno do głowy – po co i dlaczego? Bear Grylls jest marką samą w sobie, nie są mu wcale ale to wcale potrzebne książki fabularne, bo ich pisać nie potrafi. Płytkość fabuły jak i każdej postaci jest zatrważająca do tego stopnia, że zacząłem się zastanawiać, czy aby nie mam przypadkiem do czynienia z ghost writerem, a zapewne tak właśnie jest. Polecam osobom odważnym, które nie mają zbyt wygórowanych oczekiwań co do lektury. Boję się kolejnej części.
Informacje o książce:
Tytuł: Lot Widmo
Tytuł oryginału: Ghost Flight
Autor: Bear Grylls
ISBN: 9788376425887
Wydawca: Pascal
Rok: 2015